czwartek, 27 grudnia 2012

Ciężki koniec roku

Spadek oglądalności filmów na Youtube można wytłumaczyć przerwą świąteczną. Właściwie to nawet dobrze świadczy o ludziach, że świętowali zamiast siedzieć w internecie :)
Dodatkowo doszła jeszcze choroba Jakuba a i ja czuję się trochę kiepsko. Nagle energetycy zaczęli mieć kłopoty i zdarzają się wyłączenia prądu. Zatem naprawdę nieciekawie.
Obiecałem sobie jednak, że zrobię dwa filmiki szachowe jeszcze w tym 2012 r. i zrobiłem!

Tu youtube przyczepiło się do fragmentu ścieżki dźwiękowej ... a przecież to z iLife :)
W drugim filmiku się nie czepiali :)

Mam nadzieję, że po Nowym Roku notowania (na youtube) wzrosną :)
ale tego symbolicznego dolara chyba nie uda się jednak zarobić w 2012 r. :)

piątek, 14 grudnia 2012

Usprawiedliwienie ...

Niedawno pisałem o "dniu spinacza" a tu kolejny podobny dzień "zmarnowany", gdy trzeba wykazać opanowanie. W szkole próbne egzaminy gimnazjalne i ... zamieszanie, ciężko się lekcje prowadzi, uczniowie jak "naelektryzowani", trzeba mieć cierpliwość ... ale wytrzymałem. Wróciłem do domu, obiad i wyjazd do Wągrowca, z Maksem który później jechał do Poznania do operetki. Powrót, wyjazd z Ewą i Jakubem do Żnina, do lekarza. Masakra - termin był na 17:20 a wchodził dopiero po ponad godzinie czekania. "Darmowy" lekarz tylko 60 zł, w aptece zostawiam prawie 130, czyli razem ok. 200. W domu jesteśmy ok. 19:30. Żeby tylko to leczenie nie skończyło się złamaniem jakiegoś wirusa. Przed 21-ą wyłączają prąd a mnie czeka jeszcze ok 23-ej wyprawa po Maksa do Wągrowca i jak tu cokolwiek zrobić? Czekanie w Żninie mocno mnie "nabuzowało", ... teraz gdy piszę już trochę ta złość wyparowała ale pamiętam. We wtorek byłem na wywiadówce Maksa, ... no chyba przestanę jeździć. Nie wyniosłem z niej nic, bo co mnie interesuje, że ktoś choruje a ktoś się nie uczy a ktoś wagaruje a ktoś nauczycielom dzień dobry nie mówi a matura to nie wiadomo a wybór przedmiotów to niewiadomo, to po co mnie tam wzywają? Paliwo i ponad dwie godziny (z dojazdem) stracone. Sam w poniedziałek będę robił zebranie ...  i już mi szkoda tego czasu ... ale ja to przynajmniej staram się streszczać. Przez te dzisiejsze wyjazdy musiałem odwołać kółko szachowe w GOK-u. Jednak w ubiegłym tygodniu zaoferowałem się, że w ferie dwa razy pojawię się tam - raz zrobię warsztaty nauki gry i w następnym tygodniu turniej. Ponieważ w szkole zrobię pewnie podobnie a układanie planu mnie nie ominie, to już mogę zapomnieć o wyjeździe do Obry (ale chociaż pieniądze zaoszczędzę a zresztą tam chyba cały czas bazują na mechanicznych zegarach). Wczoraj ... napisałem tekst piosenki szachowej, którą mam zamiar przygotować na otwarcie hali, trzeba się zmobilizować i zrobić. Po głowie cały czas chodzą mi projekty pucharów na XV PITS, w chwili obecnej chciałbym załatwić wycięcie kształtów figur z grubej blachy, później to "wyszczotkować" i na dole podstawę z czterech kostek (ciemne jasne w szachownicę) kamiennych sklejonych. Pracy jest dużo - przygotować sprawdziany dla wszystkich moich klas na przyszły tydzień, kto wie czy nie wlepią mi jeszcze do sprawdzenia tych egzaminów próbnych, itd. itd. ... a tu prądu cały czas nie ma - całe szczęście, że pisałem na iPadzie, bo jak by mi jeszcze to pisanie przepadło ... Gdy w końcu postanowiłem zmienić telefon na c3350 solid, to nagle jego cena wzrosła z 99 na 249 ale nic ... poczekam, przecież mnie nic nie goni, przecież jestem spokojnym człowiekiem :)

wtorek, 4 grudnia 2012

Dzień "spinacza"

"Nie lubię poniedziałków" - zaczęło się od tego, że zgodziłem się pojechać jako opiekun na przedstawienie "Legendy polskie" - musiałem się pilnować żeby nie zasnąć. Przy okazji straciłem jedną lekcję nauczania indywidualnego. Uczniów wręcz "nosiło", ciężko było prowadzić lekcje. Później co chwilę coś "wyskakiwało" ... a to kolejny uczeń się nie pojawił, a to nudna rada pedagogiczna, a to komp się ciął, a to Ewie spinka w pasku się popsuła i prowizorycznie naprawiłem kawałkiem drucika ze spinacza, a to popsuło się zamknięcie licznika wody, gdzie wykorzystałem do naprawy resztę z tamtego spinacza. Wiedziałem, że przy takim dniu trzeba zachować spokój i wytrzymać do końca dnia, bo i tak nic się nie uda. Wytrzymałem ... dzisiaj już lepiej. Przywiozłem dekoder cyfrowego polsatu (no fajne jest HD). Karol Lalla przysłał wycinek z gazety niemieckiej.
Wszystko wskazuje na to, że w czerwcu pojedziemy z rewizytą do Luneburga a tam może spotkamy nawet Kasparowa. Jeszcze myślę, czy jechać w niedzielę do Gniezna na turniej ... cały czas jadę na "deficycie" czasowym.

poniedziałek, 26 listopada 2012

Szachiści (młodzi) z Luneburga w Wągrowcu

Od piątku do niedzieli przyszło mi opiekować się młodymi szachistami z Luneburga i z powiatu wągrowieckiego. Niemcy uczestniczą w "wielkim" projekcie "10 na Luneburg" (10 przeciw Luneburgowi?) - jak zwał, tak zwał ... w każdym razie zajęcia prowadzić będzie dla nich 10-ro arcymistrzów i mistrzów/mistrzyń (w tym Szirow). Będą jedną z pilotażowych szkół, w których będą wprowadzać szachy do szkół - tam też pojawił się Kasparow, który jest "ambasadorem" tej akcji. Myślę, że strona polska nie musi się wstydzić. Szachiści byli zakwaterowani w całkiem przyzwoitych warunkach. Mieli całkiem ciekawy program pobytu np. Aquapark, przegląd grup teatralnych, wizytę w Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnie (nowa ekspozycja - pokazy 3D, rewelacja). Trochę pograliśmy towarzysko, zrobiłem im mały turniej, który poszedł świetnie tzn. tak że wszyscy byli zadowoleni, miałem nosa, że kazałem kupić jeden puchar dodatkowo - dziewczyna grała kiepsko, była przedostatnia a właściwie ostatnia z grupy ale bardzo emocjonalnie grała i wszyscy się cieszyli, gdy otrzymała ten puchar. Niemcy przedstawili, krótki filmik o historii szachów (ale to nie oni go robili). Natomiast ja przygotowałem całkiem fajną prezentację o szachowym małżeństwie arcymistrzowskim B. i M. Soćko (z akcentem na ich ostatnie sukcesy). Pokazałem również "Bajkę szachową" oraz "Napolen vs. Turek" i ... miałem wrażenie, że się podobało (klaskali). Niestety nie mogłem wyświetlić więcej, bo nie było tam internetu (to taki minusik). Jednak najfajniejszym akcentem było ... moje pożegnanie z młodzieżą niemiecką, gdy już odprawiłem w niedzielę wszystkich Polaków - zebrali się razem i wręczyli mi olbrzymią bombonierę "Merci" , z krótkim "przemówieniem", bez obecności pozostałych opiekunów ... naprawdę miły gest :)
-
Krótka relacja na stronie szkolnej
-
Poniższy obrazek umieściłem na stronce szkolnej ... ale Ewa przekonała mnie, abym usunął. Żeby nie zapomnieć umieściłem go sobie ... tutaj


środa, 14 listopada 2012

Biegowy beat

W życiu codziennym ... kierat ... i tak zrobiłem/załatwiłem dzisiaj dość dużo. Wieczorem lekka ósemka, ucieczka od tej roboty (nawet rozgrywek szachowych nie mam czasu śledzić). Nut nigdy się nie nauczyłem, to pewnie się już nie nauczę. Jednak biegając zdarza mi się improwizować ciekawe rytmy. Szkoda, że nie potrafię tego zapisać ...
Poniżej fajny bit :)

W dzienniku biegowym właśnie dzisiaj stuknęło 5000 km :)
Internetowe Dzienniki Biegowe
Do XIV MP zostało 333 dni ... teraz musi się udać!

czwartek, 8 listopada 2012

Miły gest Shredder'a :-)

Świat idzie do przodu, najwolniej zarobki. Przez wiele lat pracowałem na programie Sigma Chess, z którego byłem bardzo zadowolony. Jednak ten program nie jest już rozwijany dla nowych systemów Apple i nowych procesorów. Mam jeszcze ten program na starym iBooku G4 ale na nim wysiada już karta graficzna i ... mało widać. Wydatki mam co chwilę a zarobku z moich filmów ... nie widać (tylko z "1, 2, 3, potrafisz i Ty był iPhone ale iPhone też już pada)
(Program  Chess dodawany do systemu Mac OS X jest może i fajny do grania ale nie nadaje się do prezentacji/nauki szachów.)
Postanowiłem zwrócić się do producenta programów szachowych Shredder o darmową wersję ich programu na potrzeby tworzenia filmików szachowych. Kilka dni czekałem, już myślałem że nic z tego nie będzie ... a tu miła niespodzianka. Dostałem odpowiedź, dostałem kod :)
30 Euro, to nie fortuna ale ... cieszy. Cieszy również podejście firmy - takie rozwiązanie jest naprawdę dobre dla wszystkich. Ja zaoszczędziłem pieniądze, mam czyste sumienie, że nie bawię się w kombinowanie z nielegalnymi/czasowymi wersjami. Firma otrzyma symboliczną, bo symboliczną ale jakąś reklamę. Kto wie, może się zdarzyć że akurat będzie to znacząca reklama, może akurat kilka osób właśnie z "mojego" powodu kupi ich program :)
Cóż ... wypada się wziąć do pracy :)
-
Jeszcze raz dziękuję firmie Shredder :-)
(Zadania po prawej stronie, to też od nich i to też reklama :-))

niedziela, 4 listopada 2012

Można? ... Można!

Można zwyciężać - GM Bartosz Soćko wygrał Memoriał Czigorina w Petersburgu! GM Mateusz Bartel zajął bardzo wysokie piąte miejsce! Teraz jeszcze tenisista Jerzy Janowicz wygra w Paryżu ... i cała Polska, ba świat ... będzie "trąbić" o Janowiczu. Takie jest życie. Mógłbym jeszcze pisać ale zadowolę się myślami. Udało mi się przewidzieć 2 Polaków w pierwszej dziesiątce :)
Kumulacja w Lotto osiągnie we wtorek 50 mln ... niestety liczb nie potrafię wytypować.
-
Mała poprawka - ostatecznie Bartosz 2. a Mateusz 6. - taka jest kolejność w oficjalnych wynikach (widocznie widziałem jeszcze wyniki nieoficjalne) co i tak jest olbrzymim sukcesem!
-
Jeszcze jedna poprawka - Jerzy Janowicz jednak przegrał w finale.
Zatem ani w tenisie ani w szachach się udało aczkolwiek blisko było.
-
Jeszcze żebym nie zapomniał :)

piątek, 2 listopada 2012

Nowy filmik - rozwiązywanie równań

Miał być teraz szachowy (myślę, że jeszcze w tym roku zdążę) ale zrobiłem  ... matematyczny. Jeszcze mam nadzieję coś zarobić na tych filmikach, chociaż symbolicznie! W lotto niestety nie wygrałem, kumulacja już ponad 30 mln! Z turnieju w Rogoźnie chyba ... nici - Ewa się nie zgadza. Za to ... wracam (kolejny raz) do książki "Agresywne szachy" :-)
 

poniedziałek, 29 października 2012

Ostatnie maliny w tym roku

Wczoraj udało mi się jeszcze zerwać ostatni kubek malin z naszego ogródka i "zmemłać" z cukrem - były pyszne. W nocy był już porządny przymrozek i dzisiaj już by ich nie było.
Pojawiła się informacja, że na Maratonie Poznańskim, wśród zawodników z podium wykryto doping. Jeśli to się potwierdzi, to Maciej Łucyk wskoczy do nagrodzonej pierwszej dziesiątki.
Na Memoriale Czigorina w Petersburgu wszyscy Polacy (i Polka) już bez kompletu punktów ale intuicja mi mówi, że 2 będzie w pierwszej dziesiątce.
Dużo pracy mam przed długim weekendem.

sobota, 27 października 2012

Jesienne porządki

Czas porządków nadszedł - na ogródku, na biurku komputera itd. Właśnie podczas porządkowania plików na kompie wpadło mi zdjęcie powyższe i nie mogę sobie przypomnieć w jakim celu je robiłem? Ten fakt z kolei (że nie mogłem sobie przypomnieć) uświadomił mi, iż moja pamięć już nie taka (i bloga trzeba pisać). Tak - Soyka śpiewa "Cud niepamięci" ... ale ..."... gdy wszystko idzie źle..."
Wzrok już też nie ten - z bliska jest ok, ale już czas rozglądać się za okularami na dal, bo ostrość już nie ta!
Za tydzień turniej w Rogoźnie ale, czy warto jechać? Benzyna, wpisowe, czas i jeszcze mechaniczne zegary?
Wczoraj kupiliśmy ekspres do kawy z Biedronki (kolejny wydatek) i o dziwo kawa dała mi kopa, widocznie mam słabe ciśnienie. Idąc za ciosem wydatków zakupiłem ultradźwiękowy nawilżacz powietrza (kolejny wydatek) z myślą o Jakubie, który ostatnio dużo kaszle. Ewa już tyle jeździ
 z nim do lekarzy, pieniądze idą: na wyjazdy, na lekarstwa, na lekarzy (!) a postępu nie widać.
Wczoraj Ewa opowiadała mi jak to jej koleżanka z pracy opowiadała o pewnej biegaczce z Janowca, która dostawała wsparcie od burmistrza i kiedyś użalała się staroście żnińskiemu, że już nie ma wsparcia i ten starosta zabrał ją do sklepu i kupił jej buty ale miała reprezentować Powiat Żnin. 
Ciekawe czy Michał P. poszedłby na taki układ? Chociaż w mojej przeszłości też pierwsze "porządne" buty biegowe kupiłem sobie za kasę z Agro-Mar-u ale to była kasa za zrobienie stron www :) ... ale gdyby Marek chciał, to mogę biec w barwach Agro-Mar :) Koszulka od Humperta (na zdjęciu w poprzednim wpisie) chociaż niby rowerowa ale bardzo mi pasuje na długie biegi, bo ma kieszenie z tyłu. Zawsze to jakieś oszczędności.

piątek, 26 października 2012

Zadyszka ... finansowa i nie tylko

Dzisiaj, po 12 dniach odpoczynku wreszcie postanowiłem pobiec i ... chciałem zrobić dyszkę ale po 2 km ze względu na bóle w kostkach postanowiłem dobiec tylko do 3 km i tam nawróciłem, zatem wyszło tylko 6 km i to, po prawie 6 min. W zadaniach szachowych od kilku dni mój ranking stoi poniżej 2000, nadchodząca wypłata ledwie pokryje debet ... generalnie ... dołek. Goły etat robi swoje. Na szczęście rysuje się perspektywa nauczania indywidualnego S.K. - jako obywatel uważam, iż jest to wyrzucanie publicznych pieniędzy, jako ja mogę się cieszyć iż rysuje się perspektywa dodatkowych ponad dwóch stówek miesięcznie.
-
Zdjęć z fotomaratonu też nie mam zamiaru kupować ... może w nadchodzącym 2013 r.
Półmaraton w Pile

niedziela, 21 października 2012

Nieszczęścia chodzą parami

Mistrzostwa Powiatu (MP) w Szachach, podobnie jak Maraton Poznański (też MP) niestety nie poszły. W Poznaniu straciłem prawie 5 minut w porównaniu do roku ubiegłego, w Wągrowcu straciłem dwa miejsca - zająłem ostatecznie 5 miejsce (w 2011 byłem trzeci).
Postanowiłem w tym roku prowadzić zapis szachowy, byłem jedynym szachistą który prowadził zapis. Przy czym przy 5 minutach zaprzestawałem. Partie na komputer wrzucę sobie później a teraz szybka analiza.
1. białymi z Majorczykiem (junior) - grał hiszpańską, wariant wymienny i spokojnie go wypunktowałem;
2. czarnymi z Bartoszem Ślusarczykiem (junior) - grał e5, d6, h6  też spokojnie go wypunktowałem ale zrobił duże postępy, dużo widzi i trzeba już na niego uważać;
3. białymi z Krzysztofem Okoniewskim, to jest już mocny zawodnik - graliśmy Sf3, Sf6, d4, d5, Gf4, Gf5, e3, e6 trochę zaryzykowałem i pozwoliłem mu zajść daleko pionami na skrzydle hetmańskim, potrafił to wykorzystać, od 23, posunięcia brakuje mi zapisu ale ostatecznie wyszło na to, że doprowadzał niby piona ale ja łapałem wiecznego szacha, podobno kibice widzieli że nasze hetmany były pod wzajemnym biciem ale żaden z nas tego nie wykorzystał, ostatecznie remis;
4. białymi z Lechem Schneiderem - graliśmy obronę dwóch skoczków z jego patentem 5....Sd4 i było różnie - lepiej, gorzej ale był "boks", zapis tylko do 18-go pos. - ostatecznie uzyskałem wygraną końcówkę ale zostało mi ok. 1 minuty i zaproponowałem remis - przyjął.
5. czarnymi z Przemysławem Hoffmannem (starszy, mocny junior) - poblokowaliśmy się pionami, ja miałem przestrzeń jego figury nie grały ale czasowo zrobiło się nieciekawie, chciał nawet pewnie grać na czas ale przemyślał i wziął remis (on nie miał szans przejść, dla mnie było to zbyt ryzykowne).
6. białym z Krzysztofem Szwonem - graliśmy jego obronę Aljechina, wariant czterech pionów (zapis tylko do 11 pos.), świadomie pozwoliłem mu zostawić aktywną grę na skrzydle hetmańskim i rzuciłem się na jego skrzydło królewskie, otworzyłem linię "h", jego gońce przestały grać (w ubiegłym roku ładnie go ograłem), niestety tym razem nie znalazłem zdecydowanego rozstrzygnięcia i zaczął działać czynnik czasu, trochę spanikowałem tzn. wykonywałem ruchy szybko bez głębszego zastanowienia i mnie wypunktował - to była jedyna moja przegrana partia w tym turnieju ... pewnie była decydującą o moich losach w tym turnieju (można powiedzieć, że "nie ustałem" jej), nie potrafiłem wykorzystać przestrzeni ... niestety.
7. czarnymi z Dariuszem Pijanowskim - tym razem obrona dwóch skoczków czarnymi z 4. Sg5 ale po d5 zagrał Gb3 - przejąłem inicjatywę ale udawało mu się parować moje groźby a nie chciałem ryzykować całkiem i po wymianach zostałem tylko z pionem więcej i mimo gorszego czasu z wiarą w zwycięstwo, grałem na wygraną, bo czułem że się gdzieś pogubi i ostatecznie nawet oddałem wieże za piona zostając z dwoma pionami na wieże  (i nie jestem pewien czy nie mógł znaleźć obrony) ale wziął jednego piona a ja dorobiłem hetmana i nawet ta niecała minuta nie była mi straszna - dałbym radę ale się poddał;
8. białymi z Bednarskim Karolem była miniatura (1. e4 e5 2. Sf3 Sc6 3. Gc4 h6 4. d4 ed4 5. S:d4 Hf6 6. Sb5 Kd8 7. 0-0 Gc5 8. Hd5 a6 9. H:c5 ab5 10. Hf8 X
9. białymi z Przemkiem Sydowem - Przemek liderował przez cały turniej ale miał dzisiaj chyba słabszy dzień np. tylko szczęśliwie udało mu się wygrać z Andrzejem Klinowskim i pechowo w 8-ej rundzie przegrał na czas z wyjątkowo dobrze grającym dzisiaj Wojciechem Mataczyńskim, gdy na sąsiedniej szachownicy Krzysztof Szwon wygrał z Mataczyńskim, to już stracił szansę na wygranie tego turnieju, graliśmy obronę Pirca-Ufimcewa i wydaje mi się, że zacząłem mieć lepszą pozycję (analizy pokażą), ze względu na gorszy czas zaproponowałem jednak remis i go przyjął - on i tak miał tylko drugie miejsce, ja wygrywając prawdopodobnie byłbym trzeci (może przy dobrych układach drugi) ... ale na mechanicznych zegarach bez dodawania czasu miałem bardzo duże szanse przegrać tę partię mimo chwilowej przewagi.
-
Podsumowując - mimo dość dobrej gry ... tylko 5 miejsce, tylko jedna przegrana ze zwycięzcą i tylko w tej partii (no może jeszcze z Krzysztofem Okoniewskim) grałem jak sparaliżowany tzn. bez analizy sytuacji tylko aby zrobić ruch a i tak traciłem czas.
-
Znów rok czekania ... ale teraz mam zapisy, może ... wreszcie ... w przyszłym roku przełamię złą passę 2012 r. ?
===
26 X 2012'
Analizy komputerowe zgodnie z oczekiwaniami pokazały moją lekką przewagę w partiach i z Krzysztofem i z Przemkiem ... zatem trzeba popracować nad ... szybkością tzn. dochodzić do takich pozycji ale ... z moją przewagą czasową albo zacząć grać na elektronicznych zegarach z dodawanym czasem :)



sobota, 20 października 2012

Reminiscencje maratońskie

Niektórzy poprawili swoje wyniki, niektórzy pobiegli słabiej - tak jak np. ja. Cóż nie można liczyć na to że co roku będzie lepiej - teraz było gorzej ale za rok musi być lepiej! Na maratonypolskie.pl wyszła sprawa oszustwa i akurat na tamtym forum się zagotowało. Wiesław D. ponad 50 lat emerytowany żołnierz, podobno prokurator (prawnik!) mający aspiracje do bycia ekspertem biegowym, udzielający się na blogach etc. etc. ... skrócił sobie trasę o kilkanaście km. Przy okazji zgarnął nagrodę za 3 miejsce w swojej kategorii wiekowej. Nie chce mi się szczegółów opisywać ale dowody na jego oszustwo są przytłaczające.
Jestem ciekaw ... jak ten gość się teraz czuje? Taki wstyd! Wierz tu potem w autorytety! Jednak dla mnie ta historia ma również pewien pozytywny wydźwięk. Nie wszyscy lepsi od ciebie, są tak naprawdę lepsi, bo nie zawsze są uczciwi. Trzeba robić swoje, aby móc czuć się zadowolonym z siebie. Nie warto "iść na skróty" i narażać się na śmieszność. Teraz przypomniał mi się jeszcze pewien szachista  z KP, który na jednym z turniejów kupił kilka partii i wypełnił normę na CM a później na turniejach nawet czwórki go ogrywają. Po co mu był ten tytuł? To już wolę mieć mój zaniżony ranking i widzieć jak niektórzy kandydaci muszą się mocno "tłumaczyć" w partiach ze mną :)
Zdjęcie ... :) o ironio znalezione przy okazji czytania relacji z MP ... autorstwa W
http://maratony24.pl/zdjecia_z_biegow/13_poznan_maraton_2012_10k_5054_min,296,zdjecie,108442.html#photo

wtorek, 16 października 2012

Dwa dni po XIII MP

Rok przygotowań i ... fiasko, a tak miało być ... Jednak postanowiłem napisać, żeby pamiętać, żeby mieć nauczkę. Maraton uczy pokory. Pogoda była ok, może później trochę wiatr mocno wiał ale jeszcze znośny. Ustawiłem się ... przed grupą na 4:00, do startu straciłem tylko 2 minuty, zaczęło się bardzo dobrze. Zapomniałem już na początku o tym, że miałem biec z grupą, nie oglądałem się do tyłu, tylko ... delikatnie wyprzedzałem. Na 10 km miałem niecałe 57 minut, jeśli dodam/odejmę jeszcze te dwie minuty ze startu, to miałem już prawie pięć minut do przodu ale wtedy nie przyjmowałem tego do świadomości. Dopiero po półmetku przypadkowo usłyszałem, że jesteśmy tylko 1,5 minuty za grupą 3:45 ta informacja trochę mnie przestraszyła, zrozumiałem że biegnę za szybko i postanowiłem lekko zwolnić (a może trzeba było się trzymać tej grupy i biec "ostro"?). Miałem nadzieję, że zgromadzę trochę sił. Gdzieś po 30 km dogonił mnie Radek Hęś, trochę biegliśmy razem ale kazałem mu "uciekać" :) Grupa 4:00 wchłonęła nas po 33 km, nie potrafiłem jednak wykrzesać z siebie tyle energii by utrzymać takie tempo ... odpuściłem i wtedy już wiedziałem, że się nie uda. Miało być tak, że do tego miejsca miałem biec z tą grupą a od tego ok. 35 km miałem uciekać, aby coś urwać. Niestety to właśnie wtedy zaczęły się pagórki podmuchy. Jeszcze miałem nadzieję, że uda się chociaż powtórzyć wynik z 2011 r. ale ... zabrakło motywacji, znów pojawiało się dużo maszerujących a to nie zachęca ... dopiero na moście Dworcowym, jak zobaczyłem obok taką starszą babcię (przynajmniej +60), jak mnie mija to się wziąłem, do tego dobili jeszcze pacemakerzy z 4:15 to tempo już potrafiłem utrzymać a końcówkę nawet delikatnie finiszowałem. Ostatecznie 4:14:15, (netto dwie minuty mniej) ale to i tak 5 minut gorzej, niż w roku ubiegłym. Pocieszeniem może być tylko, że Olek D. ledwie się zmieścił w czterech godzinach a taki jeden szachista, który już biegał poniżej 4 a planował 3:30 miał 4:25, czyli nie byłem jedynym którego MP pokonał. Jednak nie załamuję się - po biegu nie miałem żadnych kontuzji, obtarć, no nic! Tak jak bym maratonu nie biegł. Teraz trzeba się brać do roboty i za rok poprawić wynik, no przynajmniej złamć te 4h!
-
Przy okazji jeszcze taka refleksja nad polską rzeczywistością. W pracy dyrekcja zleciła mi przygotowanie dokumentacji do złożenia w ramach projektu "Radosna Szkoła" na plac zabaw.
Opracowałem coś, poświęcając swój czas, wiedząc że i tak z tego nic nie będzie. Dyrekcja chce być "czysta" przed wójtem, że stara się pozyskać środki dla szkoły, zależy jej aby otrzymać na piśmie potwierdzenie wpłynięcia wniosku. Wójt i tak nie złoży tego wniosku dalej, bo ... aby otrzymać dofinansowanie na ten projekt MUSI być wkład własny przynajmniej 50% czyli ok. 63 tys. a gmina nie ma nic, gorzej ... gmina ma duże długi (niedokończona hala sportowa). Przeglądając strony firm oferujących place zabaw, widać że oferta jest ... specjalnie pod ten projekt. Małe place zaczynają się od 128 tys. a duże proporcjonalnie więcej. Wszędzie mowa o specjalnych wykładzinach niebieskich i pomarańczowych w konkretnych numerowanych odcieniach. Ciekawe, czy gdyby niebieski był inny to ... a właśnie bardzo rzuca się w oczy, że zostały powołane specjalne komisje we wszystkich województwach, które będą sprawdzać prawidłowość wykonanie placów zabaw ... no tak gdyby ktoś odważył się wybrać wykładzinę o innym odcieniu albo innej gęstości, to ... Trudno się potem dziwić, że w cennikach firm kosz na śmieci do takiego placu kosztuje ... ponad 700 zł (!) . Zatem szkoła nie będzie miała placu zabaw, do którego państwo gotowe jest dołożyć ok. 63 tys. zł. Podczas gdy ja podejrzewam, że za 30 tys. można by zorganizować całkiem fajny plac. Niestety ... to kolejny dowód na niegospodarność naszego państwa!

sobota, 13 października 2012

Dzień przed XIII MP

Emocje rosną. Odebrałem dzisiaj numer startowy. Widziałem Scota Jurka - wielokrotnego zwycięzcę wielu najtrudniejszych ultramaratonów ale nie rozmawiałem z nim, aczkolwiek widać że miły facet (i taką ma opinię.
Spotkałem kolegę z czasów studenckich Andrzeja Wróbla. Zamierza biec na 3:10 ale on już trochę dłużej w bieganiu siedzi. W końcu był nawet medalistą paraolimpiad. Trochę pogadaliśmy, pożartowaliśmy. Rozejrzałem się po okolicach. Chcę zaparkować na dzikim parkingu obok dworca i najlepiej byłoby zawrócić na moście dworcowym, nie pamiętam czy jest tam zakaz ale plan awaryjny też opracowałem. Później odebrałem rodzinkę z centrum handlowego ... przytłaczają mnie te masy ludzkie, masy samochodów, masy drogich sklepów. Z radością wracałem na moją prowincję.
Koszulka już przygotowana ... teraz tylko ... przespać noc :)


sobota, 6 października 2012

Dzień Nauczyciela

Wczoraj (5X) był Światowy Dzień Nauczyciela, za tydzień nasz polski Dzień Edukacji Narodowej.
W drodze do Żnina tak sobie myślałem - jakim jestem nauczycielem?
Nie jestem nauczycielem ... wymagającym - tak się oceniłem, ale czy to źle?
Natomiast jestem nauczycielem życzliwym, który widząc chęć ucznia chętnie pomoże.
Myślę, że gdy się "sprężę", to potrafię dobrze wytłumaczyć ...
Dosyć dobrze idzie mi wirtualne tłumaczenie - na spryciarze.pl filmiki szachowe już dawno przekroczyły 0,5 mln wyświetleń, na youtube ruszyły ostatnio filmiki z działaniami pisemnymi, szczególnie "dzielenie pisemne" będzie się mnie trzymało jak "ciemny paznokieć" :-)
Cały czas 0$ ale myślę, ... że jeszcze w tym roku ... coś się ruszy. W planie mam filmik o równaniach dla klasy czwartej. (mam nadzieję, że jeszcze w październiku zrobię)

niedziela, 30 września 2012

Napięcie rośnie - za dwa tygodnie XIII MP

Oj ... śniło mi się dzisiaj, że byłem już na starcie ale poszedłem sobie do przodu popatrzeć na trasę. Nagle słyszę, że bieg już wystartował ale ja nie mogę ot tak po prostu biec, bo żeby aktywować czipa muszę przekroczyć start, czyli muszę się wrócić. Niestety przede mną wąska brama a ja słyszę jak biegacze nadciągają i myślę, że będę musiał wszystkich przepuścić ale jednak udaje mi się przejść przez tę bramę (sekundę później i nie dałbym rady). Idę i biegnę zatem na tę linię startu, wszyscy biegną w drugą stronę a ja pod prąd i pod prąd. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że już dawno minąłem ten cholerny start i zaczynam się rozglądać ... i się obudziłem.

sobota, 22 września 2012

Ostatnie długie wybieganie przed XIII MP


Do końca nie byłem pewny, czy biec. W piątek lekko się podziębiłem, ale jak zobaczyłem rano to zachmurzone niebo, to wiedziałem że pobiegnę. Trochę późno wstałem i później zjadłem śniadanie, więc musiałem czekać z potrzebami fizjologicznymi i wystartowałem dopiero o 10-ej. Pierwsza dyszka w godzinę bez piętnastu sekund, druga dyszka w godzinę bez 45 sekund, trzecia dyszka w równą godzinę. Zatem bardzo równe tempo ale ostatnią piątkę już ciężko było utrzymać poniżej 6 minut na km. Gdy naciskałem stoper na końcu miałem nadzieję na pól minuty zapasu, okazało się że były tylko 2 (!) sekundy. Zatem 35 km w 3:29:58 ale plan zrealizowany! 14 października jeśli wbiegnę i będzie 2 sekundy do 4 godzin, czyli 3:59:58 to będę szczęśliwy, może być nawet 3:59:59.
Teraz już tylko treningi szybkości góra 10 km i treningi ogólnorozwojowe. Na szczęście ściany nie było ale szans na przyspieszenie na ostatniej piątce też niestety nie czułem. Niemniej do tego czwartego mojego maratonu jestem chyba najlepiej przygotowany. Szanse są duże, trzeba tylko zachować spokój i nie dać się ponieść. Jestem teraz nastawiony aby trzymać się pacemakerów na 4h.

sobota, 15 września 2012

30 km na luzie

Grzechem byłoby nie biec dzisiaj. Bez słońca, kilkanaście stopni, tylko wiatr mógłby być słabszy. Czas 3:05:45 nie jest może rewelacyjny ale miało być spokojnie i było. Pełen luzik, spokojnie mógłbym biec dalej, ostatnie 3 km biegłem już z prędkością maratońską i mimo, że było pod wiatr, nie było problemu. Za tydzień będę chciał zrobić 35 km, oby pogoda była podobna.

niedziela, 9 września 2012

Półmaraton Piła 2012

Tu - przed startem :-)
Założenie 1:50 i ... właściwie się udało - brutto 1:50:42; netto 1:50:11, miejsce 1027 na ok 2000 czyli w środku stawki. Taki wynik rokuje złamanie 4h w Poznaniu :) Najważniejsze, że nie musiałem przejść do marszu a na końcówce stać mnie było na ładny finisz. Tylko że transparent był mylący i już zwolniłem ale za to Jakub do mnie mógł dołączyć i ostatnią stówkę pobiegliśmy razem i fajnie ... a te kilkanaście sekund ... spokojnie jestem w stanie nadrobić, przecież nie robiłem minimum olimpijskiego :)
Nasze Panie i nasi Panowie przegrali w ostatniej rundzie Olimpiady Szachowej w Istambule, ale zdobyli 3 medale indywidualne. Ostatecznie Panowie 13. , Panie 15.
Panie nie zdobyły medalu, Panowie nie zmieścili się w dziesiątce, ja nie złamałem 1:50 ... wszystkim zabrakło ... szczęścia na finiszu, ... ale jest dobrze, była walka, jest potencjał, trzeba się cieszyć ... a narzekacze... będą narzekać, cóż takie życie :)

niedziela, 2 września 2012

X Memoriał Angeliki Jach

Angelika była uczennicą pierwszego rocznika, który przyszło mi uczyć, gdy rozpoczynałem pracę w Wapnie. Organizatorom pogoda sprzyjała, było ciepło, świeciło słoneczko. Warunki dla zawodów jeździeckich znakomite. Publiczności tłumy, ciężko było znaleźć miejsce parkingowe. Akurat dotarliśmy na pokaz woltyżerki kozackiej Apolinarski Group. Super, mimo że staliśmy tuż obok głośnika, ta muzyka, konie, akrobacje - naprawdę robiły wrażenie.
Jutro rozpoczęcie roku szkolnego - do pracy czas wracać.

sobota, 1 września 2012

Próba przed Piłą

Za osiem dni start w Półmaratonie w Pile ... wystarczy pobiec tak jak dzisiaj, no tylko troszkę szybciej. 20 km w 1:49 - taki czas na 21 km całkowicie mnie satysfakcjonuje. Pierwszą dyszkę zrobiłem w 54 minuty, drugą w 55 minut - takie tempo powinienem mieć w Poznaniu i zejdę poniżej 4 h. Po 10 km wypróbowałem żel, który może pomógł, bo po biegu nie czułem zmęczenia i mogłem biec dalej, ale dobrze że żel wypróbowałem, bo okazało się że strasznie trudno odkręcić zakrętkę i gdy pobiegnę w Pile, to otworzę sobie przed biegiem (w trakcie byłyby niepotrzebne nerwy).
Z dzisiejszego biegu jestem zadowolony, dobrze że słońce było za chmurami, wyszło dopiero trochę w drugiej połówce i może przez to biegłem minutę dłużej :)
Po południu oglądałem relację z Olimpiady Szachowej w Istambule. Najważniejsze, że nasi wygrali - panie z Grecją, panowie z Argentyną. Co ciekawe o zwycięstwie panów przesądziła partia Bartłomieja Maciei, który jak to on wpadł w niedoczas, dostał gorszą i ... wygrał!

sobota, 25 sierpnia 2012

30 km w 2:58 to wciąż mało

W końcu musiałem zrobić jakieś dłuższe wybieganie. Postanowiłem zrobić na początek 30 km. Było trochę za ciepło ale kiedyś trzeba. Pobiegłem tak jak organizm pozwalał ale bez szaleństw. Pierwsza dyszka w 58 minut, druga dyszka w 59 minut a trzecia już tylko w 61 minut. Do tego na ostatniej piątce miałem już poważne obawy, czy dolecę, czy nie będę musiał przejść do marszu? Udało się, dobiegłem, ale dalszy bieg byłby problematyczny. Jednak maraton wymaga pokory, to nie jest takie proste jak się wydaje. Całe szczęście, że wziąłem się za te dłuższe wybiegania. Półmaraton - ok, nie powinno być problemu z dobiegnięciem, chociaż uzyskanie 1:50 też nie będzie proste, ale maraton poniżej 4 h, to cały czas wyzwanie. W ubiegłym roku w sierpniu miałem raz 36 km w 3:38 ale wtedy było tylko 15 stopni, do tego raz 29 km w 3 h i raz 33 km w 3:08 we wrześniu, czyli wcale nie tak dużo. Przed maratonem powinienem jeszcze ze dwa razy zrobić przynajmniej po 35 km, najlepiej tak w 3,5 h ale raczej zrobię to po Pile (9.09). Chciałbym jeszcze do Piły zbić wagę, tak przynajmniej do 66 kg (obecnie 70-71) tylko, że wszyscy już mi mówią, że jestem za chudy ale przecież, gdybym miał 5 kg mniej, to biegło by się lżej:)
Na chess.com ciężkie.czasy, dużo przegranych, niestety. W jednej partii z Anglikiem o rankingu prawie 2100 miałem przewagę i liczyłem na zwycięstwo ale się ... wymigał, wtrącił szacha, wyrównał i została końcówka z hetmanami i pionkami, może trochę lepsza dla mnie ale odechciało mi się i przyjąłem remis. Cóż mam nadzieję, że nastąpi "odbicie od dna" i od września będzie lepiej:), nawet w zadaniach zszedłem z rankingiem poniżej 2000.

wtorek, 21 sierpnia 2012

Pół miliona wyświetleń filmów na spryciarze.pl :)

W końcu się doczekałem, pół miliona stuknęło :) To już jest wynik. Na youtube ogłoszono nowy konkurs Google (nextup), który generalnie bardzo by mi pasował ale ... na dzień 17-go sierpnia kanał musiał mieć 5000-100000 subskrybentów a ja mam 30. Przy czym na filmie reklamowym było chyba od 5-100000 ale w tekście regulaminu jest 5000, szczerze mówiąc to trochę dużo. Nawet taki kanał jak DKA ma ok. 4000, czyli się nie łapie. Trzeba by się naprawdę mocno zareklamować, żeby przekroczyć te minimum 5000. Cały czas na kanale, w zakładce "zarobki" ma 0 $ 
Zatem z filmów szachowych, to bym nie wyżył :)

niedziela, 19 sierpnia 2012

44 "Lato na Pałukach"

Do tego turnieju nie mam szczęścia. Zjawiło się 36 szachistek i szachistów, generalnie "stara gwardia". W tym wielu uczestników turnieju w Szubinie. Rozstawiony zostałem na początku drugiej połówki, dzięki czemu już w pierwszej rundzie grałem na pierwszej szachownicy z Pawłem Jarochem. Zagrał obronę francuską, ja wykorzystałem moje doświadczenia z partii z T. Żebrackim i ... poszło ładnie, równa partia, nawet lepszy czas. Tylko za szybko zdecydowałem się na wymianę hetmanów i jego dwa gońce na moje dwa skoczki zaczęły lepiej grać ale partia wzbudziła zainteresowanie. Druga partia z juniorem, spokojnie go wypunktowałem. Trzecia partia z Szopierajem, przegrana bez historii. Czwarta z zawodnikiem z Rogoźna, poszedł na partię włoską i pięknie ją rozegrałem, gdy zszedł z głównego wariantu już czułem, że będzie dobrze ostatecznie poświęciłem nawet wieżę ale uzyskałem atak bez szans na obronę - podobała mi się ta partia. Piąta partia z Adrianem przybylski, który absolutnie mi leży, podkusił mnie na ofiarę figury za atak ale niż z tego atakuje wyszł, później poświęciłem jeszcze jedną figurę ale dwie lekkie figury to jednak więcej niż cztery pionu i przegrałem. W szóstej partii znów niewygodny przeciwnik w niewygodnych debiucie (bodajże Belka) i było nawet nieźle ale wymyśliłem wzięcie piona, tylko nie zauważyłem wtrąconego szachami (a było już równo) i kolejna katastrofa.. Następna partia z juniorem - była znów śliczna  - atak na króla, w normalnej partii bym to wykończył ale ....  zostały mi z 3 minuty, nie znalazłem mata i musiałem zadowolić się wiecznym szachem. Ostatnia runda z juniorką, Zuzanną Szeląg, czułem że będzie ciężko, bo ona się bardzo rozwija. Obrona dwóch skoczków czarnymi, czyli inicjatywa za piona ale grała spokojnie pewnie. Ja traciłem czas. Gdy w końcu doszło do odrobienie piona i lepszej końcówki wieżowiec zostało mi półtorej minuty. To pewnie było do wygrania ale zaprponowałem remis, przyjęła. Ostatecznie 4 punkty, to poniżej 50% niestety. Jakub zdobył dwa punkty ale z gry. Świetnie zagrał Przemek Sydowa, który zdobył 6,5 punkta! Mam nadzieję, że do Mistrzostw Powiatu, trochę poprawię swoją grę w piętnastkach. Smutna informacja, to dowiedziałem się, że dwa miesiące temu odszedł Edziu Wodnicki, miał 71 lat.
---
O dziwo, w poniedziałek pojawiły się wyniki w internecie :)
http://www.chessarbiter.com/turnieje/2012/ti_3282/index.html
---
Teraz jeszcze mi się przypomniało, że miałem sobie robić zapisy partii, przynajmniej debiutu. To byłby niezły materiał szkoleniowy :) ale oczywiście zapomniałem.

piątek, 17 sierpnia 2012

Nowy stary rower

Kupiłem na Allegro używany rower z Holandii za 500 zł. Trochę zachęciło mnie logo firmy Union - takie trochę szachowe - czarny koń :) Pierwsza przejażdżka i ... jest super - jest bardzo wygodny i śmiga, że hej. Będzie szansa, aby poćwiczyć mięśnie nóg bez obciążania stawów :) Dlaczego Polska nie robi takich rowerów (porządnych)? Chociaż przypomniało mi się, że trzydzieści (31?) lat temu, właśnie w Szubinie (!), gdzie był sklep firmowy Rometu (fabryki z Kowalewa) udało mi się namówić ojca na zakup dameczki, odrzutu z eksportu do Kanady (na kartonie było napisane, że miał jechać do Kanady). To był naprawdę dobry rower, jak na polskie warunki to świetny - też miał węższe opony miał bagażnik i przerzutki i był ładny. Długo mi służył i dobrze - był taki tydzień, gdy zrobiłem nim ponad 500 km! Lubiłem nim jeździć - trenowałem właśnie jeżdżąc do Szubina. Przy czym zakładałem, że pokonuję 40 km a teraz widzę, iż w rzeczywistości do tego miejsca było 35 km. Tak to już jest, że człowiek lubi się dowartościować :) W każdym razie myślę, że zrobiłem obecnie dobry zakup.

środa, 15 sierpnia 2012

10 km w 49:53 :)

Musiałem ... wyładować tę porażkę szachową. Było niemal bezwietrznie, pochmurnie, zacząłem dobrze i potem tylko utrzymać tempo. W porównaniu do poniedziałku urwałem tylko dwie sekundy, w tej chwili wydaje mi się, iż stać mnie na urwanie jeszcze 20 sekund (to tylko 2 sekundy na kilometrze). Nie jest to jednak proste ... i trzeba to zrobić przede wszystkim w głowie, tzn. przekonać się wewnętrznie do zwiększenia wysiłku w celu osiągnięcia celu. (tak jak i w szachach)
-
Wrzuciłem na komputer moją dzisiejszą partię z Kroczką i nie robiliśmy błędów. Otrzymałem lekko lepszą, z pewnością niedokładnością było końcowe zagranie pionem na b4, które wręcz wymuszało wymianę wież, zamiast tego pewnie należało zagrać e4, które przy jego odsłoniętym królu a moim ukrytym utrzymywało napięcie ...  i dawało szansę przeciwnikowi na wykonanie kolejnej niedokładności i wtedy można by jeszcze przycisnąć ... ale teraz to już za późno :)

Podsumowanie Mistrzostw KP

Obawy okazały się uzasadnione - nie udało mi się wygrać ostatniej partii, tylko remis. Wygrana dawała 9 miejsce, remis zepchnął mnie aż na 14. Zagrałem tak jak zapowiadałem, spokojnie. Przez moment ok. 20 posunięcia wydawało mi się, że mam już wygraną ale zrobiła się końcówka hetmańska, co prawda z pionem więcej ale bardzo ryzykowna. Podsumowując: nie udało się zrealizować planu (pierwsza dziesiątka), zdobyłem 50% (trochę mało), jedyny zysk to ... trzecia klasa sportowa i lekki zysk rankingowy. Prawda jest taka, że ... nie mam "instynktu zwycięzcy", nie potrafię cisnąć aż do końca, satysfakcjonuje mnie brak porażki, to trochę za mało, by osiągać wyniki. Podejrzewam, że aby rzeczywiście podnieść poziom sportowy, musiałbym grać w ciągu roku w pięciu takich turniejach, na pewno turniej mi się przydał. Gra z przeciwnikiem z krwi i kości, to jednak coś lepszego, niż gra przez internet ...  I to jeszcze nie wiadomo, czy z człowiekiem (czy z komputerem).Dzięki dodadawanemu czasowa udało mi się uniknąć niedoczasów. Żal trochę, że nie wykorzystałem szansy z T.Żebrackim i zbyt pochopnie zagraliśmy ze Śliwickim i Maksymienko. Szkoda, że partia z Lechem wypadła akurat wtedy gdy mi się spieszyło do domu, bo to był przeciwnik do ograna. Turniej "dojazdowych" ma swoje zalety ale pewnie dla wyniku lepiej byłoby wyjechać i żyć tylko szachami, tak jak np.  W Obrze. Na chwilę obecną najbliższy mój turniej szachów klasycznych, to będzie prawdopodobnie Obra ale dopiero w ferie zimowe 2013, dobrze by było, aby tam wprowadzili dodawanym czas. Za 4 dni turniej w Wągrowcu "Lato na Pałukach", może uda mi się przekonać Ewę?

wtorek, 14 sierpnia 2012

Jestem sportowcem

Po dzisiejszej rundzie zdobyłem trzecią klasę sportową, jestem sportowcem! Kojarzenia ósmej rundy pojawiły się bardzo późno, ok. 23-ej. Okazało się, że zagram z kandydatem Markiem Olszewskim, który wczoraj wygrał turniej blitza (3'+2") wyprzedzając między innymi dwóch IM. Dużo myślałem przed tą partią, za dużo. Próbowałem się wyłączyć i zająć się czym innym ale myśl o partii wracała natrętnie. Wiedziałem, że to niedobrze ale nie mogłem sobie poradzić. Nie czułem się idealnie, byłem zestresowany. Dwa lata temu, też na Mistrzostwach KP, grałem już z Markiem Olszewskim partię szachów klasycznych (w pierwszej rundzie) ale wtedy było tempo bez dodawanego czasu. Właściwie uzyskałem wtedy wygraną pozycję ale miałem tylko 3-4 minuty do końca i bałem się, że przegram na czas (przy dodawanym czasie na pewno grałbym). Pół godziny przed rundą czekaliśmy na otwarcie DK i podszedł do mnie i rozmawialiśmy. Podejrzewam, że był przekonany, iż łatwo wygra.  W debiucie osiągnął lepszą, aktywniejszą pozycję ale w odpowiednim momencie zauważyłem kontrę, porobiłem wymiany figur i zostałem z pionem więcej. Mieliśmy po dwie wieże i różnopolowe gońce, zatem zaproponowałem remis. Nie przyjął, po wymianie wież jeszcze raz zapropnowałem i znów odrzucił. Jednak udało mi się znaleźć taką kontrę, że zdobyłem jeszcze jednego piona i wymieniłem wieże i już remis stał się nieodwołalny. Jutro ostatnia runda, teoretycznie trafiłam na zawodnika/juniora z najniższym rankingiem ale widziałem jego partie i ciężko będzie wygrać. Wiem, że gra sycylijską ale ten wariant niezbyt mi się podoba. Wariant zamknięty grałem z Młodzińską i może się przygotować, dlatego dzisiaj jestem nastawiony grać jakieś otwarcie nieregularnie z gatunku Reti/angielska i spróbować go gdzieś złapać na niedokładności. Jeśli uda się wygrać, to jest duża szansa zrealizować plany i wylądowaćw pierwszej dziesiątce.

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

10 km w 49:55 :)

W szachach dzień pauzy a w biegach chciałem zrobić dzisiaj 20 km ale dosyć dobrze biegło mi się pierwszy kilometr i postanowiłem spróbować utrzymać tempo. Słońce było znośne, raczej za chmurami, temperatura poniżej 20 stopni, zauważyłem, że kończyć będę z wiatrem, czyli warunki były sprzyjające. Postanowiłem zrobić tylko 10 km ale za to szybko. Udało się, 49:55, to pierwsze zejście w tym roku poniżej 50 minut na 10 km :) Łatwo nie było, musiałem cały czas się mobilizować ale opłaciło się, jest satysfakcja!

niedziela, 12 sierpnia 2012

Po półmetku Mistrzostw KP

Niestety, przegrałem piątą partię, z juniorem T.Żebrackim. Wiedziałem, że zagra obronę francuską i nawet sobie przypomniałem warianty, chociaż do końca nie mogłem się zdecydować, który wariant wybrać. Ostatecznie poszedłem w strukturę Nimsowitsha ale tak sobie ją zapamiętałem, że ... nie wykorzystałem szansy i zamiast w 15. posunięciu zagrać Hf3 i wygrać piona, to zamknąłem pozycję posunięciem f4 . Z pionem więcej miałbym duże szanse a tak męczyłem ponad 60 posunięć i wycisnął mnie ale było ciekawie i adrenalina mocno podskoczyła. Po partii czułem właśnie taki stan jaki powinien być przy każdej partii, taki wyższy stan świadomości. Obserwowałem jeszcze na sali dwie partie, w których grali IM i obaj mieli przegrane partie z jedynkami ale chciałem to zobaczyć do końca. Ojciec mojego pogromcy miał z białoruskim mistrzem skoczka i gońca przeciw wieży, kiepski czas ale chciał wygrać i ... podstawił gońca za darmo i przegrał. W drugiej partii, w krytycznej sytuacji znalazł się K.Żołnierowicz, normalny szachista by się poddał ale on grał i wymyślił pułapkę, ustawił króla w narożniku i udało mu się zrobić "wściekłą" wieżę i uratował jeszcze pól punktu. Jednak najważniejsze, że wtedy byłem właśnie w takim stanie, w jakim chciałbym rozgrywać swoje partie tzn. spokój i pełna jasność ... ale jak to osiągnąć? Myślałem, że po porażce będę pauzować i przyjadę sobie do domu a jednak dostałem szansę. Dostałem zawodnika, z którym normalnie bym walczył ale ... jednak, po dzisiątym posunięciu zapropnowałem kontrolnie remis a przeciwnik zgodził się natychmiast. Zdążyłem jeszcze na imieniny ... ale czasami mogę jutro pauzować.
-
Dopisane w poniedziałek - tak jak się spodziewałem ... pauzuję, ale w klasyfikacji jestem obecnie na 8 (!) miejscu, jednak szkoda że są te pauzy.

sobota, 11 sierpnia 2012

Przed półmetkiem Mistrzostw KP

Ostatecznie wystartowało tylko 19 zawodników (w tym jedna kobieta), ja z numerem 17, czyli trzeci od końca. W takim przypadku zakończenie turnieju w pierwszej dziesiątce nabiera nowego znaczenia. Jestem po czterech rundach, wszystkie grałem na ostatniej desce, z tego 3 czarnymi i ... chyba udało mi się odbić od tego dna. Pierwsza partia z juniorem Śliwickim (Elo1994) gambit szkocki czarnymi, udało mi się równo przejść przez debiut i dopiero gdy wydawało mi się, że przejmę inicjatywę, to właśnie ją straciłem. Walczyłem jeszcze trochę ale właśnie ten "aktywny" ruch mnie zgubił i akurat tej właściwej odpowiedzi nie zauważyłem. Druga partia z jedyną kobietą ale I+ z Elo>1900 Ireną Młodzińską, białymi - na e4 zagrała c5  a ja wybrałem wariant zamknięty, szło cały czas równo bez błędów (sprawdzałem na kompie) ostatecznie uzyskałem ciut lepszą pozycję ale bałem się zaryzykować i całe szczęście, wszelkie ostre warianty były przegrywające, komputer pokazywał jedynie zachowawcze wyczekujące posunięcia, kto by się wychylił, ten by przegrał a nie chciałem żerować na czasie ( miałem lepszy). Zatem remis był sprawiedliwym rozwiązaniem. Trzecia runda z Andrejem Maksimenko Jr. czarnymi zdecydowałem się na obronę Caro-Kann, nie przyjął bicia Sf6, partia rozwijała się spokojnie, proponowałem remis ... i w końcu uzyskałem lepszą pozycję i ... straciłem piona i zrobiła się gorsza ale odrobiłem tego piona i znów się wyrównało, ustawiłem blokadę a on chciał grać na wygraną ale znalazłem taki motyw, że nie miał szans a czas miał kiepski i w końcu zgodził się na remis. Czwarta partia z Piotrem Szybowiczem też Elo>1900 po 10 posunięciach proponuję strategiczny remis, aby nie pauzować jutro, on jest niby gotów ale się pyta, czy mi bardzo zależy, ja ... powiedziałem, że teoretycznie dzisiaj ok, no to zdecydował się grać. Mało tego zdecydował się na wątpliwą ofiarę i ... wygrałem. Jutro gram z juniorem T. Żebrackim - właściwie po zwycięstwie z Szybowiczem, każdy wynik może okazać się dobry. Nawet jeśli przegram, to pewnie będę pauzować w rundzie popołudniowej i będę mógł być na imieninach Maksa.
Pierwsza partia z Śliwickim (fot. P. Szybowicz)

wtorek, 7 sierpnia 2012

Pierwsza 20-ka w 1:50 :)

Pierwsza w tym sezonie oczywiście. W końcu za miesiąc półmaraton w Pile a za dwa maraton w Poznaniu a ja jeszcze nie zacząłem biegać dłuższych dystansów. Było ... nieźle, pierwsza dyszkę w 55 minut i druga tak samo (20 sek. więcej). Trochę mocno wiało, połowę trasy w plecy a połowę w twarz. Nie było problemów ale przypomniało mi się, że już przy takich dystansach warto się posmarować wazeliną, żeby uniknąć obtarć ale udało się. Wypróbowałem koszulkę od Humperta (rowerową) i jestem zadowolony - te kieszenie  z tyłu przydadzą się na żele. Do tej pory musiałem kombinować a ta koszulka rozwiąże mi problem. Od czwartku turniej w Szubinie, w tej chwili 26 zawodników, ja 18-ty na liście. Myślę, że miejsce w pierwszej dziesiątce powinno mnie satysfakcjonować, chociaż oczywiście trzeba chcieć wygrać :)

niedziela, 5 sierpnia 2012

Obóz kondycyjny w Karpaczu :)

Wczoraj wróciliśmy z Karpacza. Cztery dni bez szachów i bez biegania. W czwartek zaczyna się najważniejszy dla mnie turniej szachowy w tym roku, za miesiąc półmaraton w Pile. Generalnie drogo i jak zwykle po letnich wczasach z ulgą wróciłem do domu.

sobota, 28 lipca 2012

Upały

W ubiegłym roku, w lipcu przebiegłem ... 250 km, w tym roku ledwie przekroczę 100. Tydzień siedzę już w Polsce ... ale upały mnie dobijają. Nie lubię upałów. Mało zrobiłem przez ten tydzień - tylko załatwiłem pobyt w Karpaczu i trochę się do tego wyjazdu przygotowałem. Jednak szachowo i biegowo stoję w miejscu. Kukurydza urosła sąsiadowi niesamowicie. Teść zrobił metalową bramkę dzieciakom na działce. Dowiedziałem się jeszcze, że w nowym roku szkolnym "przejmę" klasy Iwony N., czyli będę miał trochę matematyki w gimnazjum, natomiast moje informatyki z podstawówki przejmie Radosław P.

piątek, 20 lipca 2012

Znów w Niemczech

Tego wyjazdu nie miało  już być a jednak się skusiłem a może zmusiło mnie życie. Byłem tu od 2 lipca, w nocy wracam do Polski. Myślałem, że uda mi się więcej zrobić szachowo i biegowo ale niestety łatwo nie jest. W pokoju mieszkałem z Markiem J. - ten gość po 12-godzinnej pracy ma zamiar wsiąść do samochodu i jechać do Polski. Ja wolę się chociaż trochę przespać. Można by wiele napisać ... wróciły wspomnienia. Pierwszy raz byłem w tych okolicach równo 20 lat temu (w 1992') - niesamowite. Boję się, że te wszystkie odczucia związane z pobytami tutaj ulotnią się z mojej pamięci, jest ich naprawdę wiele. Czasami potrzebna jest taka odskocznia, aby spojrzeć z innej perspektywy na własne życie. Tu przeważnie wiodłem życie samotnika, nawet jak jechałem z kimś. Miałem czas na przemyślenia ... a teraz ... spać ... i za kilka godzin ... do Polski!

sobota, 16 czerwca 2012

Turniej w Wągrowcu


Oj przygrzało ... ostatecznie przyjechało 26 szachistów, 13 szachownic, 13 rund, trochę ta 13 sie ciągnęła, jak wróciłem do domu, to okazało się, że nie mogę otworzyć pliku turniejowego :(
Musiałem ręcznie odtwarzać z kartek (na szczęście nie wyrzuciłem). Było jak w Afryce, na szczęście wykazałem się elastycznością i kazałem przenieść szachownice w cień. Marcin Steczek (ELO <2400) zajął dopiero 3. miejsce.
----
Dopisane 17.06
Wczorajszy dzień był ... taki trochę nieszczęśliwy ale tak to już jest, że takie dni też składają się na życie. Polska przegrała z Czechami w Euro 0:1 i ... trzeba z tym żyć, tylko po co media "pompowały" tak atmosferę przedmeczową?
Ja jako sędzia też dostałem nauczkę (przez pośpiech) nagrodę dla najlepszego juniora dostał drugi (na szczęście najmłodszy) junior. Natomiast raz wydałem jedną nieprawidłową decyzję - juniorka reklamowała wykonanie przez zawodnika nieprawidłowe posunięcie - dojechał do ósmej linii pionem, nie wymienił na figurę i przełączył zegar. Jak później poszukałem w internecie, w partiach błyskawicznych rzeczywiście jest to uznawane za nieprawidłowe posunięcie i w konsekwencji daje punkt stronie reklamującej. Ja nakazałem grać dalej z pionem na 8 linii. Seniorowi udało się zbić wszystkie piony i zostawić juniorkę z "gołym" królem ale spadł mu czas, czyli remis. Jednak gdybym uznał jej reklamację miałaby punkt (z przegranej partii). Oj ten blitz prześladuje mnie nawet w sędziowaniu. Niemniej widzę jak wiele mi brakuje również w sędziowaniu ... tego można się nauczyć tylko przez praktykę. Uszy trzeba mieć "nastawione na słuchanie" :) ... tylko odgłosy dyskusji Nawrocki-Steczek (naprawdę strzępy) zwróciły moją uwagę na tę sytuację i skłoniły do późniejszych poszukiwań. Zawodnicy jednak oficjalnie nie protestowali - w końcu był to taki rekreacyjny turniej. W sprawie juniora też nie dotarły protesty. Lekki kac moralny jest ale najważniejsze, że są też wnioski i zdobyte doświadczenie.
Najważniejsze jest chyba również to, że turniej został bardzo pozytywnie odebrany zarówno przez zawodników jak i przez organizatorów (od jednych i od drugich otrzymałem podziękowania). Nie myli się ten, który nic nie robi. Nawet założenia tj. popularyzacja szachów wypaliły - co prawda tłumów gapiów nie było ale ... pojedynczy przechodnie się zatrzymywali a po zakończeniu przyszła grupka dzieci zapytać się kiedy są zajęcia sekcji szachowej. Widziałem też starostę przy stoliku tłumaczącego coś młodzieży przy szachownicy.

sobota, 9 czerwca 2012

Zielono

Najlepiej w domu.
... Tomek D. chciał żeby zrobić turniej szachowy z okazji 140 lecia LO zgodziłem się, zrobiłem stronkę na chessarbiter.com a on się nie odzywa, a ludzie się zapisują, a nawet były Prezes PZSzach J. Woda przez stronkę złożył życzenia LO a przy okazji dopytuje się o komunikat/regulamin ... no to wstawiłem "tekst zastępczy" :-)  http://www.chessarbiter.com/turnieje/2012/ti_1642/
-
"Co ja pacze?" - właśnie zobaczyłem, że widocznie Tomasz dotarł do strony WZSzach :-) i tam jest reklama i link do strony turniejowej ... i informacje, kto to nie patronuje ... od burmistrza, przez starostę, prymasa do marszałka sejmu ...  no patrz do Prezydenta RP nie dotarli.
Wszyscy patronują ... a Jacku zrób :)

piątek, 8 czerwca 2012

Polska-Grecja 1:1 a ja dyszkę w 51

... i 15 sekund ale to i tak najlepszy mój czas w tym roku, tylko ten czwarty (i 7) km mocno pofałdowany z długim podbiegiem stale wybija mnie z rytmu. Polska w meczu inauguracyjnym miała dużo szczęścia, że skończyło się remisem. Zaczęło się pięknie, prowadzenie, czerwona kartka dla Greka a później wyrównanie, czerwona kartka dla Szczęsnego, karny ...mogło być kiepsko. To jest sport!

czwartek, 7 czerwca 2012

Przymusowa przerwa (paznokciowa)

Przez tydzień musiałem "odpuścić" bieganie, bo sobie paznokieć za mocno przyciąłem. Przez ten czas próbowałem trochę zastąpić bieganie jazdą na rowerze i pompkami oraz brzuszkami. Doszedłem do wniosku, iż jeśli mam zamiar po wakacjach wystartować na półmaratonie w Pile i maratonie w Poznaniu, to powinienem zrzucić ok. 8 kg aby zejść do poziomu 65-66 kg. Wtedy połówka powinna być poniżej 1:50 a cały poniżej 4:00. Do MP zostało 129 dni, ponad 4 miesiące.
Cały czas kusi mnie zakup iMac'a na Allegro - jest taki model 8.1 z końcówki 2008 r. z procesorem 2.8, ekranem 24" za 2000 zł, gdy w stanach taki używany model ma cenę ok. 1000$, na zdjęciach jest faktura z ceną 6700 :). Czasami mi przechodzi ... czasami mam apetyt kupić zwykłego wypasionego laptopa z win, takiego nowego, do 2500 i jeszcze na raty - takie laptopy potrafią już mieć karty grafiki z 1GB. Przy nich ceny Apple są naprawdę jak z kosmosu. Czasami mi przychodzi ochota ... aby nic nie kupować i radzić sobie przy pomocy tego co mam.
Obecnie jestem na etapie, że zrezygnuję z MP we Wrocławiu (całe szczęście, że nie rezerwowałem noclegu) - za to pojawiła się bardzo ciekawa oferta Mistrzostw Województwa Kuj.-Pom. w Szachach Klasycznych, które mają być rozegrane na początku sierpnia i to w Szubinie, czyli spokojnie mógłbym dojeżdżać ... nawet rowerem i to jeszcze z dodawanym czasem, zatem coś naprawdę dla mnie!!!
Na youtube ... nadal mój zarobek wynosi 0$, dzisiaj doszedłem do wniosku, że w nadchodzącym roku szkolnym dla mojej klasy utworzę specjalny blog, na którym będę umieszczał zadania i filmiki - ot taki eksperyment dydaktyczny! Zatem oprócz dziennika elektronicznego  zrobię im elektroniczny podręcznik!
Tak myślę, że to bardzo ... poważna deklaracja.

niedziela, 3 czerwca 2012

Czy warto było jechać?

Nie liczyłem na sukces, bo nigdy nie byłem specjalistą od blitza :) Chciałem żeby chłopaki sobie pograli i chciałem zrobić "frekwencję". Chciałem również zareklamować turniej, który mam sędziować 16 czerwca. O turnieju najlepiej jak najszybciej zapomnieć. Sala w Aquaparku, która zapowiadała się jako "nowa jakość" okazała się "niewypałem" - jest za mała!  Była taka ciasnota ... szkoda słów. Zdjęcia tego nie oddają ale był wielki ścisk, nie pomagała klimatyzacja. Już chyba lepiej byłoby "pod chmurką". Przyjechało: Gniezno, Rogoźno, Bydgoszcz, Nakło, Trzcianka - generalnie obsada była mocna. Wylądowałem w środku tabeli z połową punktów, tuż za Markiem Koniecznym, z którym przegrałem. Szachy błyskawiczne jednak nie są dla mnie - jak myślałem, to osiągałem lepszą pozycję i ... przegrywałem na czas. Nawet ze zwycięzcą Janem Kujawskim osiągnąłem pozycję, którą w normalnych szachach bym zrealizował (wolny pion więcej, przestrzeń, aktywne figury) a tu - chorągiewka spada i koniec. To zdjęcie z najmłodszym uczestnikiem świetnie oddaje jak wyglądałem tego dnia :)
Całe szczęście, że podstawił wieżę ... jak na przedszkolaka grał naprawdę dobrze. Gdybym zaczął myśleć to kto wie? Nieźle wypadli moi uczniowie Kamil Łochowicz, dla którego był to pierwszy turniej "wyjazdowy" zdobył 7,5 pkt. (tyle co ja), Kamil Sikorski zdobył 7 pkt. - w takiej stawce, to naprawdę dobre wyniki. Mój Jakub tylko 4 ale było to dla niego kolejne doświadczenie. Po stronie zysków można jeszcze dołożyć miłe, wesołe pogawędki wśród wągrowieckich szachistów tj. z Markiem, Krzysztofem, Przemkiem a nawet Lechem, pojawiły się takie ... "dobre fale" :-) może wynikną z tego jakieś korzyści dla wągrowieckich szachów?

piątek, 1 czerwca 2012

Jak zarobić?

Już chyba z miesiąc czekam na odpowiedź od M.S. z Apple w sprawie podcastów edukacyjnych. Zaoferowałem się, że zrobię z 20 podcastów na poziomie "Dzielenia pisemnego" a w zamian ... chciałbym np. iMac'a W końcu chodzi mi po głowie, aby Jakubowi sprawić jakiś komputer, na którym mógłby spokojnie grać. Jednak odpowiedzi brak. Dwa tygodnie temu wpadłem na pomysł, aby zarabiać na youtube ... ale jak widać przez dwa tygodnie nie zarobiłem nawet 1 dolara. Akurat jakiś (sądząc po nicku) młokos chciałby, abym oceniał jego partie ... ale kasy nie zaoferował :) Cały czas zastanawiam się, czy jechać do Wrocławia na MP Amatorów, czy też zaoszczędzić tysiączek? Hmmm ...


Pewnie nieźle bym zarobił "sprzedając" w internecie informacje o "ciemnym paznokciu" :-), praktycznie codziennie jest wejście na mój blog właśnie w związku z ciemnym paznokciem :-)
Mój kanał na youtube
Może muszę pomyśleć o np. lekcjach szachowych przez Skype'a i zaoferować je na stronce "Szkółki Plezuro"? Pewnie, że mistrzem nie jestem ale ... początkujących mógłbym jeszcze czegoś nauczyć.
-
W czasie pisania tego posta (ok. pół godziny) przybyło 40 wyświetleń mojego kanału.

Na chess.com w normie

Tylko w szachach Fischera poniżej 2000 ale ... nie mogę narzekać. W niedzielę zagram w Wągrowcu w turnieju błyskawicznym, czyli tam gdzie ... nie mam szans. Jako admin Teamu Poland przyszło mi dzisiaj przyjąć w szeregi teamu Dawida Janaszaka. Podejrzewam, że on nie widzi kto zatwierdza jego aplikację a mnie akurat podkusiło, aby kliknąć w nick aplikującego i tu taka niespodzianka :)

niedziela, 27 maja 2012

Znów akcja

Bieda, bieda, bieda ... kolejny raz muszę "żebrać" ale co mam zrobić, jeśli chcę coś zrobić. Szukam darmowych laptopów dla szkoły http://zswapno.blogspot.com/2012/05/akcja-laptop-w-kazdej-klasie.html

Znów się nie udało

Tak jak pisałem tydzień wcześniej - mogło być różnie. Starty kontrolne pokazywały przeciętną formę i nie dawały złudzeń. Ja nadzieję jeszcze miałem na złamanie 50 minut. Start w południe nie jest dla mnie atrakcyjny, wolę późniejsze godziny. Słońce świeciło też niepotrzebnie. Trasa ze względu na pofałdowanie też nie jest sprzyjająca. Jednak ruszyłem dobrze, może za dobrze - 1 km 4:40 trochę za szybko (chyba), do piątego km się starałem i było po pięciu 25 minut, czyli niby ok. Jednak droga powrotna była pod wiatr i brakowało trochę motywacji, niby biegłem ale systematycznie traciłem, zamiast przyspieszać. Nie znam jeszcze oficjalnych wyników ale spodziewam się 52 minut, czyli jeszcze wolniej jak w roku ubiegłym. Z pewnością powinienem zrzucić jeszcze kilka kilogramów, najlepiej z 10 ale przynajmniej z 5.
Poważnie zastanawiam się nad wyjazdem na MP do Wrocławia, tam pewnie też rewelacji nie będzie a kolejny 1000 zł zniknie. Nawet gotów byłbym "przełknąć" ale na Allegro pojawiła się bardzo ciekawa oferta rocznego iMac'a z dyskiem ssd a Ewa powiedziała "albo, albo". Ja bym może i się obył ale Jakub narzeka, że mu gry nie chodzą ... Jeśli nie będzie chętnego na tego iMac'a, to może się skuszę.

sobota, 19 maja 2012

Jak będzie, tak będzie!

Za tydzień 10 km w Janowcu Wlkp.... Przed tygodniem próbowałem 10 i było 52:20, dzisiaj znów próbowałem i ... 52:38, czyli jeszcze gorzej. Przy czym wtedy wyraźnie wolniej biegłem pierwszą piątkę a druga była prawie po 5 minut, natomiast dzisiaj wystartowałem szybko, miałem po 3 km jeszcze 15 sekund w zapasie ale czwarty km był już ponad 5:30 piąty też kilkanaście sekund ponad 5, szósty i siódmy były z wiatrem ale tylko w normie, bez nadrabiania. Natomiast na końcówce też nic nie mogłem wykrzesać z siebie - tyle że nie przeszedłem do marszu. Zatem nie widać szans na złamanie 50 minut w Janowcu. Dużo będzie jeszcze zależało od pogody, dzisiaj dosyć mocno wiało, w większości z boku. Jednak jakieś tam szanse są, chociaż tam jest na trasie jeszcze więcej górek. Pierwsze 12 minut niewiele się różniło od ubiegłotygodniowego testu Coopera... może trzeba było ciut wolniej zacząć? "Biegacz to nie ten, który szyb­ko biega. To ten, który nie us­ta­je w wal­ce." - Mark Buhl

sobota, 12 maja 2012

Test Coopera - dobry plus

Dzisiaj była w Polsce akcja, nawet przymierzałem się, by jechać do Bydgoszczy ale względy ekonomiczne zdecydowały, że pobiegłem sobie sam. Był dość silny boczny wiatr i moja trasa tak całkiem płaska nie jest. Przed testem zrobiłem sobie 2 km rozgrzewkę. Pierwszy km zrobiłem w 4:50 drugi kilometr też 4:50 ostatecznie przebiegłem przez 12 minut ponad 2400 m (może 2450). Przy moim wieku jest to wynik dobry, ale do bardzo dobrego (+2500) trochę jednak zabrakło. Zgłosiłem się do Maratonu Poznańskiego - numer startowy 263.

środa, 9 maja 2012

Kontrola zarządcza ... i refleksje

Dyrekcja właśnie obarczyła nas (nauczycieli) wypełnianiem idiotycznych formularzy związanych z hasłem w temacie - totalny absurd! To straszne, że w takim kierunku zmierzamy (jako państwo, jako instytucja)! Mam wypełnić tabelkę, na którą składa się ok. 30 pytań, które dotyczą ... funkcjonowania szkolnej księgowości typu: czy prowadzona jest ewidencja wydatków? czy prowadzona jest rzetelnie? czy prowadzona jest... ? MASAKRA! Właściwie ... to odechciewa się wszystkiego.
Całe szczęście, że zmuszony byłem Jakubowi coś przepisać na komputerze i włączyłem sobie nastrojową muzykę i trochę mi przeszło i ... przypomniały się Niemcy tj. praca do której już chyba nie pojadę, bo szkoda zdrowia.
Na chess.com na prośbę ukraińskiego admina o jeden dzień wcześniej puściłem mecz szachów 960 z Ukrainą. Koniecznie chciał uczcić "dzień zwycięstwa" i jeszcze się dopytywał, czy my (w Polsce) też świętujemy? Odpisałem mu, że 20 lat temu to świętowaliśmy a teraz to do pracy chodzę. Już nie wdawałem się w dyskusje, że moim zdaniem to Polska wpadła "z deszczu pod rynnę". Nie było mnie wtedy na świecie nie wiem jak wyglądała ani jedna ani druga okupacja ale wcale nie jestem pewien, która była lepsza ... ale czułem, że Ukrainiec był jeszcze "post sovieticus" i odpuściłem dyskusję, zwłaszcza, że była po angielsku. W szachach 960 znów wróciłem na pozycję lidera, co uratowało mnie przed spotkaniem z ukraińskim arcymistrzem z realu, chociaż nie wiadomo z kim przypadło mi obecnie grać (ma ranking 960 lepszy od tego arcymistrza) po prostu on o sobie nic nie napisał a arcymistrz nie kryje, że wręcz szuka uczniów :)
We wszystkich rodzajach szachów (normalnych, 960 i rozwiązywaniu zadań) jestem obecnie minimalnie poniżej 2000 ... i mam nadzieję, że w ciągu miesiąca uda mi się we wszystkich trzech przekroczyć, te zaklęte 2000 :)
Nie chce mi się pisać komentarzy do blogu Jerzego Konikowskiego, który teraz rozpamiętuje jak kilka lat temu proponował wprowadzenie wirtualnego szkolenia i go wyśmiewano w związku a teraz związek wprowadza i szkolą tam jego dawniejsi oponenci. Właściwie zastanawiam się, czego on oczekuje ... że go przeproszą i powiedzą "miał pan rację"?  To się pewnie nie doczeka. Pamiętam te jego artykuły sprzed ok. 10 lat i dla mnie jako "komputerowca" miał chłop rację. Tylko co z tego ... przy takiej jego postawie ... pozostaje mu walka o zwycięstwo "moralne", które ... niestety i tak nic nie wniesie do polskich szachów oprócz ... niezdrowej, nerwowej atmosfery.
To napisałem, żeby nie zapomnieć ... bo pamięć już nie taka :)
Cóż trzeba posłuchać muzyki ... i się uspokoić.

wtorek, 8 maja 2012

PITS w snach

Tydzień przed turniejem miałem sny a nawet koszmary związane z szachami (np. że w ostatniej chwili zdecydowałem się przeprowadzić turniej w Żninie i tam sobie pojechałem ale ... nie zostawiłem informacji zawodnikom i teraz oni wszyscy pojechali do Wapna a ja sobie spokojnie sam siedzę w Żninie). Tej nocy też miałem sen związany z turniejem ale już dokładnie nie mogę sobie przypomnieć :) Z faktów, o których powinienem pamiętać, to przygotowanie na następną edycję domowego ciasta przez miejscowe panie (podpowiedział Helmut z Kołobrzegu). ...

poniedziałek, 30 kwietnia 2012

PITS - nie ma lipy :-)

W tym roku nowość - PITS ma swojego bloga :-) Postaram się zrobić turniej na wysokim poziomie, to powinno zmobilizować innych organizatorów a w przyszłości ułatwić negocjacje ze sponsorami :-)
Miałem sobie gdzieś zapisać... to zrobię to tu - tam gdzie ja się udam po wsparcie, będę chciał niewiele ... ale jak do mnie przyjdą, to im ... "zaśpiewam" :-)

niedziela, 29 kwietnia 2012

Wągrowiec "Złota Wieża"

Tydzień przed turniejem miałem sny a nawet koszmary związane z szachami (np. że w ostatniej chwili zdecydowałem się przeprowadzić turniej w Żninie i tam sobie pojechałem ale ... nie zostawiłem informacji zawodnikom i teraz oni wszyscy pojechali do Wapna a ja sobie spokojnie sam siedzę w Żninie). Tej nocy też miałem sen związany z turniejem ale już dokładnie nie mogę sobie przypomnieć :) Z faktów, o których powinienem pamiętać, to przygotowanie na następną edycję domowego ciasta przez miejscowe panie (podpowiedział Helmut z Kołobrzegu). ...
--
Coś nie tak ... gdzie jest ten post? Coś się wykasowało/podmieniło. Dzisiaj (3.06.2012) rozmawiałem o tym wpisie z Krzysztofem i Przemkiem, teraz chciałem sprawdzić co napisałem a tu ... treść z innego wpisu ... co za dzień?

niedziela, 22 kwietnia 2012

Żnin zaliczony na 3+


Nie wiem jaki wpływ na wynik miały imieniny teścia :) Pogoda była dobra, lekki wiaterek, słoneczko. Na starcie prawie dwustu zawodników. Trasa ... no właśnie, bruk i dziurawy asfalt, dwie pętle po 5 km. Pierwszy kilometr dobrze 5:05, zatem postanowiłem tak trzymać, ale okazało się że nie trzymałem, czasami biegnięcie za kimś może być mylące. Pozytywne jest to, że nie musiałem przechodzić do marszu. Na końcówce nawet rozważałem przyspieszenie ale trochę się bałem, że nie wytrzymam. Na mecie zapomniałem wyłączyć stoper ale myślę, że miałem ok. 53 minuty, czyli podobnie jak w roku ubiegłym - bez rewelacji, ale też bez blamażu, ot tak w normie :)

sobota, 14 kwietnia 2012

Dyszka przed Żninem

Już za tydzień 10 km w Żninie a ja nie pamiętam kiedy ostatnio przebiegłem taki dystans. Dzisiaj nadarzyła się okazja, więc pobiegłem. Według zegara w kuchni (znów czeka mnie zakup zegarka) wyszło 53 minuty a zacząłem bardzo spokojnie. Jeśli tyle będzie w Żninie, to nie będę płakać, będzie co poprawiać. Najbliższa następna szansa będzie pod koniec maja w Janowcu.
Internetowe Dzienniki Biegowe

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Napoleon - szachista

Długo myślałem nad tym podcastem ale nagle zrobiło się mało czasu, na horyzoncie pojawiły się inne sprawy np. projekt cyfryzacji szkoły, przygotowania do PITS itd. . Postanowiłem jednak zrobić taką skróconą, okrojoną wersję, może jeszcze kiedyś rozwinę/poprawię ten filmik - chwilowo "lepszy rydz, niż nic" :)

piątek, 6 kwietnia 2012

Zapachów czar

Jadąc dzisiaj rowerem poczułem zapachy, takie charakterystyczne dla wsi, takie jakie zapamiętałem z dzieciństwa. Wczoraj odwiedziłem w szpitalu wuja Teodora i rozmawialiśmy między innymi o wodzie ze studni, gdzie mieszkali Haje. To była bardzo smaczna woda, pamiętam, że jako dziecko lubiłem tam chodzić do sadu na jabłka papierówki i jak wyciągałem ze studni wiadro z wodą i często była tam nabierka a jak nie było to piłem nawet prosto z wiadra. Cały czas "chodzi za mną" zapach kwiatów w ogrodzie Cieślińskich w Mokronosach, gdzie spędzałem wakacje 30-40 lat temu. Pamiętam też zapach owczarni, pamiętam wiele zapachów. Z czasów studenckich podróży po Europie "demoludów" pamiętam zapachy charakterystyczne dla taboru kolejowego danego państwa i zapachy dworców kolejowych, byłem wtedy (tak mi się wydaje) w stanie poznać z zamkniętymi oczami rozpoznać: Polskę, NRD, Czechosłowację, Węgry, czy ZSRR :) Smaki też pamiętam :)
Pamiętam ... ale na wszelki wypadek wolę zapisać. W sobotę pożegnaliśmy Leokadię Kotwicę siostrę mojego dziadka Franciszka, miała prawie 93 lata. Kuzyn Jarek na stypie wspominał ile mu wiedzy informacji przekazała. Wuja Teodor ma już prawie 84 lata i długo trzymał się mocno, praktycznie nie chorował. Pamiętam jak 30-40 lat temu zabierał mnie na ryby, pamiętam jak kiedyś poplątała mi się żyłka i chyba z godzinę ją rozplątywał i rozplątał, już wtedy był dla mnie wiekowy a tyle jeszcze przeżył. Zagadnąłem go nawet kiedy ostatnio strzygł owce i okazało się, że wcale nie tak dawno, bo jeszcze dwa lata temu. Cóż, taki nostalgiczny wpis dziś. Mógłbym jeszcze pisać i pisać ...

niedziela, 18 marca 2012

Zużycie materiałów

Pod koniec tygodnia dopadły mnie jakieś wirusy albo alergeny i górne drogi oddechowe zostały zapchane, głowa pęka a jak wróciłem w piątek ze szkoły, to jeszcze się okazało, że poszła grzałka w bojlerze i ciepłej wody nie będzie. W naszym domku mieszkamy już 13 lat i niedawno zmienialiśmy meble, jak już zmieniliśmy to ... trzeba było zmienić telewizor. Pralka miewała problemy ale ponieważ teść zajmuje się naprawą takiego sprzętu, to się kręciło ... jednak niedawno obwieścił że życie pralki dobiega końca, cóż trzeba było kupić nową. W kominku w ubiegłym roku wymieniałem ruszt (bo pękł), oby tylko rury komina się nie przepaliły - celowo braliśmy lepsze, niż wymagała norma. W ubiegłe wakacje zmienialiśmy pokrycie dachu i elewację, pokrycie jeszcze nie przeciekało ale wyglądało nieciekawie. Obecne pokrycie ... mam nadzieję, że wytrzyma już do końca mojego życia. Z bojlerem poszło na szczęście dość dobrze, starczyło jeszcze ciepłej wody na wieczorną toaletę. W sobotę rano spuściłem wodę wykręciliśmy z teściem grzałkę i udało się w Wągrowcu kupić co prawda słabszą ale pasującą i praktycznie nie odczuliśmy braku ciepłej wody. Natomiast wymaga wzmianki, to co było wewnątrz bojlera - mnóstwo osadów, końcówka spuszczanej wody to jakby woda z kałuży a na koniec jeszcze prawie pełna miska kamienia w postaci ... najlepiej określić "płatów kukurydzianych". Taką więc mamy wodę. Zdjęć niestety nie robiłem ale zapisuję, aby pamiętać. Teraz tylko czekać jak odezwie się lodówka :)
Całe szczęście, że człowiek się regeneruje i mam nadzieję, że ... w środę wrócę do treningów biegowych.

Szachowy hardware :)


Ten wpis jest odpowiedzią na wpis z blogu psychologiaiszachy :)
Obecnie w domu mój kontakt z szachami odbywa się głównie przy użyciu komputera a właściwie obecnie najczęściej iPada. Posiadam dużo książek szachowych... ale większości nie przeczytałem. Pierwszą książką była "Wyprawa do krainy szachów" J.Awerbacha i ? Dużo jej zawdzięczam. Później kupowałem książki "na zapas", wierząc że kiedyś będę miał czas i się zabiorę za czytanie, teoretycznie jest to jeszcze możliwe. Natomiast komplet figur, którymi dysponuję w domu, to Stautony nr 5, które kupiłem jeszcze w czasach studenckich (ok. 25 lat) do tego plansza tekturowa pochodząca z NRD oraz drewniany zegar Garde też z NRD. Natomiast w szkole bierki Stautony nr 5, 20 desek drewnianych nr 5, (wszystko z firmy "Węgiel") oprócz tego ponad 20 plansz tekturowych i ponad 30 zegarów Hetman, kilka Garde i kilka Jantar i jeden elektroniczny. Planuję zakup elektronicznych, koniecznie z funkcją dodawania czasu :) tylko nie mam pomysłu skąd pozyskać środki :)
Natomiast wracając do wątku, najczęściej korzystam z wirtualnych szachów i szachownic ... wiedzy szachowej też szukam w świecie wirtualnym :)

sobota, 10 marca 2012

Wreszcie dyszka

Dawno nie było o bieganiu i rzeczywiście biegania było trochę mało, jednak wreszcie się zmobilizowałem i zrobiłem 10 okrążeń, czyli 10 km, zacząłem spokojnie, przyspieszając dopiero w drugiej połowie, nie patrząc na międzyczasy. Okazało się, że zmieściłem się poniżej 55 minut tzn. nie jest najgorzej :)

niedziela, 4 marca 2012

Memoriał F.Dziedzica w Trzciance



Zaczęło się dobrze, co prawda spodziewałem się zagrać z B.Macieją ale nie wszyscy zapisani się pojawili i ostatecznie zagrałem z M.Olszewskim Elo 2539 (na zdjęciu), graliśmy obronę sycylijską wariant zamknięty i kilkanaście posunięć było dobrze, po czym zagrałem ryzykownie i ... prawie by się udało, już arcymistrz miał chwycić gońca i robić korzystną dla niego wymianę, tylko że ja zamiast tej wymiany zrobiłbym mu mata ale w ostatniej chwili zauważył (aż się pośmialiśmy) i wykonał obronne ratujące posunięcie i popłynąłem. (gdybym może tyle nie myślał nad tym posunięciem to by odruchowo wykonał błędne?). W drugiej partii grałem gambit budapesztański z juniorem, który też to znał ale ... podstawił skoczka i doprowadziłem do końcówki mój hetman z wieżą na jego dwie wieże, którą normalnie się wygrywa ale nie ja w niecałe 2 minuty więc wziąłem remis. W trzeciej znów junior i obrona francuska z moim 3.Gd3 i się pokomplikowało ale było ładnie i ... tylko czas zmusił mnie do wzięcia remisu, bo miałem skoczka do przodu, czyli z dodawanym czasem było by ok. Czwarta partia i znów gambit budapesztański, z którego znów udało mi się wyjść obronną ręką ale czas zmusił mnie do trzeciego remisu. W piątej partii Białorusin zaskoczył mnie trochę w obronie dwóch skoczków (muszę sobie odtworzyć ten wariant, bo był inny), w końcu udało mi się zdobyć przewagę, zostaję z królem i wieżą na króla ale mi się czas skończył (zabrakło tak z 10-15 sekund). Szósta partia 1.d4 Sf6 i 2.Sf3 d5 i postanawiam grać symetrycznie bezpiecznie i oszczędzać czas i udaje mi się osiągnąć przewagę 4-5 minut i to jest to, przeciwnik szuka ataku, święci figurę a w ostateczności czas mu spada ale i tak miałem już lepszą a przeciwni okazało się miał jedynkę. Partia siódma z kandydatem (lepiej było nie wiedzieć, zagrałem tragicznie ale się uspokoiło ale straciłem figurę ale odrobiłem figurę i ... był totalny remis ale grał na siłę i mu się opłaciło - miałem minutę do końca i ogarnęła mnie ślepota i pozwoliłem sobie wymienić wieże i przegrałem. (druga i ostatnia porażka). W ósmej znów obrona francuska z 3.Gd3 ale popadam w gorszy czas, w rezultacie decyduję się na oddanie skoczka za piona ale byle grać szybko i komplikować, zmuszać do myślenia przeciwnika i grać na jego czasie i udaje się mimo skoczka więcej bierze remis, bo teraz to on mógł przegrać na czas. Mając tyle remisów pogubiłem się już w moich punktach. Przed ostatnią partią wydawało mi się, że mam punktów 4 a miałem tylko 3,5. Dostaję II+ i ... wychodzimy z debiutu i będąc przekonany, że będę miał 50% proponuję remis a przeciwnik bierze to bez namysłu i tak ... powtórzyłem wynik z przed roku czyli 4 punkty. Jednak jestem przekonany, że przy dodawanym czasie byłoby dużo lepiej. Jakub przegrywał partię po partii, w końcu dostał + za pauzowanie i w ostatnie partii widziałem, że stał fatalnie ale ostatecznie wybrnął i to w pięknym stylu, dał mata. Trochę pogadałem sobie z Jurijem Zezulkinem, któremu szło różnie ale w ostatniej partii poległ z Markowskim i skończył w 4 dziesiątce. (gdyby wygrał byłby w pierwszej dziesiątce. Pogadałem trochę z szachistami z Rogoźna, też poszło im słabo ale w końcu był to bardzo silny, z pewnością jeden z najsilniejszych turniejów jednodniowych w Polsce.
-
strona turnieju

sobota, 25 lutego 2012

Turniej w Żninie


Pomyślałem, że będzie to dobra rozgrzewka przed Trzcianką. Na dystansie 7 rund różnie może być, 15 minut to nie jest mój ulubiony czas :) Pierwszą partię ze Steczkiem przegrałem bo podstawiłem figurę, w drugiej z juniorem B. Paliwodą nie było lekko ale się udało, w trzeciej z Szybowiczem było dużo przeoczeń z obu stron, zgodziliśmy się na remis ale gdybym był w formie to była chyba lepsza, w czwartej ze Schmitem poświęcił figurę za 2 piony ale oddałem figurę i było równo ... ale podstawiłem figurę i było po partii, w piątej z juniorem znalazłem plan ale się wyślizgał, zostały różnobarwne gońce i nie było raczej szans na wygraną, w szóstej z Pilarskim było ciekawie i chyba niepoprawnie poświęcił hetmana, miał nacisk ale go stracił został mój hetman przeciw jego gońcowi z wieżą, w normalnej partii pewnie do wygrania ale mi zostało półtorej minuty więc remis, w ostatniej z seniorem ze Żnina dzięki niespodziance w szkockiej zyskałem pionka, później drugiego i ładnie doprowadziłem do wygranej chociaż jeszcze próbował zaostrzyć. Ostatecznie 3,5 czyli 50% ale za to osiągnięty ranking całkiem przyzwoity :)
-
strona turnieju