piątek, 12 sierpnia 2011

Nie jest lekko zgubić 6 sekund :)


Taki sobie, kolejny wakacyjny tydzień dobiega końca. Dzisiaj chciałem złamać 10 km w 50 min i ... prawie się udało ... ale się nie udało. Uzyskany czas to 50:55, czyli prawie minutę za dużo a było tak
1. 4:55/ 2. 9:50/ 3. 14:45 czyli nadrobione 15 (!!!) sekund ale na czwartym już to tracę 4. 20:08/ 5. 25:02/ 6. 30:10 i teraz tragicznie 7. 35:39/ 8. 40:49 na dziewiątym nie patrzyłem i ostatecznie 50:55. Zatem statystycznie na każdym kilometrze powinienem "urwać" jeszcze prawie 6 sekund - teoretycznie proste, przecież niektóre kilometry miałem poniżej 5 min, krytyczny okazał się 7. km (chociaż tego nie czułem).
Internetowe Dzienniki Biegowe
Wszystko wskazuje na to, że w sierpniu przekroczę 1000 km przebiegniętych w 2011 r. W środę zrobiłem wreszcie 35 km a nawet 36 km, potrzebowałem na to niespełna 3,5 godziny zatem był to całkiem przyzwoity wynik, nie odejmowałem czasu postoju na picie (pepsi oraz jakiś izotonik + 2 marsy + banan). Pogodę miałem idealną 15 stopni i chmury, no może wiatr mógłby być słabszy.
Za to w szachach sobie poszalałem - korzystając z nielimitowanego dostępu do zadań, rozwiązywałem bez opamiętania. Bywało już, że ocierałem się o granicę 2200 ale generalnie oscyluję koło 2100 i ... to nie jest źle. Tego treningu taktycznego będzie mi brakowało za kilka dni, gdy skończy się promocja.
Do Obry ... nie pojadę - na 24 mam umówioną wizytę u chirurga w związku z guzkiem na karku (chyba lepiej się go pozbyć).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz