Zaczęło się bardzo pięknie. Słońce, bezwietrznie, bez opadów. Pompki (56) udało się spokojnie zrobić, a trochę się bałem, ponieważ cykl treningowy był pełen zakłóceń. Natomiast później była "proza". Zawiozłem teścia do szpitala w Bydgoszczy. Tam spędziliśmy kilka godzin w "poczekalni". Później powrót, "kawy", odpisywanie na życzenia, odpisywanie na e-maile.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz