Na turnieju, a właściwie turniejach zjawiło się się ostatecznie 24+15=39 zawodników, to całkiem przyzwoity wynik. Poszło sprawnie, wszystkie rozgrywki skończyły się już przed 13, a ja byłem w domu przed 14. Mam kilka refleksji poturniejowych, ale zrezygnowałem z ich opisywania. Prawda jest taka, że ferie się kończą, turniej był kolejnym epizodem, a ja cały czas miałem co robić i nie mogę napisać, że ... odpoczywałem. Mam świadomość, że jeszcze kilka spraw mam do zrobienia. Wczoraj np. walczyłem z PITami "Plezuro" Skoki, którego jestem wiceprezesem, a był ostatni dzień składania PIT 11. Nagrody w turnieju nie były imponujące, tzn. jakieś gadżety i słodycze, a dla zwycięzców dyplomy. Ja jednak mogę spojrzeć od strony sędziego - przyjechałem, posędziowałem, ... a sobie nie pograłem. Podejrzewam, że jeszcze kilka lat tak, to może funkcjonować, ... ale teraz to już ja muszę powoli szukać następcy, który będzie gotów poświęcić się dla szachów wągrowieckich.