piątek, 18 listopada 2016

Teorie Clausewitza a szachy

Piąta partia ... i znów remis. Jednak dla mnie była to bardzo ładna partia. Znów Mistrz Świata kombinował jak wygrać a pretendent się bronił. Miałem nawet odczucia, że Magnus celowo wybierał niby słabsze dla białych warianty, aby sprowokować Karjakina do ataku, do wychylenia się. Niestety nic z tego nie wyszło. Z czasów studenckich, z zajęć wojskowych, niewiele pamiętam ale pamiętam, że wykładowcy często powoływali się na Clausewitza. Pamiętam, iż łatwiej jest się bronić, bo atakujący teoretycznie powinien mieć trzykrotną przewagę liczebną, aby wygrać. Pamiętam również z tamtych czasów zajęcia judo. Uczestniczyłem raz w turnieju judo i mimo, że nie należałem do najlepszych dotarłem do samego finału. Tam spotkałem się z dużo większym i lepiej wysportowanym przeciwnikiem. Zaskoczyłem wtedy chyba wszystkich. Faworyt wcale nie miał ze mną łatwo. To on miał udowodnić, że jest lepszy. Ja nawet nie myślałem o ataku. Skoncentrowałem się na obronie. Pewnie gdybym zaatakował, to bym leżał zaraz na macie a ja tylko kontrolowałem sytuacje i starałem się pamiętać o środku ciężkości. Ostatecznie przegrałem "przez pasywność" - nie udało się przeciwnikowi zrobić żadnego rzutu, zdobyć żadnego punktu. Wytrzymałem. Natomiast dotarłem do tego finału pokonując po drodze kilku roślejszych przeciwników, właśnie wykorzystując ich błędy w ataku (bo sam nie miałem ich jak zaatakować-za mały jestem).
-
Teraz muszę kończyć, może wieczorem dopiszę jeszcze coś.
-
Ruszyła szósta runda. Partia hiszpańska. Wypada chociaż dokończyć myśl z rana. Nie tylko ja dostrzegam, że Karjakin się broni. Teoretycznie robi ... bardzo dobrze. Skoro jest słabszy, to jego szansa jest właśnie w obronie. Carlsen może się wkurzyć, może na siłę przyatakować i ... przesadzić i popełnić błąd. W głowie miałem jeszcze kilka myśli ... ale zrezygnowałem z zapisywania i wracam do śledzenia partii.
-
W szóstej partii ... remis.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz