poniedziałek, 29 maja 2017

Czasami trzeba ... się mobilizować

Pieniądze przelane, numer nadany. Teraz nie ma odwrotu - trzeba wziąć się za treningi. Mając już doświadczenie nie powinno być problemów ze złamaniem 4 godzin ale może warto pomyśleć o nowym rekordzie? Żeby jednak czegokolwiek dokonać - trzeba się zmobilizować.
-
Udało się załatwić filmowanie na czwartek ... ale wf-iści chcą mnie "zepchnąć" na koniec. Oczywiście jest to dobre rozwiązanie dla załatwienia dnia i załatania dziury. Natomiast uczniowie mogą już być znudzeni dniem i ... może im się nie chcieć. Jeszcze myślę. Oczywiście normalnie powinienem powiedzieć "nie" ... ale dla mnie czasami oczywiste decyzje nie są oczywiste.
-
Długo czekałem na zgodę na sędziowanie turnieju klasyfikacyjnego, który chciał zorganizować Krzysztof w Wągrowcu. Ponieważ nie mam pierwszej klasy sędziowskiej, to musiałem taką zgodę uzyskać. Ok. godziny 18-ej otrzymałem SMS od Krzysztofa, że turnieju jednak nie będzie a ok. 20-ej otrzymałem zgodę na sędziowanie tego turnieju ale bez możliwości grania ... ale to już nie ma znaczenia.

5 komentarzy:

  1. Logicznym jest, że albo sędziowania, albo granie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chętnie poznałbym konkretny przepis :) mówiący o niemożliwości łączenia grania i sędziowania. Oczywiście na logikę nie wypada być sędzią we własnej sprawie. Jednak jeśli turniej rozgrywany by był w gronie osób, które znają się i mają wzajemne zaufanie do siebie. W turnieju, w którym praktycznie nie należy się spodziewać interwencji sędziowskiej a rola sędziego miałaby się sprowadzić do przesłania sprawozdania. Jeśli inni zawodnicy byliby wręcz zainteresowani udziałem zawodnika, który podniesie średni ranking. Natomiast nie sposób znaleźć innego zawodnika klasyfikowanego ... Taka ciekawostka w 2010 r uzyskałem zgodę na sędziowanie analogicznego turnieju, przy czym nie informowałem wtedy Kolegium, że mam zamiar w tym turnieju zagrać. Turniej się odbył, miał całkiem mocną obsadę. Trzech zawodników z tego turnieju już nie żyje. Dwóch z nich miało kat. I jeden z nich II i to nie im zależało na wypełnieniu normy. Turniej odbywał się w bardzo miłej atmosferze, nikt nie miał pretensji, że jestem sędzią. Nie było ani jednej interwencji. Turniej miał tak wyrównany poziom, że i tak żadnej normy nie udało się zrobić. Teraz już nie ma tych jedynek, zatem średni ranking na pewno by spadł. Myślę, że gdy sytuacja jest "zdrowa", to nawet tak teoretycznie nieetyczna sytuacja (granie i sędziowanie) jest dopuszczalna. Natomiast jeśli sytuacja jest "chora", to nawet zewnętrzny sędzia nie uchroni turnieju przed ustawieniem, w którym ktoś miałby zdobyć jakąś normę ... ale powtórzę - chętnie zobaczę przepis o zakazie jednoczesnego grania i sędziowania.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapomniałem jeszcze dodać, iż na odprawie był wtedy (w 2010 r.) zapowiedziany punkt, że gdy będzie potrzebna interwencja sędziowska, to ja (jako sędzia) będę mógł zatrzymać mój zegar. Interwencji żadnej nie było.

    OdpowiedzUsuń
  4. http://www.pzszach.civ.pl/index.php?idm=4&idm2=125&idm3=220

    B.V REGULAMINY TURNIEJOWE I ORGANIZACJA ZAWODÓW W POLSKIM ZWIĄZKU SZACHOWYM

    G. PRZEBIEG ZAWODÓW

    2. Sędziowie i ich orzeczenia

    2.1. Zawody prowadzi sędzia główny, mający odpowiednie uprawnienia wynikające ze statusu sędziego PZSzach. Sędzia główny, w uzgodnieniu z organizatorem, powinien mieć jednego lub więcej sędziów asystentów, jemu podporządkowanych.

    2.2, W czasie prowadzenia zawodów, sędziowie są objęci zakazem gry w jakimkolwiek turnieju szachowym.

    Grający sędzia przy jakiejkolwiek reklamacji może podświadomie podjąć decyzję mającą wpływ na jego wynik. Dlatego należy się wystrzegać tak takich sytuacji, jak i możliwości posądzenia o takową działalność.
    Reklamacja nie powinna zakłócać gry osobom trzecim. Jeżeli grający sędzia ma obowiązek podjąć decyzję podczas reklamacji, to przeszkadza to zawodnikowi "sędziemu" podczas gry, jak i jego przeciwnikowi.

    W przepisach fidowskich od lat tego nie znajduję, bo o sprawach oczywistych nie trzeba pisać (chociaż o innych oczywistościach piszą).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, czarno na białym - moja wina. Taki już jestem, że mało mnie interesują przepisy i ważniejsze jest dla mnie "życie". Tzn. w tamtym przypadku byłem potrzebny jako sędzia i jako zawodnik i było grono znajomych i nikt nie protestował, to i nie było potrzeby sprawdzać przepisów. Teraz nie ma (tego - planowanego) turnieju, nie ma sprawy a ja ... dostałem nauczkę :) W sumie - niby jest to oczywistość i w takim "zewnętrznym" turnieju, gdybym miał sędziować, to nie odważyłbym się grać.
      Natomiast jako człowiek byłem, jestem i będę przeciwnikiem zbyt szczegółowych przepisów. Życie pokazuje, że zawsze znajdzie się sytuacja, w której szczegółowy przepis zostanie wykorzystany wbrew głównej idei (czegokolwiek - nie tylko szachów).
      Natomiast, to że jestem przeciwnikiem przepisów nie znaczy, że łamię je dla zasady. Jeśli jest przepis, to wszystko ok, postaram się do niego stosować.
      Jeszcze raz dziękuję za poświęcenie czasu :)

      Usuń