Tak jak się spodziewałem wczoraj ... za łatwo poszło. Dzisiaj pierwsza partia z juniorem Mateuszem Budnikiem (w wieku Maksa) na pierwszym stoliku. Spóźnił się około 10 minut, to już mnie wyprowadziło trochę z równowagi, nie lubię takich "numerów". Zagrał obronę sycylijską i nawet udało mu się uzyskać lekką przewagę ale cały czas kontrolowałem sytuację a nawet znalazłem taką kontynuację, że przy analizie komputerowej pokazywało pełną równowagę. Jednak to mój czas topniał i topniał, ostatecznie zrobiłem jedną małą niedokładność ... i to wystarczyło. Straciłem piona i miałem do wyboru odbić go ale mieć poważne kłopoty lub wymieniać i grać bez piona. Wybrałem wymianę, niestety on miał gońca a ja oddalonego skoczka. Żeby było śmieszniej przegrałem na czas. Druga partia z Mikołajem Włochem rocznik 2002, wielka nadzieja Pawła Jarocha i rzeczywiście grał szybko i dokładnie. Szukałem, szukałem i znów przy małym czasie niedokładność (przy dokładności komputer pokazywał nawet moją przewagę), dopuściłem do straty jakości a kilka ruchów wcześniej już myślałem, że to ja ją zdobędę. Ostatecznie tragiczny rezultat dnia - dwie porażki. Jednak sam poziom do czasu niedokładności uważam za całkiem przyzwoity, dlatego nie jestem aż tak załamany. Możliwe jest jeśli obaj jutro wygrają, że jeden zajmie pierwsze a drugi - drugie miejsce. Moim jutrzejszym przeciwnikiem będzie Jan Kukorowski - znów junior, dwunastolatek i to naprawdę zdolny. Lekko nie będzie, bo widziałem jedną jego partię. Dzisiaj zostałem dłużej obserwując mecz na pierwszej desce, gdzie Mateusz Budnik walczył z Piotrem Szybowiczem. Piotr miał piona przewagi ale skoczka a Mateusz gońca. Wydawało się, że Piotr powinien to wygrać, bo znalazł plan jak zdobyć drugiego piona. Jednak Mateuszowi udało się znaleźć plan jak wybronić tę końcówkę i wybronił. Dzisiaj poczułem piękno szachów granych z żywym przeciwnikiem, to rzeczywiście dużo daje. Gdybym raz w miesiącu grał taki turniej, to by mi na pewno dużo dało. Już tych kilka partii poprawiło moją percepcję. Nawet te porażki aż tak nie bolały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz