niedziela, 5 maja 2013

Przypadki sędziowskie PITS

Później przeniosę sobie na stronę PITS-ów ale chwilowo zapiszę tutaj żeby nie zapomnieć. Praktycznie co roku zdarzają się jakieś trudne sytuacje na turnieju.
Przed dwoma laty w partii IM z Poznania z juniorem mistrzowi międzynarodowemu skończył się czas a juniorowi na szachownicy został król i dwa skoczki. IM żądał remisu z uwagi na brak materiału matującego, junior domagał się zwycięstwa z powodu przekroczenia czasu przez IM. Co zrobić? Uwierzyć doświadczonemu zawodnikowi? Skrzywdzić juniora, któremu udało się "dorwać skalp" mistrzowski? Na szczęście zachowałem olimpijski spokój (przynajmniej mam nadzieję, że tak wyglądało to z zewnątrz) i ... poprosiłem juniora o wskazanie drogi do własnej wygranej. Później po przeszukaniu internetu okazało się, że zdaniem doświadczonych sędziów tak właśnie powinienem postąpić (zawodnik samodzielnie powinien pokazać) tzn. poprosić o pokazanie serii zgodnych z przepisami ruchów, które doprowadzą do mata. Normalnie oczywiście dwoma skoczkami nie można zamatować ale okazuje się, że gdy przeciwnik pomoże to można doprowadzić do samomata. Junior pokazał jak w tej sytuacji można zrobić mata i ja przyznałem punkt juniorowi ale do czasu gdy nie znalazłem komentarza w internecie cały czas miałem w pamięci zarzuty IM, że przecież on nie dałby sobie mata zrobić. Dopiero jak znalazłem omawiany komentarz sprawa dała mi spokój.
W ubiegłym roku też była bardzo problematyczna sytuacja tym razem z nieprawidłowym posunięciem. Dokładnie nie pamiętam na czym polegała ... ale ostatecznie przyznałem rację zawodnikowi M. i w wyniku mojej decyzji zdobył punkt. Jednak pamiętam, że było "gorąco", emocje były duże a ja zakodowałem sobie, iż zawodnik M. jest specyficznym zawodnikiem.
W tym (2013 r.) ostatnia partia, w ostatniej rundzie, zawodnik M. gra z IM (który ma już ranking 2501, czyli normę na GM; kolega klubowy poprzedniego IM) ... słyszę kłótnię, udaję się na salę, gdzie już na mnie czekają ... gdy zobaczyłem, że chodzi o M. to już czułem, że "lekko" nie będzie. Zawodnik ma kłopoty z opanowaniem emocji jest dość "temperamentny" ... i oczekuje ode mnie (wręcz żąda), abym przyznał mu punkt, ponieważ IM-owi spadł czas pierwszemu i on już krzyknął "czas" ... ale IM chciał jeszcze dokończyć posunięcie i przełączył zegar i M. też spadł czas. M. domagał się zwycięstwa, bo gdy krzyczał "czas" to jego chorągiewka jeszcze wisiała a IM spadła. IM trzymał się wersji, że chciał dokończyć swoje posunięcie (a M. podobno mu przeszkadzał). Miałem wrażenie, iż M. kolejny raz ma zamiar na mnie "wymusić" werdykt. Pech chciał, że znów przy olimpijskim spokoju (na zewnątrz) wspomniałem, iż moim zdaniem M. gra trochę nie fair, (mając na uwadze jego uderzanie w zegar i bardzo ... "teatralną" grę). To stwierdzenie jeszcze bardziej rozsierdziło zawodnika M., który zaczął już na mnie krzyczeć, że go pomawiam itp. Nie chcąc przedłużać i eskalować konflikt, opierając się na obu opadniętych chorągiewkach zawyrokowałem remis. Co oczywiście bardzo zbulwersowało M. Kibice ... mieli niezły spektakl i może niektórzy trzymali nawet stronę M. ... Dla mnie pojawił się kolejny problem a do czasu aż nie uzyskam wyjaśnienia, które mnie zadowoli, będzie to za mną chodziło. Na szczęście długo nie musiałem szukać. Na stronie http://pzszach.pl/index.php?idm=4&idm2=125&idm3=187 znalazłem.
Myślę, że sprawa jest jasna ... gdyby M. nie był tak nerwowy i spokojnie wytrzymał do końca posunięcia IM, pozwolił mu wcisnąć zegar następnie zatrzymał zegar i zareklamował przekroczenie czasu przez IM wszystko było by OK - on miałby punkt, ja miałbym spokojne nerwy. Ja w każdym razie mam spokojne sumienie i spokojnie mogę się spotkać z M. ... ciekawe co będzie z jego strony?
-
Przed chwilą dopiero (20:40) pojawiły się wyniki z Gniezna. Wygrał ... IM z Poznania, któremu nie poszczęściło się w Wapnie :)

2 komentarze:

  1. "i ... poprosiłem juniora o wskazanie drogi do własnej wygranej."

    Moim zdaniem sędzia może zapytać zawodnika jak to może zamatować, a zawodnik może odpowiedzieć "nie wiem panie sędzio", to sędzia ma rozstrzygnąć czy da się wygrać czy nie. Według przepisów jeśli jest siła matująca i przeciwnikowi skończy się czas to wtedy jest wygrana na czas. Bez względu na to czy zawodnik ma króla i 2 skoczki, czy jest końcówka K+S vs K+S czy K+G vs K+G (gońce różnopolowe), IM mógł reklamować remis przed opadnięciem chorągiewki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie twierdzę, że jestem najlepszym sędzią :) Wtedy udało mi się uniknąć pokrzywdzenia juniora. Wolałbym, system z dodawaniem czasu ale graliśmy i gramy na zegarach mechanicznych. Wtedy albo IM by popełnił błąd albo junior sam by się zniechęcił do matowania dwoma skoczkami.

    OdpowiedzUsuń