poniedziałek, 13 czerwca 2011

Recepta na "eksperta" :-)

to link, ale na wszelki wypadek tekst....
-----------------------------
10 tysięcy godzin, czyli jak rodzą się eksperci
Tomasz Borejza, "Personel Plus"
2011-06-13, ostatnia aktualizacja 2011-06-13 13:26
Psycholodzy sprawdzili, w jaki sposób dochodzi się do mistrzostwa w wybranej dziedzinie zawodowej. Wyniki ich badań mogą pomóc rekruterom w odróżnianiu ekspertów od dobrze reklamujących się laików.
Pochodzący ze Szwecji psycholog Karl Anders Ericsson wraz z zespołem współpracowników sprawdzał, co różni osoby osiągające sukcesy od tych, które pozostają przeciętne w tym, czym się zajmują. Analizy prowadzono na podstawie samodzielnych badań oraz danych pochodzących z eksperymentów innych badaczy. Dzięki temu objęto nimi wiele grup zawodowych, m.in. muzyków, stenotypistki, sportowców, lekarzy i techników radiologicznych. Wyciągane wnioski były - w odniesieniu do wszystkich grup - zaskakująco zbieżne, a ich znajomość może być przydatna nie tylko dla rekruterów, ale także osób dbających o rozwój zatrudnionych pracowników oraz firmowe awanse.

Ekspert ma wyniki

Przede wszystkim trzeba określić, kim jest specjalista - w tym wypadku nazywany ekspertem. Nie chodzi bowiem jedynie o osoby, które po prostu cieszą się taką opinią lub są tak określane z racji wieloletniego doświadczenia. Według szwedzkiego psychologa o ekspercie można mówić dopiero, gdy zostają spełnione trzy podstawowe przesłanki: dana osoba wyróżnia się na tle otoczenia, jej praca przynosi konkretne rezultaty i - co nie mniej istotne - jej efekty nie są wynikiem przypadku, ponieważ są powtarzalne.

Oczywiście to, w jaki sposób ocenia się rezultaty, zależy od dziedziny, w której prowadzi się działalność. Wyniki inaczej będą wyglądać w przypadku sportowców, muzyków, lekarzy lub wybitnych menedżerów. Dlatego zespół psychologów sprawdził genezę ponadprzeciętnych umiejętności w różnych zawodach. Prawdopodobnie najbardziej znane - za sprawą popularyzatora nauki Malcolma Gladwella - były badania prowadzone w Berlińskiej Akademii Muzycznej, gdzie porównywano muzyków słabych, dobrych i rokujących nadzieję na międzynarodową karierę. Porównywano też historie życia sportowców, by sprawdzić, co wyróżnia mistrzów.

Ważne, że nie ograniczono się jedynie do dziedzin, w których zwykło się mówić o niezwykle istotnej roli naturalnych talentów. Zainteresowano się także medycyną, która w powszechnym przekonaniu jest związana raczej z nabytymi i wyuczonymi umiejętnościami. Tym, co łączy sport i medycynę (ale odróżnia obie od muzyki), jest łatwa możliwość oceny wyników pracy poszczególnych osób. Można też łatwo odnaleźć jednostki wyróżniające się w tym, co robią.

Wyniki badań zespołu Ericssona są niezwykle ciekawe - geneza wyjątkowych (lub nawet tylko dobrych) umiejętności we wszystkich tych - tak różnych - dziedzinach jest w zasadzie identyczna. Interesujące jest m.in. to, że nawet w muzyce i sporcie mistrzostwo ma niewiele wspólnego z wrodzonym talentem. Mądra praca wydaje się być ważniejsza niż predyspozycje.

Praca, praca, praca

Badania muzyków w Akademii Muzycznej w Berlinie to jedna z pierwszych prac Ericssona poświęconych ekspertom. Od późniejszych analiz różni się tym, że podziału dokonano na podstawie subiektywnych opinii profesorów (później badając umiejętności muzyków, kazano im m.in. powtarzać ten sam nieznany utwór). Ich oceny zdecydowały, że muzycy zostali podzieleni na trzy grupy: wybitnych (best experts), bardzo dobrych (good experts) i "przeciętnych". Ze wszystkimi przeprowadzono wywiady dotyczące ich życia oraz poproszono o prowadzenie przez tydzień dzienniczka, w którym mieli odnotowywać wszystko, co robią.

Okazało się, że muzycy wybitni oraz bardzo dobrzy spędzali w tygodniu mniej więcej tyle samo czasu na zajęcia związane z muzyką (około 50-60 godzin). Różniło ich to, ile czasu poświęcają na samodzielne ćwiczenia, podczas których świadomie pracują nad swoimi brakami. Najlepsi robili to przez 25 godzin tygodniowo (około czterech godzin dziennie przez siedem dni w tygodniu), bardzo dobrzy - zaledwie 10 godzin.

Korzystając z zebranych danych, psychologowie policzyli, ile czasu poszczególne grupy muzyków spędziły na doskonaleniu swoich umiejętności w przeszłości. Okazało się, że wszyscy w grupie najlepszych przed 20. rokiem życia ćwiczyli świadomie co najmniej 10 tys. godzin, kolejna grupa - niespełna 8 tys., a "przeciętni" - 4 tys. Osoby, które uznaje się za amatorów, choć potrafią grać, na zdobycie tej umiejętności potrzebują około 2 tys. godzin. Naukowcy uznali, że aby zostać ekspertem w jakiejś dziedzinie, prawdopodobnie potrzeba około 10 tys. godzin świadomych ćwiczeń, co przekłada się na 10 lat doświadczenia w realizacji określonego rodzaju zadań lub wykorzystywaniu umiejętności.

Naukowcy sprawdzili także, jak wygląda sytuacja w innych dziedzinach. Szczególną uwagę zwrócono na sport, ponieważ tam wyniki są szczególnie łatwe do zmierzenia, niezależne od indywidualnych opinii. Seria badań prowadzonych przez Ericssona, ale także naukowców z Liverpool University przyniosła ciekawe wyniki - okazało się, że wybitni sportowcy trenowali nie tylko więcej niż przeciętni, ale także robili to inaczej. Przykładowo: łyżwiarze lub młodzi piłkarze, którzy uchodzili za najlepszych, spędzali więcej czasu na stałym powtarzaniu prostych lub znanych już elementów. Ich trening nie polegał jedynie na ćwiczeniu wszystkich elementów danej dyscypliny sportu. Nie chodziło też o spędzanie jak największej liczby godzin na grze. Decydujące było przemyślane poprawianie poszczególnych umiejętności i braków.

- Wybrana grupa jednostek, które ostatecznie osiągną bardzo wysoki poziom, nie akumulują po prostu rutynowego doświadczenia wykonywania czynności związanych z daną dziedziną, ale rozszerzają okres świadomego budowania umiejętności na lata, a nawet dekady - twierdzi Ericsson, przytaczając badania prowadzone wśród młodych sportowców przez Marka Williamsa i Keitha Davidsa.

- Ludzie zawsze mówili, że mam naturalny swing. Myśleli, że nie pracowałem ciężko. Jednak kiedy byłem młody, grałem i trenowałem całymi dniami, a później jeszcze w nocy przy światłach samochodu. Moje ręce krwawiły. Nikt nie pracował nad golfem tak ciężko, jak ja - mówił Sam Snead, wybitny golfista, którego Ericsson cytował w jednym ze swoich artykułów. Zdaniem szwedzkiego psychologa, nawet gdy chodzi o dyscypliny takie jak tenis, decydujące jest posiadanie przez najlepszych graczy gotowych (wyćwiczonych) scenariuszy zachowań, które pozwalają lepiej reagować na korcie. Jeszcze innym przykładem są stenotypiści - osoby wykonujące pracę na ogół uznawaną za dość powtarzalną i prostą. Także w takim wypadku dzięki świadomej, a nie machinalnej, praktyce - przede wszystkim pisaniu z pełną koncentracją - są w stanie zidentyfikować nieefektywne kombinacje klawiszy i, zamieniając je na inne, poprawić tempo pracy o 10-20 proc.

Ciekawe - bo przypominające biznes - są np. szachy. Okazało się, że najlepszych graczy wyróżnia łatwość przywoływania alternatywnych ruchów (wypracowana na drodze żmudnego treningu), dysponują też większą liczbą potencjalnych posunięć i dzięki temu, że mogą z nich wybierać oraz przewidywać kolejne posunięcia, są w stanie lepiej rozgrywać swoje partie. Według obliczeń badaczy w szachach, tak jak i w muzyce, osiągnięcie poziomu mistrzowskiego zajmuje około 10 lat ciężkiej pracy, co można przeliczyć na 10 tys. godzin świadomych ćwiczeń.
Myśl, co robisz

Długo myślano, że do osiągnięcia eksperckich umiejętności wystarcza posiadanie odpowiednio długiego doświadczenia. Wiadomo jednak, że nie każdy po 10 latach pracy będzie fachowcem najwyższej klasy. Tę powszechną intuicję potwierdziły liczne badania: okazało się, że doświadczeni psychoterapeuci niekoniecznie lepiej radzą sobie z leczeniem pacjentów niż ich młodsi koledzy, a programiści z wieloletnim stażem niekoniecznie są efektywniejsi niż studenci informatyki. Także na rynkach finansowych doświadczenie doradcy nie musi decydować o trafności sugerowanych przez niego inwestycji.

Badania przeprowadzone w środowisku medycznym pokazują, że wiara w wartość doświadczenia - rozumianego jako ilość czasu spędzonego na praktykowaniu jakichś umiejętności - może być dla rekrutera pułapką. Scott J. Butterworth oraz Edmund H. Reppert wykazali, że studenci diagnozują różne schorzenia serca trafniej niż lekarze rodzinni z wieloletnim stażem. Robią to jednak gorzej niż wyspecjalizowani kardiolodzy. Przy czym przewaga studentów była tym większa, im dłużej dany lekarz uprawiał swój zawód - najgorzej wypadali ci z najdłuższym stażem. Powodem był rodzaj treningu, który otrzymywali studenci (oraz kardiolodzy), a który nie był kontynuowany przez internistów. Ważna jest nie tylko liczba godzin spędzonych na zdobywaniu i praktykowaniu umiejętności, ale także jakość czasu poświęcanego na doskonalenie zawodowe.

Wracając do przykładu ze świata sportu: gdy spędzisz nad szachownicą 10 tys. godzin, nie staniesz się automatycznie mistrzem tej gry. W ten sposób możesz bowiem np. wciąż powtarzać złe ruchy, nigdy nie odkryć lub nie zapamiętać ciekawych możliwości. Będziesz grał dobrze, ale nie bardzo dobrze. Z całą pewnością nie będzie to mistrzowski poziom.

- Podstawowe założenie świadomych ćwiczeń jest takie, że umiejętności eksperckie są nabywane stopniowo i ich efektywna poprawa wymaga znalezienia takich zadań, które można przyswajać stopniowo - zaznacza Ericsson. Przede wszystkim trudność kolejnych zadań powinna wykraczać, ale nieznacznie, poza to, co dana osoba już potrafi.

Do osiągnięcia poziomu eksperckiego potrzeba określonego podejścia do pracy. I wcale nie chodzi o to, by było jej wyjątkowo dużo - ważniejsza jest koncentracja i świadome nastawienie na samodoskonalenie. Ericsson zilustrował je na przykładzie chirurgów. Najlepsi z nich nie tylko dbają o zdrowie pacjenta po operacji, ale także analizują jej przebieg. Sprawdzają, co mogli zrobić lepiej lub co wyszło tak dobrze, że mogłoby zostać powtórzone w kolejnej operacji.

- Angażowanie się w ćwiczenia z podstawowym celem poprawy jakiegoś aspektu danej aktywności jest integralną częścią świadomych ćwiczeń - można przeczytać w opracowaniu Karla Ericssona dotyczącym eksperctwa w medycynie. Zwraca on uwagę, że przynosi to wymierne skutki, także gdy chodzi o umiejętność podejmowania decyzji.

Podejmowanie decyzji w szachach bardzo przypomina biznes. Także proces nabywania wiedzy i umiejętności medycznych oraz menedżerskich przebiega w zbliżony sposób. Przy prowadzeniu projektów i zarządzaniu organizacjami pojawia się - tak jak w szachach - wiele alternatywnych możliwości, konieczność trafnego i często szybkiego podejmowania decyzji. Wówczas sprawę ułatwia posiadanie przemyślanej listy gotowych lub łatwo dostępnych alternatyw i świadomość bycie świadomym ich możliwych konsekwencji. Jednak by menedżer (specjalista) je posiadał, musi postępować jak wyborny chirurg. Po udanej operacji (projekcie? inwestycji?) musi przeanalizować jej przebieg, zastanowić się, czy nie mógł zrobić czegoś inaczej lub lepiej. Wówczas, gdy podobna sytuacja się powtórzy, będzie dysponował znacznie szerszą listą alternatywnych posunięć. Szachiści sięgają także po zapisy partii rozegranych przez arcymistrzów i zastanawiają się, w jaki sposób doszli oni do ruchu, który wykonali. Starają się odtworzyć możliwe motywacje i założenia, które nimi kierowały. Myślą krytycznie o możliwych posunięciach - menedżer powinien robić to samo, wystarczy skorzystać z bogatej literatury poświęconej udanym przedsięwzięciom biznesowym lub spektakularnym upadkom biznesowych gigantów. Dlaczego się udało? Co doprowadziło do bankructwa?

Nie tylko doświadczenie

Potrzeba samodoskonalenia to nie jedyna nauka, która płynie z prac naukowców z Florida University. Przede wszystkim założenie o wartości świadomych ćwiczeń nie dotyczy jedynie samodzielnej pracy ambitnych jednostek. Specjaliści HR mogą sięgnąć po szkolenia dla personelu, w których pracownicy są stawiani w trudnych sytuacjach oraz zmuszani do podejmowania decyzji. I co nawet ważniejsze: do analizowania ich skutków. Wymyślone podczas takich szkoleń warianty pojawią się jako gotowe alternatywy w sytuacjach, gdy w realnym świecie będzie trzeba podjąć trudną decyzję.

Ważne, by pamiętać, że rozwój pracownika wymaga stawiania przed nim coraz to trudniejszych zadań, które nie będą jednak zbyt trudne. Nabywanie eksperckich umiejętności - zgodnie z modelem Ericssona - jest stopniowe. Pracownicy powinni być także zachęcani do stawiania sobie pytań: po co, dlaczego, jakie będą efekty tego, co robię? Oraz prób poprawy jakości realizacji stawianych przed nimi zadań. Warto pamiętać, że to przynosi efekty nie tylko w odniesieniu do kadry menedżerskiej, ale także wykonujących - prostą przecież czynność - stenotypistek.

Jeżeli uda się stworzyć atmosferę pracy, w której liczy się świadomość celu, oraz zastanowić nad metodami, a także jej celami, możemy być pewni, że w organizacji pojawią się eksperci wysokiej klasy. Zależnie od branży i stopnia skomplikowania zadań, na wychowanie takiej osoby potrzeba od pięciu do 20 lat. Jednak nawet gdy stawianie pytań i szukanie lepszych rozwiązań nie jest w danej organizacji podstawowym celem, mogą się w niej znajdować jednostki, które je stawiają i krytycznie podchodzą do różnych zastanych procedur i chcą je poprawiać. Zgodnie z wynikami badań zespołu szwedzkiego psychologa, właśnie tacy ludzie mogą osiągać bardzo wysoki poziom umiejętności, który na ogół będzie wyższy niż u pracowników podążających utartymi ścieżkami.

Wiedza po jakim czasie oraz w jaki sposób osiąga się ekspercki poziom wiedzy i umiejętności, jest istotna w procesie rekrutacji. Uniwersalna i sprawdzona w wielu dziedzinach reguła 10 tys. godzin pozwala stwierdzić, kto może być wybitnym specjalistą - potrzebnych jest około 10 lat doświadczenia. Jednocześnie świadomość tego, że nie chodzi jedynie o ilość, ale także o umiejętność krytycznego podchodzenia do problemów, nastawienia na samodoskonalenie i zdolność analizy własnych decyzji, znacznie ułatwia identyfikowanie prawdziwych ekspertów. Pozwala także wyłapywać ich podczas rekrutacji wewnętrznych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz