czwartek, 31 lipca 2014

24 km w 2:24

Korzystając z dużego zachmurzenia postanowiłem sobie wreszcie przebiec dłuższy kawałek. Pierwsza dyszka prawie godzina (kilkadziesiąt sekund urwałem) druga dyszka praktycznie godzinka bez kilku sekund. Teraz wydawało się, że te cztery ostatnie kilometry to tylko formalność ... ale właśnie ostatni, dwudziesty czwarty kilometr okazał się krytyczny i na nim zgubiłem prawie całą dotychczasową nadwyżkę, czyli dystans był dobrany naprawdę na miarę. Słońce było co prawda za chmurami ale ciepło było i bardzo duża wilgotność powietrza, przez 17 i 18 km wręcz mżyło. 

Młodzi wągrowieccy szachiści w Lüneburgu

W dniach od 25-go do 28-go lipca grupa w składzie: Wiktoria Marglarczyk, Jakub Wojtych, Dawid Wlizło, Kamil Sikorski oraz Jakub Haja; przebywała w Lüneburgu (niemiecki powiat partnerski Powiatu Wągrowieckiego). Opiekunem grupy był nauczyciel ZS w Wapnie, instruktor i sędzia szachowy - Jacek Haja. Kierowcą samochodu udostępnionego przez Starostwo Wągrowieckie był Krzysztof Stachowski. Było to już czwarte spotkanie młodych szachistów z Polski i Niemiec, tym razem w Niemczech. Podróż trwała ponad osiem godzin. Zaraz po przyjeździe odbyła się krótka lekcja szachowa, którą poprowadził niemiecki trener Gert Rabeler. Wzięli w niej udział również niemieccy młodzi szachiści. Po lekcji była wspólna konsumpcja pizzy. Następnie uczniowie udali się do rodzin, które miały ich gościć - państwa: Hommer, Rothenberg, Neumann oraz Quassier. Po rozpakowaniu bagażów jeszcze raz wszyscy spotkali się na szkolnym festynie, gdzie uczniowie miejscowego gimnazjum prezentowali swoje talenty artystyczne. W sobotę, po śniadaniu rozpoczął się najważniejszy punkt programu tj. "Szachowy Turniej Przyjaźni". Turniej rozgrywany był systemem szwajcarskim, na dystansie siedmiu rund, z czasem 15 minut na zawodnika. Sędzią turnieju był Jacek Haja, którego strona niemiecka specjalnie poprosiła o zabranie komputera z programem do sędziowania tego turnieju. Polski program (Chessarbiter 2010) już w 2012 r. wzbudził duże zainteresowanie niemieckich zawodników, którzy widocznie nie posiadają tego typu programu. Ostatecznie wystartowało 16 zawodniczek i zawodników, w tym czterech dorosłych, którzy nie byli normalnie klasyfikowani. Od początku fantastycznie wystartował ośmioletni, najmłodszy - Jerremy Hommer - wielka nadzieja lüneburskiego klubu. Wygrywał partię za partią. Po czterech rundach nastąpiła przerwa obiadowa i wszyscy udali się do urokliwej restauracji nad brzegiem rzeki. Gdy już wszyscy się posilili, nastąpiła druga, decydująca część turnieju. Gra była bardzo zacięta, było trochę miejscowych kibiców, którzy dopingowali wszystkich zawodników i zainteresowaniem obserwowali międzynarodowe rozgrywki. Po szóstej rundzie 8-letni Jerremy zapewnił sobie zwycięstwo, ponieważ miał już półtora punkta przewagi nad następnym zawodnikiem. W ostatniej rundzie tylko Jacek Haja pokonał młodego mistrza. Ostatecznie - 1. miejce zajął Jerremy Hommer (Lüneburg, 6 pkt.); 2. miejsce - Nina Rothenberg (Lüneburg, 4,5 pkt.) dopiero na 3. miejscu polski zawodnik Jakub Haja (4,5 pkt.). Dalsze miejsca, to prawdziwy przekładaniec polsko-niemiecki. Tym razem strona niemiecka mogła poczuć smak zwycięstwa ale trzeba pamiętać, iż wągrowiecka drużyna została wyraźnie osłabiona przez brak sióstr Weroniki i Anity Sydow. Wszyscy uczestnicy turnieju otrzymali dyplomy z rąk Lothara Quassiera, lidera SC Turm Lüneburg a za pierwsze trzy miejsca były jeszcze dodatkowo puchary. Po turnieju zawodnicy udali się do Muzeum Fürstenturm. Chwilowo muzeum  jest w przebudowie i nie jest dostępne dla zwiedzających ale Pani Krista Krüger - szefowa fundacji odpowiedzialnej w lüneburskim starostwie za współpracę polsko-niemiecką załatwiła wyjątkowy seans. Muzeum ma swoich zbiorach wiele eksponatów, o które zabiegają nawet wielkie muzea z Berlina i Hamburga. Mogliśmy zobaczyć nawet zbiory, które normalnie raczej nie będą udostępniane i są dostępne tylko dla profesjonalnych archeologów. Po zwiedzaniu muzeum wszyscy udali się do swoich kwater a następnie brali udział w ulicznych festynach, gdzie wielu z nich uczestniczyło w różnych, spontanicznych konkursach i przy okazji zdobyli wiele drobnych upominków. Następnego dnia, po niedzielnym śniadaniu, wągrowieccy i lüneburscy szachiści udali się pociągiem na zwiedzanie Hamburga. Na początek była podróż "tramwajem wodnym" (dwupoziomowym statkiem, który może zabrać nawet 250 pasażerów) po ogromnym basenie portowym, który jest drugim co do wielkości portem europejskim. Później było zwiedzanie ogromnego statku-muzeum Cap San Diego, który dawniej służył do podróży transatlantyckich. Naszym przewodnikiem po Hamburgu i po statku Cap San Diego był: zapalony turysta, ekspert techniczny posiadający wiele certyfikatów inżynierskich a jednocześnie szachista (i prywatnie sąsiad Lothara Quassiera) Pan Olaf Carmen. W programie wycieczki nie mogło oczywiście zabraknąć wizyty w Mac Donaldzie. Po powrocie z Hamburga młodzi szachiści spędzili jeszcze kilka godzin na wspólnych zabawach. Gdy brakowało umiejętności językowych, młodzi ludzie radzili sobie np. korzystając i inteligentnych translatorów, które potrafią wysłuchać tekstu w dowolnym języku i powiedzą go następnie również w dowolnym języku. W poniedziałek śniadanie było trochę wcześniej niż zwykle, ponieważ uczniowie niemieccy mieli jeszcze normalne lekcje. Dla nich wakacje zaczynają się dopiero 31 lipca (w tym roku). Po śniadaniu i pożegnaniu rozpoczęła się, znów ośmiogodzinna podróż powrotna, która mimo trzykrotnego przejazdu przez strefy gwałtownych opadów zakończyła się szczęśliwym dotarciem do celu. 
Na koniec jeszcze kilka spostrzeżeń opiekuna wągrowieckich (z Wapna i Damasławka) zawodników. Oczywiście bez wsparcia starostwa trudno sobie wyobrazić taką daleką podróż zagraniczną. Moim zdaniem, to właśnie stronie niemieckiej bardziej zależy na podtrzymywaniu kontaktów szachowycha dokładniej, to rodzicom niemieckich szachistów. Nie znam dokładnych szczegółów finansowania ale zwraca uwagę fakt, iż w odróżnieniu do roku ubiegłego pobyt dzieci odbywał się u rodzin i na ich koszt. Pamiętajmy, że przy okazji Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej, wiele razy podkreślana była praca z młodymi zawodnikami już od samego początku tj. od dzieciństwa. Podobno właśnie takie postawienie na młodzież dało zwycięstwo Niemcom. Teraz spójrzmy na wyniki tego lüneburskiego turnieju. To właśnie rodziny dzieci, które wygrały, były najmocniej zaangażowane w organizację tego szachowego spotkania. Oczywiście turniej mogło wygrać zupełnie inne dziecko ale tak się nie stało. Dzieci, które wygrały z pewnością będą miały motywację do jeszcze większego zaangażowania się. Zresztą nawet dzieci, które zajęły dalsze miejsca, wypowiadały się, iż teraz muszą się bardziej przyłożyć do zajęć szachowych. Z pewną obawą podchodziłem do "rozbicia" grupy. Jednak jeśli mamy do czynienia z odpowiedzialnymi rodzinami (a nie przypadkowymi), to dzieci mogą naprawdę wiele skorzystać poznając obcą kulturę i język. Takie rozbicie grupy pozwoliło również uniknąć zmory grupowych wyjazdów, gdzie nocą często dochodzi do głosu towarzystwo o niezbyt poważnych pomysłach a opiekunowie takich dużych grup nie mogą "spać spokojnie". Zatem osobiście uznaję ten wyjazd za bardzo udany.

Jacek Haja
______
Tekst powyżej przygotowałem na potrzeby starostwa. Wykorzystana została większa część, opuszczony został końcowy fragment (od "Na koniec ..."). Właściwie jest to zrozumiałe - co ich obchodzą moje spostrzeżenia.
Na wszelki wypadek jeszcze linki:
fotki z Luneburga - link
wpis na FB Starostwa - link
artykuł na stronie Starostwa - link

środa, 23 lipca 2014

Sezon ogórkowy

Wkrótce półmetek wakacji. Po turnieju w Szubinie, mój wpis o pięknej partii miał wyjątkowo dużo odwiedzin, zwłaszcza po podlinkowaniu przez Jacka Kukorowskiego. W piątek wyjazd do Luneburga z młodymi szachistami (Wiktoria Marglarczyk, Kamil Sikorski, Jakub Wojtych, Dawid Wlizło, Jakub Haja). 


25.07.14 
17.00 Spotkanie w IWK (Klub szachowy) w Lüneburgu
Am Schwalbenberg 18
Poczęstunek
Prelekcja na temat problemów w szachachPan Rabeler
18.30 Przyjazd rodzin goszczących, przejazd do rodzin
Kolacja u rodzin

26.07.14 
09.00 Śniadanie u rodzin
09.30 IWKturniej szachowy
12.30 Obiad w Chinesen Blümchensaal
16.00 Fürstentum-Museum, Pani Dr. Düselder
Spacer po mieście
Kolacja u rodzin

27.07.14 
09.30 Śniadanie u rodzin
10.00 Basen otwarty Hagen
Obiad: Pizza
Przejazd do Hamburga pociągiem
Zwiedzanie Hamburga

28.07.14 
09.00 Śniadanie u rodzin, powrót


Zapisałem sobie program (gdybym kiedyś szukał).
___
Wyjazd zbiega się z XII Memoriałem Angeliki Jach, czyli na konie sobie nie popatrzę. Co ciekawe - ponieważ miałem jeden wpis poświęcony Memoriałowi, to zdarzają się wizyty na moim blogu związane z tą imprezą.

sobota, 19 lipca 2014

Piękna partia na koniec turnieju

Jechałem, aby zagrać ładną partię ... i się udało. Zaraz po przyjeździe na parking spotkałem ojca mojego przeciwnika rozmawiającego z Krzysztofem Żołnierowiczem. Zażartował, że trzeba by mi rękę lub nogę złamać. To bardzo miła rodzinka szachowa, nie zauważyłem aby ojciec grał ale wozi swoich synów na wiele turniejów. Bywają również regularnie w Wapnie. Minęła godzina 10-a a mojego przeciwnika nie ma (z 5 minut czekałem). W tym przypadku jest to trochę wkurzające. Podobnie było wczoraj. W końcu przyszedł. Zagraliśmy wariant zamknięty obrony sycylijskiej. Nikt nie chciał ryzykować taktycznych zagrywek. Zatem przeszliśmy do gry manewrowo pozycyjnej. Doszedłem do wniosku, że mam więcej przestrzeni (2 piony na połowie przeciwnika) i będę starał się to wykorzystać. Komputer w tym miejscu pokazywał minimalną moją przewagę. Po wymianie hetmanów, przeszedłem gońcem na c3 i wiedziałem, że to "musi się trzymać". Dalszy plan zależał od gry czarnych ale wiedziałem, że moje wieże będą bardziej mobilne i szybciej przemieszczą się na odpowiednie skrzydło. Poszedłem królem do centrum i zacząłem atak po liniach "g" i "h". Wymieniliśmy jeszcze po jednej wieży i został jego słaby pion na f7 i to właśnie jego zdobywając poczułem szansę zwycięstwa. Jednak Jan Kukorowski nie odpuszczał i cały czas nie pozwolił sobie na jakieś grubsze niedopatrzenie. Wszystko widział, tylko niezbyt wiele mógł zrobić. Z mojej strony była to naprawdę piękna partia, z której jestem dumny. Żadnych fajerwerków nie szło zrobić, tylko systematyczne "wyciskanie". Co jakiś czas proponował remis ale nie przyjmowałem. Pilnowałem przy tym, aby zbyt długo nie myśleć. Moja partia skończyła się jako przedostatnia, wykonaliśmy prawie 70 posunięć. Niestety chyba zostawiłem blankiet zapisu w Szubinie. Próbowałem odtworzyć zapis na iPadzie i coś tam końcówce mi nie pasuje, chociaż kluczowe pozycje pamiętam. Ostatecznie zdobyłem 3 punkty i zająłem 7 miejsce, wynik rankingowy 1884 ale ELO niestety znów w dół. To przez juniorów, którzy mają strasznie niskie Elo ale grają, "że hej". Mój przeciwnik spokojnie gra na poziomie jedynki. Zresztą w tym turnieju wyprzedzili mnie tylko IM, I+ i I. Tak jak się spodziewałem wygrał Mateusz Budnik (zresztą właśnie dzięki mojemu zwycięstwu). Natomiast Mikołaj Włoch przegrał z Piotrem Szybowiczem (gdyby wygrał, to pewnie byłby drugi). Piotr Szybowicz obiecał zdjęcia ale ... kiedy będą, to niewiadomo. Podsumowując - zrobiłem tylko "swoje", gdybym wczorajsze dwie porażki jednak zremisował (a niewiele brakowało), to byłoby 4 punkty i zapewne podium i to byłby sukces.
Wbrew niskim rankingom zawodników turniej był naprawdę mocny, to byli przeważnie naprawdę dobrze zapowiadający się juniorzy. Zrobiłem tylko 2 niedokładności a oni natychmiast potrafili, to bezlitośnie wykorzystać. Trochę żal mi mojego ostatniego przeciwnika ... ale on podobno i tak zrobił w tym roku ogromny skok rankingowy na niedawnym turnieju w Kowalewie Pomorskim (sprawdziłem - uzyskał tam ranking 1990).
___
Na zakończenie dnia jeszcze pobiegłem sobie dyszkę w spokojnym tempie, ze względu na upał.
___
Dzięki uprzejmości p. Jacka Kukorowskiego otrzymałem cały zapis  wczorajszej partii :) Teraz już normalnie mogłem analizować partię i np. mogę być dumny z wtrąconego posunięcia 16. a5 - mój Sigma Chess wcale go nie sugerował, przed tym posunięciem program wskazywał przewagę czarnych a już po tym posunięciu pokazywał jeszcze większą ale już białych.


piątek, 18 lipca 2014

Juniorzy mnie gromią :)

Tak jak się spodziewałem wczoraj ... za łatwo poszło. Dzisiaj pierwsza partia z juniorem Mateuszem Budnikiem (w wieku Maksa) na pierwszym stoliku. Spóźnił się około 10 minut, to już mnie wyprowadziło trochę z równowagi, nie lubię takich "numerów". Zagrał obronę sycylijską i nawet udało mu się uzyskać lekką przewagę ale cały czas kontrolowałem sytuację a nawet znalazłem taką kontynuację, że przy analizie komputerowej pokazywało pełną równowagę. Jednak to mój czas topniał i topniał, ostatecznie zrobiłem jedną małą niedokładność ... i to wystarczyło. Straciłem piona i miałem do wyboru odbić go ale mieć poważne kłopoty lub wymieniać i grać bez piona. Wybrałem wymianę, niestety on miał gońca a ja oddalonego skoczka. Żeby było śmieszniej przegrałem na czas. Druga partia z Mikołajem Włochem rocznik 2002, wielka nadzieja Pawła Jarocha i rzeczywiście grał szybko i dokładnie. Szukałem, szukałem i znów przy małym czasie niedokładność (przy dokładności komputer pokazywał nawet moją przewagę), dopuściłem do straty jakości a kilka ruchów wcześniej już myślałem, że to ja ją zdobędę. Ostatecznie tragiczny rezultat dnia - dwie porażki.  Jednak sam poziom do czasu niedokładności uważam za całkiem przyzwoity, dlatego nie jestem aż tak załamany. Możliwe jest jeśli obaj jutro wygrają, że jeden zajmie pierwsze a drugi - drugie miejsce. Moim jutrzejszym przeciwnikiem będzie Jan Kukorowski - znów junior, dwunastolatek i to naprawdę zdolny. Lekko nie będzie, bo widziałem jedną jego partię. Dzisiaj zostałem dłużej obserwując mecz na pierwszej desce, gdzie Mateusz Budnik walczył z Piotrem Szybowiczem. Piotr miał piona przewagi ale skoczka a Mateusz gońca. Wydawało się, że Piotr powinien to wygrać, bo znalazł plan jak zdobyć drugiego piona. Jednak Mateuszowi udało się znaleźć plan jak wybronić tę końcówkę i wybronił. Dzisiaj poczułem piękno szachów granych z żywym przeciwnikiem, to rzeczywiście dużo daje. Gdybym raz w miesiącu grał taki turniej, to by mi na pewno dużo dało. Już tych kilka partii poprawiło moją percepcję. Nawet te porażki aż tak nie bolały.

czwartek, 17 lipca 2014

Miłe ... początki :)

Dzień pierwszy turnieju za mną. Oczekiwałem partii z Krzysztofem Olechnickim (dr hab.) ale nie już w pierwszej rundzie. Zagraliśmy partię włoską ale on już w czwartym posunięciu zagrał, moim zdaniem pasywne, h6. Wtedy przechwyciłem inicjatywę, na dodatek chyba trochę zbyt optymistycznie podszedł do ofiary skoczka za dwa piony i wtedy już poczułem, że wygram. W drugiej rundzie  trafiłem na II+ Mateusza Proczka. Myślałem, że pójdzie na obronę dwóch skoczków ale przeszedł do czterech skoczków. Chciał zrobić atak na moim skrzydle królewskim ale wpuścił mojego hetmana na a1, później zamiast wymieniać hetmany zasłonił się pionem na b4 ale po moim przejściu hetmanem na g5 wiedziałem, że będzie przynajmniej jakość dla mnie. Jednak przeciwnik zrobił mi prezent i ... ruszył hetmanem co w rezultacie skończyło się utratą wieży i poddał partię. Zatem dzisiaj poszło lekko. Podejrzanie lekko.
-
Wracając do domu usłyszałem wiadomość o zestrzeleniu nad Ukrainą malezyjskiego samolotu pasażerskiego z 295 osobami na pokładzie. Oczywiście nikt się nie przyznaje - tragedia.

sobota, 12 lipca 2014

JKM vs Boni

Wczoraj JKM spoliczkował MB, gdy przyjechałem z Darłówka głośno było na wszystkich portalach. Tytuły "kłuły po oczach" i o ile artykuły na ogół negatywnie oceniały JKM, to w komentarzach internauci murem stali po stronie JKM. Gdy dużo wcześniej JKM zapowiadał, że to zrobi, to pewnie mało kto w to wierzył (ja też spodziewałem się, że nie będzie okazji). Okazało się, że okazja nadeszła i rzeczywiście była dobra (bez kamer, w zamkniętym gronie). Boni mógłby to "przełknąć" i byłby spokój ale on zaczął o tym "trąbić". No cóż - jego wybór. Trzeba pamiętać o kontekście tego wydarzenia a nie oceniać tylko samo wydarzenie. Pod koniec lat 80-tych JKM był za ujawnieniem listy agentów. Wtedy Boni obrażał JKM i kłamał, że nie był agentem. Kilka lat później okazało się, że jednak był agentem ... sam to przyznał. 
Dla mnie ... JKM jest zwycięzcą (jak wielu zauważyło - dotrzymuje obietnic, jako nieliczny z polityków)!
-
Wczoraj na blogu szkolnym, http://zswapno.blogspot.com/2014/06/zakonczenie-roku-szkolnego-20132014.html#comment-form pojawił się obraźliwy dla mnie komentarz, oczywiście anonimowy - mam pewne podejrzenia ... (inicjały RK bardzo pasują)
-
13.06
M.Boni i jego współpracownicy "nie mogą" odnaleźć wypowiedzi o JKM ...
ja znalazłem np. http://gazetaobywatelska.info/news/show/960
-
14.06
Prof. J. Hartman napisał artykuł ... chyba nie takiego odzewu się spodziewał :) niesamowicie dużo komentarzy ale jakich ... rzeczowych, punktujących wszystkie jego tezy.

sobota, 5 lipca 2014

BIEG PO SKARB SABARA *

To tylko pomysł!
Prowizoryczny plakat imprezy :)

___________________________________________________
I BIEG PO SKARB SABARA - 
(I RUN FOR SABAR's THRESURE)
__
I. CEL IMPREZY
1. Popularyzacja i rozpowszechnianie biegania i nordic walking jako najprostszej formy
ruchu.
2. Propagowanie zdrowego stylu życia wśród mieszkańców gminy Wapno.
__
II. ORGANIZATORZY
1. Urząd Gminy w Wapnie
2. Starostwo Powiatowe w Wągrowcu
3. Stowarzyszenie na rzecz rozwoju Gminy Wapno
4. Maratończyk
5. Gminna Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych w Wapnie.
6. Stowarzyszenie "Dolina Wełny"
7. OSP Wapno
8. KS UNIA Wapno
...
SPONSORZY:
>.....
__
III. TERMIN I MIEJSCE (docelowo - zawsze ostatnia niedziela wakacji)
1. Bieg odbędzie się dnia 30 sierpnia 2015 roku o godz. 10.00
2. Start i meta biegu Stadion UNII Wapno
3. Dystanse
 bieg- 10 km (BIEG GŁÓWNY - 2 pętle obwodnicą Wapna)
 bieg - 5 km (1 pętla obwodnicą Wapna)
 nordic walking- 5km (1 pętla obwodnicą Wapna)
 biegi dziecięce na bieżni wokół boiska (np. przedszkolaki jedna prosta, sp 400 m, gimn 800 lub 1200 m)
4. Trasa przebiegać będzie ulicami Wapna i oznaczona będzie znakami co 1 km.
5. Szczegółowa mapka trasy oraz atest dostępne będą w późniejszym terminie.
IV. WARUNKI UCZESTNICTWA 
1. Wszyscy zawodnicy startujący w I BIEGU PO SKARB SABARA muszą zostać zweryfikowani w 
Biurze Zawodów 
2. W biegu i nordic walking mogą uczestniczyć osoby, które do dnia 30.08.2015 r. ukończyły 
16 lat. W przypadku niepełnoletnich wymagana jest zgoda rodzica lub prawnego opiekuna. 
3. Podczas weryfikacji zawodnicy muszą posiadać dowód osobisty lub inny dokument ze 
zdjęciem umożliwiający identyfikację.
4.Warunkiem dopuszczenia zawodnika do biegu będzie złożenie podpisu pod 
oświadczeniem o zdolności do udziału w biegu. Tym samym zgłaszający uznaje, że 
zapoznał się z regulaminem i zobowiązuje się do jego przestrzegania, wyraża zgodę na 
przetwarzanie swoich danych osobowych oraz wizerunku dla potrzeb biegu. 
V. ZGŁOSZENIA 
1. Zgłoszenia przyjmowane za pośrednictwem portalu www ...
...
...
4. Wszyscy uczestnicy otrzymają pakiet startowy: napój , baton, woda, a po ukończonym biegu pamiątkowy medal
wstępny (ideowy) projekt medalu
VI. LIMIT CZASU 
 1. Zawodników obowiązuje limit czasu – 1,5 godziny

VII. PUNKTY ODŚWIIEŻANIA I KONTROLNE 
1. Punkt odświeżania zaopatrzony w wodę będzie rozmieszczony na 3 km trasy (i 8 km) (przy szkole). W przypadku wystąpienia niesprzyjających warunków atmosferycznych do biegania (np. 
odczuwalna wysoka temperatura powietrza) Organizator przewiduje rozmieszczenie 
dodatkowych punktów z wodą a nawet "kurtyny wodnej" (okolice OSP)

VIII. KLASYFIKACJE I POMIAR CZASU
Klasyfikacja I BIEGU PO SKARB SABARA prowadzona będzie w następujących kategoriach: 
1. Generalna bieg : kobiet i mężczyzn (open) 
2. Wiekowa mężczyzn: 
• M1mężczyźni od 16 lat do 19 lat
• M2 mężczyźni od 20 lat do 29 lat 
• M3 mężczyźni od 30 lat do 39 lat 
• M4 mężczyźni od 40 lat do 49 lat 
• M5 mężczyźni od 50 lat do 59 lat 
• M6 mężczyźni od 60 lat do 69 lat 
• M7 mężczyźni od 70 lat i powyżej 
3. Wiekowa kobiet:
• K1 kobiety od 16 lat do 19 lat 
• K2 kobiety od 20 lat do 29 lat 
• K3 kobiety od 30 lat do 39 lat 
• K4 kobiety od 40 lat do 49 lat 
• K5 kobiety od 50 lat do 59 lat 
• K6 kobiety od 60 lat do 69 lat 
• K7 kobiety od 70 lat i powyżej 

3. Klasyfikacja mieszkańców Gminy WAPNO w biegu kategorii kobiet i mężczyzn
5. Generalna nordic walking: kobiet i mężczyzn.
6. Klasyfikacja mieszkańców Gminy WAPNO w nordic walking kategorii kobiet
 i mężczyzn.
7. Elektroniczny pomiar czasu prowadzony będzie przy użyciu chipów elektronicznych.

IX. NAGRODY
1. Puchary i nagrody pieniężne w kategorii generalnej
Mężczyźni:
I – miejsce: 700zł
II – miejsce: 500zł
III – miejsce: 300zł
Kobiety:
I – miejsce: 700zł
II – miejsce: 500zł
III – miejsce: 300zł
2. Puchary i nagrody rzeczowe w kategoriach wiekowych oraz dodatkowych za 1, 2, 3
miejsce.
3. Puchary i nagrody rzeczowe w kategorii generalnej i dodatkowej w nordic walking.
4. Wśród wszystkich uczestników biegu cenne nagrody rzeczowe. Warunkiem udziału w
losowaniu jest obecność zawodnika w czasie losowania nagrody, w przypadku wylosowania
nagrody – okazanie numeru startowego.

X. OPŁATY
1. Wysokość wpisowego – 30 zł

XI. NOCLEGI – istnieje możliwość noclegów na obiekcie ... (w hali szkoły, własna karimata)

XII. PROGRAM MINUTOWY

30  sierpnia 2015 r.

8.00-9.00 – weryfikacja zawodników (limit 300 zawodników, zaproszenia dla zaw. DE i GB)
9.00-9.30 - biegi dziecięce i młodzieżowe (po bieżni wokół stadionu)
9.30-9.45 – rozgrzewka
10.00 – start biegu
10.05 – start nordic walking
11.30 – zakończenie biegu
12.00 – ceremonia zakończenia, wręczenie pucharów i nagród, losowanie upominków.
________
12.30 - Festiwal Piosenek z Repertuaru Ireny Jarockiej (Irena Jarocka - urodziła się w Srebrnej Górze w gminie Wapno)
(podczas biegu - próby)
14.30 - Finał Festiwalu - wręczenie nagród
_______
ATRAKCJE - jako "zając" w biegu głównym SABAR (jeździec na prawdziwym koniu w stroju historycznym), bieg odbędzie się trasą wokół pozostałości po zatopionej kopalni soli, z widokiem na miejsce znalezienia legendarnego złotego skarbu wikingów z brakteatem "SABAR"
Możliwość wybicia pamiątkowego, okolicznościowego medalu (brakteata)!
Kiermasz artykułów sportowych i artykułów np. rzeźbiarskich artystycznych!


Płyta z filmem WAPNO i autografem Ireny Jarockiej
________________
* !!! Tego biegu jeszcze nie ma!!! To tylko pomysł!

piątek, 4 lipca 2014

Klucha w gardle / krtani


Kto wie, może ten wpis pobije jeszcze kiedyś mój wpis o ciemnym paznokciu? Generalnie chodzi o to, iż mam dziwne uczucie, że coś mam w gardle. Nie mogę tego przełknąć, czuję się niekomfortowo chociaż to nie boli. Jak się ma zajęcie to się o tym nie myśli ale ... jak akurat nic nie ma do roboty, to zaczyna się o tym myśleć i jest jeszcze gorzej. Różne są teorie, niektórzy twierdzą, że to problemy z tarczycą, inni że to nerwica. Oczywiście możliwa jest pewnie kombinacja obu czynników. 
Ja, po przeczytaniu kilku artykułów dochodzę do wniosku, iż w moim przypadku było to: długotrwałe przebywanie w stresie. Końcówka roku szkolnego była bardzo napięta, cały czas "coś wisiało nade mną" tzn. "gonił mnie jakiś termin". Dopiero dzisiaj udało mi się prawie wszystko "pozamykać". Nawet wczoraj miałem niezłą jazdę, gdy robiłem aktualizację programu POMOST i coś się zacięło i wiedziałem, że pomocy helpdesku nic nie zrobię. Zadzwoniłem, przedstawiam problem a specjalista się pyta kiedy robiłem archiwizację ... a ja zdaję sobie sprawę, że przed aktualizacją jej nie zrobiłem a ostatnia była z 3 tygodnie temu zatem ... masakra. On znów "dlaczego nie robił pan archiwizacji?!" ... i wzdycha ... Na szczęście podesłał mi instrukcję i na szczęście potrafiłem to wszystko zrobić i na szczęście program "wstał". Jednak zdawałem sobie sprawę, że byłem blisko "katastrofy".
Wszystko wskazuje na to, iż rzeczywiście najgorszy dołek mam za sobą a miałem świadomość, że on będzie i był nieunikniony, bo wiele spraw się spiętrzyło.
Dopiero od dzisiaj mogę poczuć wakacje.
Przedwczoraj ktoś w Wapnie wygrał w Kaskadzie 250.000 zł.