niedziela, 4 marca 2012

Memoriał F.Dziedzica w Trzciance



Zaczęło się dobrze, co prawda spodziewałem się zagrać z B.Macieją ale nie wszyscy zapisani się pojawili i ostatecznie zagrałem z M.Olszewskim Elo 2539 (na zdjęciu), graliśmy obronę sycylijską wariant zamknięty i kilkanaście posunięć było dobrze, po czym zagrałem ryzykownie i ... prawie by się udało, już arcymistrz miał chwycić gońca i robić korzystną dla niego wymianę, tylko że ja zamiast tej wymiany zrobiłbym mu mata ale w ostatniej chwili zauważył (aż się pośmialiśmy) i wykonał obronne ratujące posunięcie i popłynąłem. (gdybym może tyle nie myślał nad tym posunięciem to by odruchowo wykonał błędne?). W drugiej partii grałem gambit budapesztański z juniorem, który też to znał ale ... podstawił skoczka i doprowadziłem do końcówki mój hetman z wieżą na jego dwie wieże, którą normalnie się wygrywa ale nie ja w niecałe 2 minuty więc wziąłem remis. W trzeciej znów junior i obrona francuska z moim 3.Gd3 i się pokomplikowało ale było ładnie i ... tylko czas zmusił mnie do wzięcia remisu, bo miałem skoczka do przodu, czyli z dodawanym czasem było by ok. Czwarta partia i znów gambit budapesztański, z którego znów udało mi się wyjść obronną ręką ale czas zmusił mnie do trzeciego remisu. W piątej partii Białorusin zaskoczył mnie trochę w obronie dwóch skoczków (muszę sobie odtworzyć ten wariant, bo był inny), w końcu udało mi się zdobyć przewagę, zostaję z królem i wieżą na króla ale mi się czas skończył (zabrakło tak z 10-15 sekund). Szósta partia 1.d4 Sf6 i 2.Sf3 d5 i postanawiam grać symetrycznie bezpiecznie i oszczędzać czas i udaje mi się osiągnąć przewagę 4-5 minut i to jest to, przeciwnik szuka ataku, święci figurę a w ostateczności czas mu spada ale i tak miałem już lepszą a przeciwni okazało się miał jedynkę. Partia siódma z kandydatem (lepiej było nie wiedzieć, zagrałem tragicznie ale się uspokoiło ale straciłem figurę ale odrobiłem figurę i ... był totalny remis ale grał na siłę i mu się opłaciło - miałem minutę do końca i ogarnęła mnie ślepota i pozwoliłem sobie wymienić wieże i przegrałem. (druga i ostatnia porażka). W ósmej znów obrona francuska z 3.Gd3 ale popadam w gorszy czas, w rezultacie decyduję się na oddanie skoczka za piona ale byle grać szybko i komplikować, zmuszać do myślenia przeciwnika i grać na jego czasie i udaje się mimo skoczka więcej bierze remis, bo teraz to on mógł przegrać na czas. Mając tyle remisów pogubiłem się już w moich punktach. Przed ostatnią partią wydawało mi się, że mam punktów 4 a miałem tylko 3,5. Dostaję II+ i ... wychodzimy z debiutu i będąc przekonany, że będę miał 50% proponuję remis a przeciwnik bierze to bez namysłu i tak ... powtórzyłem wynik z przed roku czyli 4 punkty. Jednak jestem przekonany, że przy dodawanym czasie byłoby dużo lepiej. Jakub przegrywał partię po partii, w końcu dostał + za pauzowanie i w ostatnie partii widziałem, że stał fatalnie ale ostatecznie wybrnął i to w pięknym stylu, dał mata. Trochę pogadałem sobie z Jurijem Zezulkinem, któremu szło różnie ale w ostatniej partii poległ z Markowskim i skończył w 4 dziesiątce. (gdyby wygrał byłby w pierwszej dziesiątce. Pogadałem trochę z szachistami z Rogoźna, też poszło im słabo ale w końcu był to bardzo silny, z pewnością jeden z najsilniejszych turniejów jednodniowych w Polsce.
-
strona turnieju

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz