poniedziałek, 30 kwietnia 2012

PITS - nie ma lipy :-)

W tym roku nowość - PITS ma swojego bloga :-) Postaram się zrobić turniej na wysokim poziomie, to powinno zmobilizować innych organizatorów a w przyszłości ułatwić negocjacje ze sponsorami :-)
Miałem sobie gdzieś zapisać... to zrobię to tu - tam gdzie ja się udam po wsparcie, będę chciał niewiele ... ale jak do mnie przyjdą, to im ... "zaśpiewam" :-)

niedziela, 29 kwietnia 2012

Wągrowiec "Złota Wieża"

Tydzień przed turniejem miałem sny a nawet koszmary związane z szachami (np. że w ostatniej chwili zdecydowałem się przeprowadzić turniej w Żninie i tam sobie pojechałem ale ... nie zostawiłem informacji zawodnikom i teraz oni wszyscy pojechali do Wapna a ja sobie spokojnie sam siedzę w Żninie). Tej nocy też miałem sen związany z turniejem ale już dokładnie nie mogę sobie przypomnieć :) Z faktów, o których powinienem pamiętać, to przygotowanie na następną edycję domowego ciasta przez miejscowe panie (podpowiedział Helmut z Kołobrzegu). ...
--
Coś nie tak ... gdzie jest ten post? Coś się wykasowało/podmieniło. Dzisiaj (3.06.2012) rozmawiałem o tym wpisie z Krzysztofem i Przemkiem, teraz chciałem sprawdzić co napisałem a tu ... treść z innego wpisu ... co za dzień?

niedziela, 22 kwietnia 2012

Żnin zaliczony na 3+


Nie wiem jaki wpływ na wynik miały imieniny teścia :) Pogoda była dobra, lekki wiaterek, słoneczko. Na starcie prawie dwustu zawodników. Trasa ... no właśnie, bruk i dziurawy asfalt, dwie pętle po 5 km. Pierwszy kilometr dobrze 5:05, zatem postanowiłem tak trzymać, ale okazało się że nie trzymałem, czasami biegnięcie za kimś może być mylące. Pozytywne jest to, że nie musiałem przechodzić do marszu. Na końcówce nawet rozważałem przyspieszenie ale trochę się bałem, że nie wytrzymam. Na mecie zapomniałem wyłączyć stoper ale myślę, że miałem ok. 53 minuty, czyli podobnie jak w roku ubiegłym - bez rewelacji, ale też bez blamażu, ot tak w normie :)

sobota, 14 kwietnia 2012

Dyszka przed Żninem

Już za tydzień 10 km w Żninie a ja nie pamiętam kiedy ostatnio przebiegłem taki dystans. Dzisiaj nadarzyła się okazja, więc pobiegłem. Według zegara w kuchni (znów czeka mnie zakup zegarka) wyszło 53 minuty a zacząłem bardzo spokojnie. Jeśli tyle będzie w Żninie, to nie będę płakać, będzie co poprawiać. Najbliższa następna szansa będzie pod koniec maja w Janowcu.
Internetowe Dzienniki Biegowe

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Napoleon - szachista

Długo myślałem nad tym podcastem ale nagle zrobiło się mało czasu, na horyzoncie pojawiły się inne sprawy np. projekt cyfryzacji szkoły, przygotowania do PITS itd. . Postanowiłem jednak zrobić taką skróconą, okrojoną wersję, może jeszcze kiedyś rozwinę/poprawię ten filmik - chwilowo "lepszy rydz, niż nic" :)

piątek, 6 kwietnia 2012

Zapachów czar

Jadąc dzisiaj rowerem poczułem zapachy, takie charakterystyczne dla wsi, takie jakie zapamiętałem z dzieciństwa. Wczoraj odwiedziłem w szpitalu wuja Teodora i rozmawialiśmy między innymi o wodzie ze studni, gdzie mieszkali Haje. To była bardzo smaczna woda, pamiętam, że jako dziecko lubiłem tam chodzić do sadu na jabłka papierówki i jak wyciągałem ze studni wiadro z wodą i często była tam nabierka a jak nie było to piłem nawet prosto z wiadra. Cały czas "chodzi za mną" zapach kwiatów w ogrodzie Cieślińskich w Mokronosach, gdzie spędzałem wakacje 30-40 lat temu. Pamiętam też zapach owczarni, pamiętam wiele zapachów. Z czasów studenckich podróży po Europie "demoludów" pamiętam zapachy charakterystyczne dla taboru kolejowego danego państwa i zapachy dworców kolejowych, byłem wtedy (tak mi się wydaje) w stanie poznać z zamkniętymi oczami rozpoznać: Polskę, NRD, Czechosłowację, Węgry, czy ZSRR :) Smaki też pamiętam :)
Pamiętam ... ale na wszelki wypadek wolę zapisać. W sobotę pożegnaliśmy Leokadię Kotwicę siostrę mojego dziadka Franciszka, miała prawie 93 lata. Kuzyn Jarek na stypie wspominał ile mu wiedzy informacji przekazała. Wuja Teodor ma już prawie 84 lata i długo trzymał się mocno, praktycznie nie chorował. Pamiętam jak 30-40 lat temu zabierał mnie na ryby, pamiętam jak kiedyś poplątała mi się żyłka i chyba z godzinę ją rozplątywał i rozplątał, już wtedy był dla mnie wiekowy a tyle jeszcze przeżył. Zagadnąłem go nawet kiedy ostatnio strzygł owce i okazało się, że wcale nie tak dawno, bo jeszcze dwa lata temu. Cóż, taki nostalgiczny wpis dziś. Mógłbym jeszcze pisać i pisać ...