niedziela, 1 lutego 2015

Ludmila Tietzki / Farenik / Mela

Niedawno pojawiła się myśl o Berlinie i postanowiłem odszukać - co dzieje się u znajomej Ukrainki z czasów studenckich. Odnalazłem na FB profil jej męża - Petera Tietzki. Wśród zdjęć było właśnie to. Po policzeniu ... zginęła 2 kwietnia 2012 r. 
Poznałem ją na początku lat 90-tych a może nawet jeszcze w końcówce 80-tych.(jednak to musiał być koniec 80-tych) Gdy przyjechała do Poznania sprzedawać różne drobiazgi. Pamiętam, że zabrałem ją nawet do Damasławka i niemal cały "towar" udało się sprzedać mojemu wujowi. Była nawet w damasławskim kościele. Było wtedy dużo ludzi, ona usiadła do ławki ja stałem z tyłu. Proboszczem był wtedy jeszcze śp. Z. Drzewiecki i osobiście zbierał składkę. Gdy podszedł do jej ławki, to nie wiedziała co zrobić, wstała i zaczęła się tłumaczyć ... Później się z tego śmialiśmy ale ... 
Jakiś czas korespondowaliśmy, ją ciągnęło na "Zachód". Na początku lat 90-tych (chyba w 1992) musiałem się posiłkować jej pomocą. To wtedy wyruszyłem do Berlina z biletem "w jedną stronę". Nie udało mi się znaleźć noclegu u Polaków i miałem telefon do niej. Odebrał jej mąż. Oczywiście musiała to być dziwna sytuacja, gdy obcokrajowiec dzwoni do kogoś żony ... i jeszcze noclegu szuka. Kilka nocy u nich przespałem, mieli dwupoziomowe mieszkanie w centrum Berlina. Zarobiłem u Polaka chyba z 400 marek i gdy praca się skończyła wyruszyłem do Bochum do Afgańczyka Salima, też znajomego z DS Hanka. Pamiętam, że w czasie pobytu i Tietzkich musiałem się nauczyć karmić i przewijać niemowlaka (Petera juniora), pewnie to zdecydowało, że mnie przyjęli, bo nie mieli z kim zostawić dziecka. Peter pracował wtedy jako muzyk w Hotelu Kempinsky, zarabiał bardzo dobrze nawet jak na niemieckie warunki. Później razem założyli rosyjsko-języczną telewizję, gdzie Ludmiła prowadziła swój program autorski.
__
Strona o Ludmile

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz