wtorek, 16 października 2012

Dwa dni po XIII MP

Rok przygotowań i ... fiasko, a tak miało być ... Jednak postanowiłem napisać, żeby pamiętać, żeby mieć nauczkę. Maraton uczy pokory. Pogoda była ok, może później trochę wiatr mocno wiał ale jeszcze znośny. Ustawiłem się ... przed grupą na 4:00, do startu straciłem tylko 2 minuty, zaczęło się bardzo dobrze. Zapomniałem już na początku o tym, że miałem biec z grupą, nie oglądałem się do tyłu, tylko ... delikatnie wyprzedzałem. Na 10 km miałem niecałe 57 minut, jeśli dodam/odejmę jeszcze te dwie minuty ze startu, to miałem już prawie pięć minut do przodu ale wtedy nie przyjmowałem tego do świadomości. Dopiero po półmetku przypadkowo usłyszałem, że jesteśmy tylko 1,5 minuty za grupą 3:45 ta informacja trochę mnie przestraszyła, zrozumiałem że biegnę za szybko i postanowiłem lekko zwolnić (a może trzeba było się trzymać tej grupy i biec "ostro"?). Miałem nadzieję, że zgromadzę trochę sił. Gdzieś po 30 km dogonił mnie Radek Hęś, trochę biegliśmy razem ale kazałem mu "uciekać" :) Grupa 4:00 wchłonęła nas po 33 km, nie potrafiłem jednak wykrzesać z siebie tyle energii by utrzymać takie tempo ... odpuściłem i wtedy już wiedziałem, że się nie uda. Miało być tak, że do tego miejsca miałem biec z tą grupą a od tego ok. 35 km miałem uciekać, aby coś urwać. Niestety to właśnie wtedy zaczęły się pagórki podmuchy. Jeszcze miałem nadzieję, że uda się chociaż powtórzyć wynik z 2011 r. ale ... zabrakło motywacji, znów pojawiało się dużo maszerujących a to nie zachęca ... dopiero na moście Dworcowym, jak zobaczyłem obok taką starszą babcię (przynajmniej +60), jak mnie mija to się wziąłem, do tego dobili jeszcze pacemakerzy z 4:15 to tempo już potrafiłem utrzymać a końcówkę nawet delikatnie finiszowałem. Ostatecznie 4:14:15, (netto dwie minuty mniej) ale to i tak 5 minut gorzej, niż w roku ubiegłym. Pocieszeniem może być tylko, że Olek D. ledwie się zmieścił w czterech godzinach a taki jeden szachista, który już biegał poniżej 4 a planował 3:30 miał 4:25, czyli nie byłem jedynym którego MP pokonał. Jednak nie załamuję się - po biegu nie miałem żadnych kontuzji, obtarć, no nic! Tak jak bym maratonu nie biegł. Teraz trzeba się brać do roboty i za rok poprawić wynik, no przynajmniej złamć te 4h!
-
Przy okazji jeszcze taka refleksja nad polską rzeczywistością. W pracy dyrekcja zleciła mi przygotowanie dokumentacji do złożenia w ramach projektu "Radosna Szkoła" na plac zabaw.
Opracowałem coś, poświęcając swój czas, wiedząc że i tak z tego nic nie będzie. Dyrekcja chce być "czysta" przed wójtem, że stara się pozyskać środki dla szkoły, zależy jej aby otrzymać na piśmie potwierdzenie wpłynięcia wniosku. Wójt i tak nie złoży tego wniosku dalej, bo ... aby otrzymać dofinansowanie na ten projekt MUSI być wkład własny przynajmniej 50% czyli ok. 63 tys. a gmina nie ma nic, gorzej ... gmina ma duże długi (niedokończona hala sportowa). Przeglądając strony firm oferujących place zabaw, widać że oferta jest ... specjalnie pod ten projekt. Małe place zaczynają się od 128 tys. a duże proporcjonalnie więcej. Wszędzie mowa o specjalnych wykładzinach niebieskich i pomarańczowych w konkretnych numerowanych odcieniach. Ciekawe, czy gdyby niebieski był inny to ... a właśnie bardzo rzuca się w oczy, że zostały powołane specjalne komisje we wszystkich województwach, które będą sprawdzać prawidłowość wykonanie placów zabaw ... no tak gdyby ktoś odważył się wybrać wykładzinę o innym odcieniu albo innej gęstości, to ... Trudno się potem dziwić, że w cennikach firm kosz na śmieci do takiego placu kosztuje ... ponad 700 zł (!) . Zatem szkoła nie będzie miała placu zabaw, do którego państwo gotowe jest dołożyć ok. 63 tys. zł. Podczas gdy ja podejrzewam, że za 30 tys. można by zorganizować całkiem fajny plac. Niestety ... to kolejny dowód na niegospodarność naszego państwa!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz