piątek, 24 lipca 2009

Półmetek pobytu letniego w Niemczech

Korzystając z tego, że moja dzisiejsza nocka została w ostatniej chwili odwołana dokonam małego omówienia pobytu. We wtorek, wspólnie z Salvatore Paterno (kolega z zakładu pracy) wspólnie biegaliśmy po lesie przy Wickede. Trasa podobno ma dokładnie 10 km, było trochę mokro i czasami trzeba bylo omijać grząskie miejsca ale generalnie fajnie się biega w lesie, słońce tak nie przeszkadza i podobno zdrowiej dla nóg (w porównaniu do asfaltu). Trochę ludzi biegało w tym lesie, czyli bieganie jest jednak popularne w Niemczech. Czas, to 52 minuty całkiem przyzwoicie, spokojnie moglibyśmy złamać 50 minut. Na ostatniej prostej nie dałem szans Włochowi, czyli sił na końcówkę mi starcza. W niedzielę (wcześniej) zrobiłem na swojej trasie tak ok. 16 km w czasie 1:27 przy zmiennej pogodzie, chwilami dość mocno padało ale najważniejsze, że regularnie robiłem czasy: 6 minut pod górkę i 5 minut z górki (672 kroki~ 1,... km), w najbliższą niedzielę spróbuję "złamać" 20 km. Ponieważ końcówka tygodnia to nocki, więc nie potrafiłem znależć czasu na bieganie, jednak jak do tej pory mogę być zadowolony z przebiegu trenningów biegowych w Niemczech. Z szachami trochę gorzej, lekko odpuściłem, kończę tylko partie już wcześniej zaczęte i obserwuję zmagania Marka w Poznaniu - nieszczególnie mu idzie, gdybym był w Polsce pewnie bym zagrał ale tak chociaż trochę poprawię stan domowych finansów a na turniej jeszcze przyjdzie czas. Niestety nic nie zrobilem przy "Dzikich kotach" - może w drugiej połówce będzie lepiej?

wtorek, 7 lipca 2009

Bieganie i praca w Niemczech

Od niedzieli jestem w Niemczech i przewiduję pobyt tutaj aż do 15 sierpnia. W niedzielę wiadomo - podróż odpuściłem bieganie. W poniedziałek przetruchtałem z 30 minut, dzisiaj tylko godzinny spacer ale znalazłem fajną trasę do treningów (będzie dość duża różnica poziomów). Ciekawe jest jeszcze tylko, czy po pracy fizycznej znajdę siły jeszcze na bieganie? Po kilkunastu letnich wyjazdach do Niemiec wreszcie mam kwaterę z normalnym dostępem do internetu :) a tak się bałem ... i jeszcze pieniądze za telefon zaoszczędzę.

piątek, 3 lipca 2009

Zostało 100 dni do X MP

Czas ucieka - jeszcze tylko 100 dni przygotowań. Różne myśli chodzą po głowie: brać pulsometr, czy nie brać, ustawić się w grupie na 4 h, czy na 3:45 a może biec po swojemu. Za 2 dni wyjeżdżam na 6 tygodni do Niemiec, nie wiem jak będzie z wpisami i dziennikiem biegowym ale biegać trzeba będzie. Myślę, że z 3 razy powinienem w końcu pobiec przynajmniej 20 km a jak wrócę, to nawet 1 raz 40 (no przynajmniej 30). Pulsometru chyba jednak nie będę brać, żeby się nie stresować, przyłączę się do grupy na 4 h. W końcu takie miałem założenia w czasie gdy odbywał się IX MP. Mam już numer startowy 434 (dużo czwórek, obecnie mam 43 lata myślę, że jeśli czas będzie poniżej 4:34 to też będzie jeszcze dobrze). Wczoraj kolejny raz (trzeci pod rząd) przebiegłem rano 10 km a nawet wieczorem chciało mi się jeszcze przebiec z Ewą dodatkowo 3 km i jeszcze zrobiłem sobie dodatkowe 2 km na szybkość. Zauważyłem, że przy szybkim biegu trudno uniknąć lądowania na piętę ale takim tempem to ja maratonu nie pokonam :) Zatem muszę się skupić na ćwiczeniu tempa 5:15/km :)

środa, 1 lipca 2009

Powtórka dychy :)

Teraz postanowiłem pobiec wolniej. Nie było słońca i pilnowałem się aby nie przyspieszyć, tętno wahało się 145-147 (alarm mam ustawiony na 160) i pikanie było sporadycznie (wczoraj częściej). Sił zostało mi tyle, że miałem jeszcze na długi finisz i jeszcze był zapas. Stawianie stopy też szło lepiej - wyczułem że musi być takie "klapanie". Biegam zatem teraz "głośno" (wczoraj nawet Ewa zwróciła uwagę) ale kolano przestaje boleć i gdyby nie wiele spraw do załatwienia, to może zrobiłbym dzisiaj 20 km.
Internetowe Dzienniki Biegowe