piątek, 28 lutego 2025

Borys Spasski

 

Zmarł 27 lutego 2025 r.  Mistrz Świata z 1969 r. wyjątkowo porządny człowiek, który "podpadł" aparatowi władzy Związku Radzieckiego przez przegraną  z Robertem Fischerem. Miał 88 lat.

poniedziałek, 24 lutego 2025

Trzecia rocznica inwazji Rosji

 

Czy w każdej wojnie chodzi o pieniądze? Nie wiem. W każdym razie ostatnio dużo słychać o różnych wyliczeniach. Kto, ile zainwestował, itp. Np. USA ileś tam setek miliardów dolarów, no to teraz by chciały np. odzyskać te fundusze w np. prawach do eksploatacji złóż ziem rzadkich, a na Ukrainie podobno olbrzymie złoża są. Jednak Ukraina nie chce takiego rozwiązania/kontraktu w zamian za załatwienie przez USA rozejmu. Tu w Europie wszyscy krytycznie patrzą na Trumpa, a ... przecież on chce zrobić dla swojego kraju superdeal tzn. tu jakaś koncesja na wydobycie litu (i zabranie sprzed nosa tych złóż Chińczykom), tu jakiś "sojusz" z Rosją przeciw Chinom, które stają się za mocne, ... a Europa? A Europa martwi się o ocieplenie klimatu i najchętniej by wybudowała okręty wojenne napędzane energią słoneczną. Zelenski jest gotów zrezygnować ze stanowiska prezydenta, gdyby miało, to dać pokój. Kontraktu z USA jednak odmawia podpisania. Kto cierpi? Prości ludzie cierpią! 

czwartek, 13 lutego 2025

WildFly ... miało być pięknie

 

Dzisiaj byłem u lekarza, tzn. spróbowałem już wczoraj, ale ... się nie udało, bo to rano trzeba zadzwonić i się zapisać i może się uda. Ponieważ rano mnie nie bolało, to pojechałem jednak do pracy i dopiero po pracy do lekarza. Nie spodziewałem się cudu i cudu nie było. Gdyby co, to Nospę mam wziąć i ewentualnie znów się zgłosić. Miałem możliwość poproszenia o L4, ale zrezygnowałem. Jutro tylko 3 lekcje, to i tak bym wytrzymał. Otrzymałem skierowanie na USG jamy brzusznej. Nawet już mam termin za dwa tygodnie. 

Ale nie o tym miało być. Zastanawiam się jaki udział w moich przebojach ma WildFly. Tydzień temu instalowałem Pomost Std w Wapnie. (Pomost, to program Sygnity oparty o JBoss z WildFly). Miało być szybko i sprawnie, ale się aktualizacja ... wywaliła. Do dzisiaj byłem na linii z Sygnity i walczyłem, aby postawić program, bo ludzie czekają. Nawet nie chce mi się już wszystkiego opisywać. Najgorsze jest to, że dzwoniąc na numer, co rusz trafiałem na innego konsultanta i musiałem od nowa tłumaczyć i na nowo, to samo wysyłać. Różne próby były podejmowane, różne pliki wykonywalne uruchamiane etc. etc.Ostatecznie zadziałało coś, co miało już wcześniej zadziałać, ale wtedy nie zadziałało. Okazało się, że akurat w przypadku tego oprogramowania pliki powinny być uruchamiane normalnie, a nie "jako administrator", zwykle trzeba właśnie odwrotnie, ale jak na to wpaść? Najważniejsze, że problem ostatecznie udało się rozwiązać, ale ... ile czasu na to poszło? I ile nerwów?

No i tak sobie myślę, że te problemy z tą instalacją, to ... mogła być jedna z poważniejszych przyczyn moich problemów zdrowotnych.

Dzisiaj GOPSy przesłały mi wiadomości od Sygnity, w sprawie specjalnego postępowania przy następnych aktualizacjach ... widocznie nie tylko ja miałem problemy.


sobota, 8 lutego 2025

Z pokorą dla zdrowia

 

Generalnie nie narzekam na zdrowie, a nawet wydaje mi się, że jest całkiem nieźle. Jednak dzisiaj miałem problem. W nocy obudziłem się ok. 4 i nie mogłem już zasnąć. Coś "czułem w lewym boku. Próbowałem zmieniać pozycje, ale cały czas czułem ten lewy bok. Raz z przodu raz z tyłu. Trudno nazwać to bólem, ale zasnąć nie szło. Do południa cały czas nie ustępowało to uczucie. Po obiedzie poszedłem się trochę położyć, żeby może nadrobić tę straconą noc. Niestety nic z tego. Znów zacząłem szukać odpowiedniej pozycji do leżenia, ale teraz ból zaczął narastać. Tak ok. g. 16  zaczęło już normalnie boleć. To nie była kolka nerkowa. Miałem raz w czasie studiów, wtedy ból był 10/10. Teraz określiłbym jako 5/10. Rano Ewa dała mi Nospę, i nie pomogła. Po obiedzie dostałem Furalginę i później zaczęło boleć. Tuż przed 17 poprosiłem o Apap i po pół godziny ból zniknął. Gdy piszę tekst jest 20:30, czyli ponad dwie godziny jest spokój. Działanie Apapu powinno starczyć na 6 godzin. Oczywiście szukałem w sieci - co może być? Dla mnie najbardziej prawdopodobna jest entezopatią więzadła biodrowo lędźwiowego 
Co będzie dalej?
9.02.25
Poszedłem wcześnie spać. O godz. 0:30 (cały czas leżąc na plecach i starając się nie przewracać na boki) poprosiłem jednak o Apap. Niby mnie nie bolało, ale czułem "coś" i nie mogłem zasnąć. Po kilkunastu (chyba) minutach zasnąłem i do rana był spokój i rano nic nie czułem. Po śniadaniu nadal spokój chociaż podświadomie odwołuję się myślami do miejsca wcześniej bolącego. Niemniej staram się nie nadwyrężać. Założenie (w nocy) było takie, że jeśli po drugim Apapie ból wróci, to jadę do SORu.
Gdybym miał dzisiaj nazwać, co to było? To myślę, że jakaś odmiana lumbago :)
12.02.25
W nocy z niedzieli na poniedziałek wziąłem Apap
Wtorek w nocy przed g.5 wstałem do łazienki i gdy wróciłem do łóżka poczułem jak mini źródła w lewym boku zaczyna się "wylewać" ból (do tego lewego boku), po kilku minutach ból stał się nieznośny, ale dalej leżałem (na plecach) i niespodziewanie ból zaczął się ... cofać. Nie do końca i na wszelki wypadek wziąłem Apap (ok, 6:30). Przed szkołą zawiozłem mocz do lobaratorium, ale w samochodzie cała czas dyskomfort. Dotarłem do szkoły poszedłem na lekcje i dyskomfort (cały czas jednak ból). Po kilkunastu minutach poszedłem do szkolnej pielęgniarki i dostałem Nospę. Po godzinie (w trakcie tego pisania) dopiero czuję działanie, że jakby delikatnie ból zaczyna ustępować.

niedziela, 2 lutego 2025

Czy mój kominek to kopciuch?


 Sprowokował mnie kolejny artykuł o "kopciuchach" i o mandatach itd. itp. Miałem też ostatnio kilka telefonów od różnych firm oferujących mi dotacje i dopytujących się jakiej klasy mam źródło ciepła? Kominek na zdjęciu stoi (i grzeje) w moim domu od 1998 r. Ja zamieszkałem w domu w 1999 r. ale wiadomo, że kominek był wcześniej. Jest to żeliwna konstrukcja produkcji francuskiej o mocy 14 kW. W tamtych czasach nie była wymagana, żadna tabliczka o klasie, żadne tam certyfikaty. Pamiętam jednak doskonale, że gdy decydowałem się na wybór kominka, to już wtedy we wszelkich źródłach pisano, że wydajność kominka "zamkniętego" (czyli takiego jak mój), to ok. 80%, czyli że 80% ciepła zawartego w paliwie (drewnie) może zostać w domu, a 20% wyleci kominem. Ja nie wiem jak to można stwierdzić na podstawie budowy samego kominka, takiego niezainstalowanego. Moim zdaniem dużo zależy właśnie od tego w jaki sposób zostanie ten kominek zainstalowany w konkretnej lokalizacji. W moim przypadku kominek (i komin!) jest w samym środku domu. Do tego ok. 5 metrów komina (rury ze stali kwasoodpornej ) też jest w części mieszkalnej, ok. 3 m komina przechodzi przez strych. Oczywiście dla dokładnych wyników należałoby użyć specjalistycznej aparatury, ale moim zdaniem spokojnie 80% ciepła z drewna zostaje w domu. Gdy zajrzałem na strony firm sprzedających obecnie analogiczne kominki, to zauważyłem, że praktycznie wszystkie mają jakieś "klasy energetyczne A" i sprawność energetyczną w okolicach 80% czyli w okolicach kotłów 4-5 klasy. Gdy w kotle, który oddaje ciepło np. wodzie, są rury z cieczą/wodą, to może idzie to łatwiej zmierzyć, aby ocenić klasę kotła. Jednak w przypadku mojego kominka ciepło jest odbierane z komina przez powietrze, które krąży po domu. Skoro w moim przypadku, ciepło jest odbierane nie tylko z samego kominka ale i ładnych kilku metrów rury kominowej, tzn. że tak naprawdę, odbierane jest naprawdę dużo tego wytworzonego ciepła. Zupełnie inaczej wyglądałaby sytuacja, gdy kominek stał przy ścianie zewnętrznej domu, a rura kominowa, tuż nad kominkiem byłaby wzdłuż ściany, albo jeszcze gorzej, byłaby wyprowadzona na zewnątrz, to przecież wtedy mimo najlepszego żeliwa, najbardziej wymyślnych konstrukcjach ścianek kominka i super szybie, to i tak ogromna część ciepła marnowałaby się na zewnątrz domu, zatem sprawność takiego układu z pewnością byłaby niska. Oprócz sprawności energetycznej (tej związanej z procentowym wynikiem cieplnym) poruszany jest problem ... nazwijmy to dymienia. Jednak w tym przypadku sama konstrukcja kominka ma niewielkie znaczenie. Może znaczenie ma długość komina i związany z tym cug kominowy, czyli coś, co ma wpływ na "jakość" palenia. U mnie komin jest bardzo wysoki (prawie 10 m) i pali się świetnie. Na samo dymienie większy wpływ ma, czym będziemy palić. W moim przypadku jest to drewno z drzew liściastych, a dokładnie dębowe, które jest sezonowane ponad 2 lata, czyli jest to drewno suche (!). Teoretycznie powinno schnąć przynajmniej rok, u mnie schnie 2 lata, bo mam tyle miejsca, aby zgromadzić opału na 3 sezony grzewcze. Z mojego komina naprawdę niewiele dymu leci. Gdy już się rozpali na dobre drewno w kominku, to praktycznie nie widać żadnego dymu, bądź bardzo symboliczny. Od 1999 r. dopiero w 2024 r. "czyściłem" komin. Celowo dodałem cudzysłów, bo to czyszczenie było właściwie zbędne, w tym kominie nic nie było. Wcześniej, gdy "zaczepiałem" kominiarzy, to do wystawiania "karteczki" byli chętni, ale do wejścia na dach, to już nie. Jednak akurat po tym moim "czyszczeniu" zjawił się kominiarz, który podjął się wejścia na dach i zajrzenia do komina (ja "czyściłem" od dołu), bo robił przegląd kominiarski taki kompleksowy w ramach CEEB. Od 2023 r. takie przeglądy kominiarskie są obowiązkowe i relatywnie drogie. [25 lat miałem spokój z kominem, a teraz co roku będę musiał płacić za "papierek" od kominiarza] 
Ten tekst napisałem sobie po to, żeby odsyłać do niego tych, którzy będą mi zarzucać, że mam "kopciucha"?

sobota, 1 lutego 2025

Turniej Feryjny

 

Na turnieju, a właściwie turniejach zjawiło się się ostatecznie 24+15=39 zawodników, to całkiem przyzwoity wynik. Poszło sprawnie, wszystkie rozgrywki skończyły się już przed 13, a ja byłem w domu przed 14. Mam kilka refleksji poturniejowych, ale zrezygnowałem z ich opisywania. Prawda jest taka, że ferie się kończą, turniej był kolejnym epizodem, a ja cały czas miałem co robić i nie mogę napisać, że ... odpoczywałem. Mam świadomość, że jeszcze kilka spraw mam do zrobienia. Wczoraj np. walczyłem z PITami "Plezuro" Skoki, którego jestem wiceprezesem, a był ostatni dzień składania PIT 11. Nagrody w turnieju nie były imponujące, tzn. jakieś gadżety i słodycze, a dla zwycięzców dyplomy. Ja jednak mogę spojrzeć od strony sędziego - przyjechałem, posędziowałem, ... a sobie nie pograłem. Podejrzewam, że jeszcze kilka lat tak, to może funkcjonować, ... ale teraz to już ja muszę powoli szukać następcy, który będzie gotów poświęcić się dla szachów wągrowieckich.