poniedziałek, 7 marca 2016

Pech w ostatniej partii - bis

Minęły dwa dni i znów pech się odezwał.
Dzisiaj byłem z moimi uczniami na WIMS w Zbąszyniu (szachy drużynowe). Nie liczyłem na jakieś świetne miejsce, bo miałem samych debiutantów. Spodziewałem się zdobycia 6 dużych punktów (na 14) i miejsca na granicy trzeciej i czwartej dziesiątki. Grało 49 drużyn na 50 zgłoszonych. W ostatniej rundzie graliśmy z SP Przyborowo i doszło do następującego zdarzenia. Przy stanie 2:1 dla Przyborowa, w ostatniej rozgrywanej partii zawodnik z Przyborowa wykonał nieprawidłowe posunięcie i zakończył je przełączeniem zegara (czyli zakończył). Nasza zawodniczka (bo to dziewczyna a grała na chłopięcej szachownicy) powiedziała - "wykonałeś nieprawidłowe posunięcie". Nie byłem przy tym ale wszyscy świadkowie to potwierdzają (nawet z Przyborowa). Teraz relacja zawodniczki - przeciwnik nie widział jeszcze co zrobił źle ale mu pokazałam i przyznał mi rację. Teraz zaczyna się akcja - grająca na dziewczęcej (4-ej) szachownicy dziewczynka, która była kapitanem naszej drużyny podrywa się z miejsca i idzie do pierwszej szachownicy, aby wpisać wynik. Zawodniczka z feralnej szachownicy zatrzymuje zegar i rozpoczyna ustawianie bierek w pozycji początkowej. W tym samym czasie opiekun (!) Przyborowa (co on tam robił, skoro opiekunowie nie mieli wchodzić na salę gry?) wzywa sędziego i tu teraz są niejasności ale prawdopodobnie sędzia chciał zobaczyć pozycję a bierki już były ustawione i ... sędzia zarządza ... wynik odwrotny tzn. że nasza zawodniczka przegrała motywując, to tym że "dziewczynka przełączyła zegar" w domyśle, że nasza kapitan (a nie zawodniczka przełączyła zegar). Pytałem kapitan i nie zrobiła nic oprócz udania się do pierwszej szachownicy celem wpisania wyniku. 
Ja zjawiłem się dopiero jak do mnie przyszły dzieci mówiąc o zaistniałej sytuacji, gdy protokół był już oddany. Nie byłem na sali gry, ponieważ sędzia zarządził, że opiekunowie nie mają tam być a dzieci nie mogą wnosić plecaczków, dlatego siedziałem na korytarzu na ławeczce i pilnowałem ich plecaczków (a co te plecaczki przeszkadzały?). Sędzia główny, który wprowadzał wyniki odesłał mnie do sędziego na sali. Do sędziego głównego nic nie mam - otrzymał protokół wprowadził wyniki. Zwróciłem się natomiast do opiekuna Przyborowa i  jego kolegi, który brał czynny udział w incydencie i zarzucał mi jeszcze nieznajomość przepisów oraz sędziego. Generalnie (oprócz sędziego, którego przy samym zdarzeniu nie było) wszyscy potwierdzili wersję ... ale zarzucali Wapnu, że ... zawodnicy jeszcze nie podali sobie rąk (? o taki przepis im chodziło?) i że sędzia nie mógł ocenić pozycji bo bierki były już ustawione i niby inna zawodniczka (ta nasza kapitan) wyłączyła zegar a nie dotykała zegara (i ja jej wierzę). W drodze powrotnej okazało się, że opiekun Przyborowa był (stał) cały czas przy swojej drużynie (z jakiej racji?). Zawodniczka stwierdziła, iż uważa że "sędzia to rodzina opiekuna" (tak dosłownie powiedziała w samochodzie) ale na pewno było można zauważyć jakąś znajomość (to moje zdanie - skoro jemu pozwolił być przy drużynie przez cały czas, gdy innych wyganiał). Gdyby nie było tam dorosłych, na pewno by nie doszło do takiej sytuacji, bo dzieci same widziały jak jest i oczywiście naszej zawodniczce należał się punkt.
W takiej sytuacji byłby remis 2:2 w meczu i zdobylibyśmy 1 punkt "duży", co dałoby nam kilka miejsc wyżej a na pewno przed Przyborowem. Nie mam zamiaru pisać oficjalnych protestów, natomiast opisuję sytuację ku przestrodze sędziów szachowych.
Trzech dorosłych panów przeciwko jednej nieśmiałej dziewczynce z piątej klasy ... oj nieładnie!!!
Podsumowując - zawodniczka wygrała partię ... zatem ją PRZEGRAŁA!

1 komentarz:

  1. Do sędziego głównego można (i trzeba) mieć pretensję, że nie podjął decyzji odsyłając do sędziego rundowego (na sali, asystenta), którego rola się skończyła po dostarczeniu protokołu sędziemu głównemu. Opiekun (jako, że nie może być na sali gry) może rozmawiać tylko z sędzią głównym.
    Jeżeli zawodnicy zgadzają się co do wyniku, to sędzia nie musi oglądać pozycji końcowej.
    Reklamację składają zawodnicy, a nie opiekunowie, których de facto na sali nie było chociaż byli (jak rosnący a ścięty dąb w Skiroławkach). Dlatego sędzia stwierdzając, że nie ma awantury między zawodnikami, powinien dać opiekunowi upomnienie i wyprosić go z sali gry bo przeszkadza zawodnikom.
    Jeżeli jest wynik i nie ma reklamacji, to nie ma znaczenia kto wyłączył zegar i układał (zniszczył) pozycję.

    OdpowiedzUsuń