piątek, 6 kwietnia 2012

Zapachów czar

Jadąc dzisiaj rowerem poczułem zapachy, takie charakterystyczne dla wsi, takie jakie zapamiętałem z dzieciństwa. Wczoraj odwiedziłem w szpitalu wuja Teodora i rozmawialiśmy między innymi o wodzie ze studni, gdzie mieszkali Haje. To była bardzo smaczna woda, pamiętam, że jako dziecko lubiłem tam chodzić do sadu na jabłka papierówki i jak wyciągałem ze studni wiadro z wodą i często była tam nabierka a jak nie było to piłem nawet prosto z wiadra. Cały czas "chodzi za mną" zapach kwiatów w ogrodzie Cieślińskich w Mokronosach, gdzie spędzałem wakacje 30-40 lat temu. Pamiętam też zapach owczarni, pamiętam wiele zapachów. Z czasów studenckich podróży po Europie "demoludów" pamiętam zapachy charakterystyczne dla taboru kolejowego danego państwa i zapachy dworców kolejowych, byłem wtedy (tak mi się wydaje) w stanie poznać z zamkniętymi oczami rozpoznać: Polskę, NRD, Czechosłowację, Węgry, czy ZSRR :) Smaki też pamiętam :)
Pamiętam ... ale na wszelki wypadek wolę zapisać. W sobotę pożegnaliśmy Leokadię Kotwicę siostrę mojego dziadka Franciszka, miała prawie 93 lata. Kuzyn Jarek na stypie wspominał ile mu wiedzy informacji przekazała. Wuja Teodor ma już prawie 84 lata i długo trzymał się mocno, praktycznie nie chorował. Pamiętam jak 30-40 lat temu zabierał mnie na ryby, pamiętam jak kiedyś poplątała mi się żyłka i chyba z godzinę ją rozplątywał i rozplątał, już wtedy był dla mnie wiekowy a tyle jeszcze przeżył. Zagadnąłem go nawet kiedy ostatnio strzygł owce i okazało się, że wcale nie tak dawno, bo jeszcze dwa lata temu. Cóż, taki nostalgiczny wpis dziś. Mógłbym jeszcze pisać i pisać ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz