niedziela, 16 października 2011

Trochę lepiej ... ale i tak się nie udało



Nie chce mi się teraz opisywać ale sobie zapiszę. Nie pomogły nowinki technologiczne: buty, skarpety, sok z larw szerszenia. Właściwie to było dobrze do 35 km, tam minęli mnie pacemakerzy na 4:00 i niestety nie zdołałem dotrzymać im kroku. Wystartowałem z grupą na 4:00 biegłem z nimi 5 km i ... Postanowiłem ich wyprzedzić, w najlepszym momencie miałem ponad 3 min nadwyżki nad planowanym tempem. Psychicznie "przegrałem" na 35. gdy nic nie zmobilizowało mnie do trzymania tempa biegu. Po biegu wszystko wydaje się proste ale jak się biegnie to inna para kaloszy. Ostatecznie 4:09:04 brutto, 4:07:31 netto, czyli ponad 15 minut lepiej niż w ubiegłym roku ale jeszcze 10 minut zabrakło do pełni szczęścia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz