środa, 15 sierpnia 2012

10 km w 49:53 :)

Musiałem ... wyładować tę porażkę szachową. Było niemal bezwietrznie, pochmurnie, zacząłem dobrze i potem tylko utrzymać tempo. W porównaniu do poniedziałku urwałem tylko dwie sekundy, w tej chwili wydaje mi się, iż stać mnie na urwanie jeszcze 20 sekund (to tylko 2 sekundy na kilometrze). Nie jest to jednak proste ... i trzeba to zrobić przede wszystkim w głowie, tzn. przekonać się wewnętrznie do zwiększenia wysiłku w celu osiągnięcia celu. (tak jak i w szachach)
-
Wrzuciłem na komputer moją dzisiejszą partię z Kroczką i nie robiliśmy błędów. Otrzymałem lekko lepszą, z pewnością niedokładnością było końcowe zagranie pionem na b4, które wręcz wymuszało wymianę wież, zamiast tego pewnie należało zagrać e4, które przy jego odsłoniętym królu a moim ukrytym utrzymywało napięcie ...  i dawało szansę przeciwnikowi na wykonanie kolejnej niedokładności i wtedy można by jeszcze przycisnąć ... ale teraz to już za późno :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz