"Nie lubię poniedziałków" - zaczęło się od tego, że zgodziłem się pojechać jako opiekun na przedstawienie "Legendy polskie" - musiałem się pilnować żeby nie zasnąć. Przy okazji straciłem jedną lekcję nauczania indywidualnego. Uczniów wręcz "nosiło", ciężko było prowadzić lekcje. Później co chwilę coś "wyskakiwało" ... a to kolejny uczeń się nie pojawił, a to nudna rada pedagogiczna, a to komp się ciął, a to Ewie spinka w pasku się popsuła i prowizorycznie naprawiłem kawałkiem drucika ze spinacza, a to popsuło się zamknięcie licznika wody, gdzie wykorzystałem do naprawy resztę z tamtego spinacza. Wiedziałem, że przy takim dniu trzeba zachować spokój i wytrzymać do końca dnia, bo i tak nic się nie uda. Wytrzymałem ... dzisiaj już lepiej. Przywiozłem dekoder cyfrowego polsatu (no fajne jest HD). Karol Lalla przysłał wycinek z gazety niemieckiej.
Wszystko wskazuje na to, że w czerwcu pojedziemy z rewizytą do Luneburga a tam może spotkamy nawet Kasparowa. Jeszcze myślę, czy jechać w niedzielę do Gniezna na turniej ... cały czas jadę na "deficycie" czasowym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz