sobota, 24 września 2011

Ściana jednak była

Prawdopodobnie to ostatnie długie wybieganie przed Poznaniem, no może jeszcze za tydzień jak będzie pogoda. W biomach na nogach, napojony sokiem z larw szerszeni (Hornet Juice) wyruszyłem z optymizmem ok. 9:30 na swoją zwyczajową trasę. Zacząłem spokojnie - pierwsza dyszka 56:40, druga dyszka podobnie i jeszcze kilka sekund nadrobiłem. Po drugiej dyszce spożyłem drugą saszetkę Hornet Juice. Do trzeciej dyszki wyruszyłem z optymizmem, (teoretycznie tak powinno być na maratonie) wydawało mi się, że na każdym kilometrze urywałem jeszcze po parę sekund i z robiłem ją rzeczywiście najszybciej 56:15 ale po trzeciej dyszce nie zatrzymałem się w domu na popicie i na banana lub marsa. 31. km zrobiłem chyba jeszcze szybciej (może za szybko) i poczułem, że tętno mi podskoczyło - wtedy zrozumiałem, iż nie uda mi się raczej zrobić planowanych 36 km. Ostatecznie dobiegłem do 33 km (czas 3:08). Z kalkulatora wychodzi, że nie udałoby się złamać 4h. Przeszedłem do marszu, chwilami jeszcze próbowałem pobiec ale czekałem aż tętno się uspokoi. Na 35 km już więcej truchtałem nastawiając się na "atak" na 36. km. Zebrałem jeszcze tyle sił, aby zrobić ten ostatni km w czasie poniżej 6 min, było 5:45 i tętno nie podskakiwało, czyli teoretycznie mógłbym tak biec. Prawdopodobnie zgubiło mnie to przyspieszenie po 30 km bez "podładowania" energii. Nie mam żadnych zastrzeżeń do biom-ów, biega się ok. Niestety trochę mocno wiało, podobnie jak tydzień temu w Gnieźnie. Słońca też było troszeczkę za dużo (lepiej gdyby było za chmurami). Na wadze straciłem ok 3,5-4 kg (podczas tego biegu). Hornet Juice jest dobry w smaku, coś jak oranżada z dawnych lat, myślę że pomógł, bo była to chyba pierwsza trzydziestka przebiegnięta poniżej 3h ale nie ma co liczyć, że to wystarczy aby złamać 4h. W poniedziałek spodziewam się ostatniego już oręża w walce o sukces, czyli skarpet kompreyjnych, dzięki którym podobno można nadrobić nawet do 10 minut w maratonie. To już by starczyło, aby złamać te 4h. :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz