Generalnie nie narzekam na zdrowie, a nawet wydaje mi się, że jest całkiem nieźle. Jednak dzisiaj miałem problem. W nocy obudziłem się ok. 4 i nie mogłem już zasnąć. Coś "czułem w lewym boku. Próbowałem zmieniać pozycje, ale cały czas czułem ten lewy bok. Raz z przodu raz z tyłu. Trudno nazwać to bólem, ale zasnąć nie szło. Do południa cały czas nie ustępowało to uczucie. Po obiedzie poszedłem się trochę położyć, żeby może nadrobić tę straconą noc. Niestety nic z tego. Znów zacząłem szukać odpowiedniej pozycji do leżenia, ale teraz ból zaczął narastać. Tak ok. g. 16 zaczęło już normalnie boleć. To nie była kolka nerkowa. Miałem raz w czasie studiów, wtedy ból był 10/10. Teraz określiłbym jako 5/10. Rano Ewa dała mi Nospę, i nie pomogła. Po obiedzie dostałem Furalginę i później zaczęło boleć. Tuż przed 17 poprosiłem o Apap i po pół godziny ból zniknął. Gdy piszę tekst jest 20:30, czyli ponad dwie godziny jest spokój. Działanie Apapu powinno starczyć na 6 godzin. Oczywiście szukałem w sieci - co może być? Dla mnie najbardziej prawdopodobna jest entezopatią więzadła biodrowo lędźwiowego
Co będzie dalej?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz