Przeżyliśmy niedawno remont łazienki, a tu po kilku dniach pojawiła się woda na podłodze. Okazało się, że instalacja Nibco gdzieś (na łączniku) nie wytrzymała. Prawdopodobnie przy podłączaniu baterii coś zostało naruszone i zaczęło przeciekać. I tak od poniedziałku znów trzeba było zamykać wodę i znów był dyskomfort. O dziwo fachowcy od łazienki zjawili się w poniedziałek i zakleili tylko klejem do klejenia tych rurek. Jeden dzień to wytrzymało i nagle pojawił się dziwny zapach ... a to tym razem woda znalazła sobie ujście do kanału ciepłego powietrza i ta mokra wełna mineralna wydzielała specyficzny zapach. Ekipa została powiadomiona i w środę znów się pojawili tym razem z jakimś "spawem" dwuskładnikowym. (to coś ciemniejszego) Od "pomalowania" musieliśmy czekać 4 godziny, co znów było uciążliwe, ale czekaliśmy. Włączenie wody i ... nic nie psika, ale jeszcze nie zakrywaliśmy. Po ponad godzinie idę na kontrolę, a tam jakaś kropla wody ... za jakiś czas już ministrumień. Znów trzeba było zamykać wodę. Trzecie podejście było już moje. Zakupiłem Poxilinę i ... ordynarnie okleiłem feralne miejsce. Mija już kilka godzin i ... chwilowo jest ok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz