Polski rząd "chwali się" jakie ma świetne wskaźniki dotyczące zaszczepionych obywateli, tzn. lepsze niż średnia europejska itd. I tylko niewydolność producentów powoduje, że te wyniki nie są jeszcze lepsze. Dzisiaj zawiozłem moją mamę do takiego szczepienia i na ten temat chcę trochę napisać. Akurat tak się złożyło, że przyszła zima, tzn. spadła temperatura i napadało trochę śniegu, co spowodowało, że warunki na drogach zrobiły się ... trudne. Siostra jest po zabiegu oka i nie może prowadzić, szwagier nie żyje w dobrych układach z mamą stąd, to mnie przyszło zawieźć mamę. Na początek musiałem przełożyć korki, bo akurat były na tę godzinę zaplanowane, ale nie było problemów. Mama (oczywiście) chciała być wcześniej, więc ruszyliśmy już 20 minut przed czasem. Lokalny ośrodek zdrowia jest "zabarykadowany" (tak wszyscy mówią) i nie zgłosił się do akcji szczepienia, stąd szczepienie odbywało się przy Domu Kultury. Podkreślam "przy", bo tak naprawdę odbywało się w samochodzie tj. ambulansie. Gdyby była sprzyjająca pogoda, to może byłoby to do przyjęcia. Ale, mróz, śnieg i ... seniorzy, w połączeniu z wchodzeniem po stopniu do pojazdu? To nie było bezpieczne połączenie. Byłem tam prawie godzinę i nikomu nic się nie stało, ale ... o wiele rozsądniejszym rozwiązaniem byłoby przeniesienie się do wnętrz pomieszczeń, nawet jeśli personel musiałby chodzić po te szczepionki do samochodu, bo np. znajdują się w zamrażarce. W DK były 2 pomieszczenia (duże) przeznaczone na poczekalnie dla tych seniorów. Spokojnie mogliby czekać w jednym, a ekipa szczepiąca w drugim. To pozwoliłoby uniknąć wychodzenia na zewnątrz i ryzykownego pokonywania stopnia w pojeździe. Ponieważ wychodzenie było na mrozie, to seniorzy byli w zimowej odzieży, z tej odzieży musieli się w tym samochodzie rozdziewać, a później odziewać. To jest czas! Podejrzewam, że w wersji stacjonarnej mogłoby to szczepienie ok. 30 osób potrwać z pół godziny. Tu trwało ponad dwie godziny. Ponieważ nie była wywieszona żadna lista, to odbywało się to w taki sposób, że osoba wychodząca po powrocie ze szczepienia miała wzywać kolejną osobę, ale ... gdyby to było jasne, a wszyscy zdyscyplinowani i "kumaci", to strata byłaby tylko na czas przejścia a ambulansu do pomieszczeń .... ale tak nie było. Cóż, ... ciężko mi było patrzeć na taką organizację, ale wolałem już nie interweniować, bo miałem świadomość, iż ... nastąpi tylko kolejna strata czasu spowodowana moją interwencją, a "ekipa raczej zostanie przy swoim "systemie".
-
Od dzisiaj ruszyły zapisy dla nauczycieli na szczepienie szczepionką AstraZeneca. W piątek zgłosiłem swoją gotowość do zaszczepienia. Przy czym nie miałem żadnego "pędu", a raczej podchodziłem praktycznie, że jak się zaszczepię, to nie będą "się czepiać". Przez sobotę i niedzielę pojawiło się jednak trochę dodatkowych informacji i dzisiaj wycofałem swoją chęć szczepienia. A to Szwajcaria nie dopuściła, a to RPA też, a to jeszcze parę innych wiadomości. W końcu zaszczepiony i tak może być nosicielem, więc trudno powiedzieć, że szczepię się w trosce o innych. Zresztą zawsze podchodziłem do szczepień w taki logiczny sposób, że skoro ktoś się zaszczepi, to ... przecież nie musi się bać niezaszczepionego, no bo co to za szczepionka, która nie chroni? To po co się szczepić? Tzn. jak ktoś chce - niech się szczepi, ... ja sam oddam swoją szczepionkę. Skoro ja się nie zaszczepiłem, to mój problem.
-
Przed chwilą JKD właśnie pokonał Griszczuka i została ostatnia runda i ma duże szanse awansować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz